-Spałeś?- Spytała z troską Amelia. Chłopak w lokach pokiwał przecząco głową obracając w rękach kubek z kawą. Wszyscy siedzieli w salonie, dochodząc do tego gdzie mogła się znajdować Olivia. Wszyscy byli bezsilni wobec tego co się dzieje.
-Trzeba zawiadomić policję o zaginięciu.- Stwierdził Travis.- My nic nie możemy zrobić.
-Minęło z osiem godzin.- Rzucił Horan.
-Zadzwonię... -Zaproponowała Joy wychodząc na taras, by mieć spokój podczas rozmowy.
-Kiedy straciłyście ją z oczu?- Spytał Louis.
-Weszłam z Joy do sklepu sportowego, a Oliv chciała skorzystać z toalety. Była blisko, więc ochroniarz puścił ją samą. Długo nie wracała, więc poszłyśmy po nią, ale gdy weszłyśmy do toalety, już jej tam nie było.- Serce Amelii pracowało dwa razy szybciej niż zazwyczaj. Nienawidziła być rozdzielana z Oliv, a tym bardziej nie wiedzieć co się z nią dzieje. To co się stało było do niej niepodobne, więc jej zdenerwowanie było bardzo widoczne.
-Jaki idiota puścił ją sama do toalety?!- Oburzył się Harry.
-Weź, przestań. Jak to brzmi? Skąd mogłyśmy wiedzieć co się wydarzy? W okolicy było pusto, więc po prostu poszła.- Tłumaczyła podłamana i przestraszona wypowiedzią kolegi.- To moja wina?
-Nie! Nawet tak nie mów. Tak jak powiedziałaś, skąd mogłyście wiedzieć co się wydarzy?- Uspokoił ją Zayn chwytając za rękę. Joy weszła do pomieszczenia trzymając w ręce komórkę.
-Przyślą tu kilku śledczych, żebyśmy nie musieli jechać tam całą grupą. - Powiedziała, po czym spojrzała przestraszona na resztę nastolatków.- To dziwne, ale policjant zachowywał się tak, jakby już o tym wiedział.
Harry spuścił głowę w dół, po sekundzie energicznie wstając i rzucając poduszką w ścianę.
-Hazz..- Zaczęła Amelia.
-Stary spokojnie...- Starał się go uspokoić Liam. Styles zaczął chodzić w kółko, po chwili siadając na podłodze i opierając się o tył kanapy.
Czekanie. Pół godziny dłużyło się niemiłosiernie. Bezsilność działania i główkowania była przytłaczająca. Pojawiło się jedynie kilka pozytywnych komentarzy, z przypuszczeniami, że zaraz wejdzie do domu, jak gdyby nigdy nic. Dzieci pojechały do miasta z Effy, a Travis trzymając nerwy na wodzy, udawał, że wszystko jest w porządku. Gdy po willi rozległ się dźwięk szpad, nietypowego dzwonka do drzwi, wszyscy się poruszyli. Joy, czująca się właścicielem domu wybiegła by otworzyć drzwi. Po otworzeniu drzwi, do budynku weszła piątka mężczyzn pod krawatem. Przywitali się po kolei przedstawiając.
-My się już chyba znamy.- Stwierdził Louis, podając rękę z młodym mężczyzną.
-Miło mi, że pamiętasz. Gregory Tacker, pracowałem nad sprawą zabójstwa Willeya Lifa.- Wszyscy zbladli po twarzach. Mężczyzna nie zmienił się od ostatniego razu. Dlaczego więc go nie poznali? Być może próbując zapomnieć o przeżyciach z tego wieczora, wymazali z pamięci niektóre szczegóły. Policjanci dochodzeniowi rozgościli się na kanapie. Jeden z nich wyciągnął z kieszeni magnetofon i inny nieokreślony sprzęt.
-Chcemy usłyszeć wersję wydarzeń Amelii i Joy. Resztę prosimy o ciszę.
-A co z ochroniarzem?- Spytał Harry.
-Jego zeznania nie będą zbyt przydatne.- Każde kolejne zdanie wypowiedziane przez Gregorego coraz bardziej upewniało wszystkich, że stało się coś złego. Podczas zeznawań dziewczyn wypytywał o najmniejsze szczegóły, nie chcąc pozostawić sobie najmniejszych wątpliwości. Wszyscy zanjdowali się w kuchni wsłuchując się w ich słowa. Niall przycupnął, gdy usłyszał, że głos Amelii zaczyna się łamać. Do wszystkich zaczęło powoli docierać, że sytuacja jest naprawdę poważna. Harry siedział na blacie kuchni patrząc przed siebie i naprawdę nie chcąc słuchać tego o czym mówią.
-Czy stało się coś, co sprawiło że można było pomylić cię z Olivią i na odwrót?- Spytał zwracając się do Joy. Zapadła cisza. Amelia i Joy spojrzały na siebie ze strachem w oczach.
-Oliv było zimno. Zrzuciłam bluzę i jej ją dałam.- Odpowiedziała krótko, a grupa policjantów przytaknęła, tak jakby usłyszała rozwiązanie zagadki.
-Wy wiecie co się stało prawda?- Wtrącił się Harry. Zeskoczył z lady podchodząc razem z resztą z powrotem do salonu. Usiedli tam gdzie było miejsce. Reszta stała, a w tym Harry. Strach w jego oczach można było porównać do tego z dnia zabójstwa Willeya.
-Dziś o godzinie 10.23 na posterunku rozpoczęła się krótka rozmowa telefoniczna, o charakterze monologu. Puścimy wam ją, a wy potwierdzicie, że głos który usłyszycie należy do Olivi Donnelly.
Jeden z policjantów przycisnął guzik dyktafonu z którego wydobyło się skrzeczenie, po czasie zamieniające się z wyraźny męski głos.
" -Powiemy krótko. Popełniliśmy pomyłkę. Jeżeli chcecie żeby blondynka trafiła w wasze ręce cała i zdrowa, dokonamy wymiany. Oddajcie nam Joy Life. Miejsce i czas poznacie w najbliższym czasie. Mamy nadzieje że obejdzie się bez komplikacji, ponieważ przy głowie dziewczyny cały czas znajduje się załadowana broń."
W pokoju zapanowała cisza, którą przerwał paniczny szloch Amelii. Oddech Joy stał się ociężały, a jej wzrok wędrował po twarzach przyjaciół. Niall uśmiechnął się, po czym zaczął klaska. Wzrok wszystkich spoczął na blondynie który zaczął się śmiać.
-To jest jakiś żart. Tak? Jest tu gdzieś ukryta kamera! Nie dam się nabrać.- Patrzył po kątach pokoju szukając kamer.
-Panie Horan...- Zaczął jeden z mężczyzn.
-Niall, przestań.- Powiedziała błagalnym tonem Am.
-Niby dlaczego?! To żart!- Złapał się za tył głowy, patrząc na resztę. Zaczął kręcić głową z niedowierzaniem, gdy zauważył, że nikomu nie jest do śmiechu. Chyba nikt nie wierzył temu co się dzieje. Do nikogo to nie dochodziło.
-Kojarzycie głos który usłyszeliście?- Spytał jeden z nich, na co nastolatkowie zaprzeczyli ruchem głowy.
-Kto jest właścicielem domu?
-Dom jest mój...- Powiedziała nieśmiało Joy, mając świadomość, że Travis z rodziną są w sąsiednim mieście.
-Musimy mieć z wami stały kontakt. Czy jest tu miejsce w którym moglibyśmy rozłożyć nasz sprzęt?
-Tak.. proszę za mną.- Dodała po czym powoli ruszyła na pierwsze piętro. Policjanci zabrali swoje rzeczy i równo ruszyli za dziewczyną. Harry nie wiedząc co ze sobą zrobić przykucnął trzymając się za tył głowy. Zayn tulił Amelię, która wbijała palce w materiał jego koszuli wycierając do niej łzy.
-Dlaczego pozwoliłyście jej odejść!?- Krzyknął nagle Harry. Z jego oczy kipiała złość i ból.
-Harry, to nie ich wina.- Uspokoił go Liam, a Harry zawiesił na nim swój wzrok. Po chwili uśmiechnął się przez łzy.
-Masz rację. To nie jest ICH wina.- Zaznaczył.- To wina Joy!- Krzyknął patrząc w ziemię. Jego ciało zaczęło się trząść.
-Harry, znajdziemy ją...- Zaczęła Amelia stabilizując na moment rozedrgany głos. Nie zwracając uwagi na słowa Stylesa chciała go przytulić. Ten jednak odrzucił jej rękę odchodząc od niej na kilka kroków.
-Nie słuchacie mnie!- Po całym domu rozniósł się jego zachrypnięty głos. Jego sylwetka napięła się.- To twoja wina!- Zwrócił się ku Joy, która schodziła z powrotem ze schodów.- Wszystko przez ciebie! Zamydliłaś wszystkim oczy! Gdyby nie twoje gierki nic nikomu by się nie stało!- Wykrzyczał. Dziewczyna patrzyła na swojego dawnego przyjaciela przez załzawione oczy. Nie rozumiała o co mu chodzi, a jedyne co chodziło jej po głowie to poczucie winy.
-Masz rację. Może i nie powinnam spuszczać jej z oka, ale nie rozumiem o jakie gierki ci chodzi?- Spytała spokojnie drżącym głosem, co Harrego rozwścieczyło jeszcze bardziej. Zrobił krok w jej stronę, na co ona zrobiła to samo lecz w drugą.
-Nie udawaj głupiej! Chociaż taka musisz być, sądząc że wszystko ujdzie ci na sucho! Mam zacząć wymieniać?! Jest ich w chuj dużo!- Louis widząc że Harry nie żartuje, wstał z fotela.
-Nie przesadzasz może? Jak ty się do niej zwracasz?- Spytał stając pomiędzy nimi.
-Tak jak należy! Naprawdę niczego nie widzisz?! Wysługuje się tobą jak pionkiem, a ty do cholery nic z tym nie robisz! Co widzisz takiego w tej suce, że tak cię zaślepia?!- Wysyczał.
-Dobra dosyć tego.- Louis podszedł do Stylesa i chwycił za materiał jego koszulki. Ten jednak nie chcąc być przywartym do ściany wyrwał się w tym czasie dostając z pięści w szczękę. Wszyscy w pomieszczeniu zamarli, kiedy Harry opierając się rękoma o kolana wypluł na ziemię krew. Uniósł głowę, a po jego brodzie spłynęła stróżka krwi. U jego boku znalazła się Amelia i Zayn podtrzymując go. Joy stała za plecami Lou zasłaniając usta i patrząc przez łzy na twarz Harrego.
-Przesadziłeś. Przesadziłeś...- Powiedział Tomlinson, do końca nie wierząc do czego się posunął.- Gówno wiesz, a gadasz takie głupoty.- Dokończył, po czym odwrócił się i przytulił rozedrganą dziewczynę całując ją w czoło.
-Joy...-Zaczął znów Styles- Może opowiesz wszystkim dlaczego tak bardzo nie chciałaś jechać z nami w trasę? Dlaczego zmieniłaś diametralnie podejście gdy okazało się że możesz być naszym supportem? Ile razy nami gardziłaś i traktowałaś jak pionki?
-Harry, proszę przestań.- Szepnęła Amelia mocniej ściskając jego ramię.
-Nie! Chcę żebyście w końcu spojrzeli na to z innej strony! Olivi nie ma i to z jej winy! Mieli porwać ją! Ona jedynie biedna się przez przypadek napatoczyła...-Załkał.- Niall, dziwi mnie to że nic nie zauważyłeś. Prawda jest taka że nas wykorzystała. Gdyby nie to że się z nami zadaje, nie osiągnęła by nic. Gdy trasa dobiegnie końca, Life po prostu odejdzie. Jest miła jedynie dla Louisa, który zapewne będzie jej teraz bronił. Po co by miała się wysilać i udawać miłą dla wszystkich, mając takiego sojusznika?- Uśmiechnął się przez łzy podnosząc głowę. Jedyne co zdążył zrobić to jęknąć, ponieważ Louis znów zaatakował uderzając go znów w szczękę. Amelia odskoczyła z piskiem patrząc jak zaczęli szarpać się na ziemi. Zayn zaczął odciągać Harrego, a Liam Louisa, który miał rozciętą wargę.
-Robię to dla twojego dobra, a ty co odpierdalasz!?- Krzyknął Harry nie chcąc się już bić. Stał patrząc na rozwścieczonego Louisa, którego z wysiłkiem przytrzymywał Liam.
-Możesz mówić o mnie co chcesz! Ale jeżeli masz zamiar wplątywać w takie rzeczy Joy, to uwierz mi że tego pożałujesz.- Wysyczał. W jego słowach było wiele bólu i nienawiści. Jego Joy i dziewczyna którą opisywał Harry różniły się diametralnie. Nie chciał, aby musiała słuchać tych podłych rzeczy rzucanych w jej stronę. Uważał że przeszła zbyt wiele, aby musieć tego słuchać.
-To powinna być ona. To miała być kurwa ona....- Harry słysząc groźbę ze słów przyjaciela zajął się bezsilnym płaczem. Amelia i Zayn przytulili go głaszcząc po plecach sami będąc przerażeni i zszokowani.
-Louis nie chcąc walczyć wyrwał rękę z uścisku Liama i spojrzał na Joy. Nie wiedział jak zinterpretować to co zobaczył.
-Nie przejmuj się nim.- Powiedział wycierając krew z brody. Niall siedział na tapczanie nie odzywając się. Patrzył na całą sytuację przerażony jak nigdy. Nie umiał radzić sobie z takimi emocjami, więc wolał się nie wtrącać. Inaczej mówiąc udawać że niczego nie słyszy.
-Harry jest impulsywny. Nie przejmuj się tym co mówił.- Powiedział Louis. Dziewczyna siedziała przy toaletce, a on kucał obok niej. Za ścianą było słychać przygłuszone rozmowy policjantów i stukanie ich butów.
-Nawet jeśli uważasz że to wszystko kłamstwo, to jednej rzeczy nie możesz podważyć.- Stwierdziła spoglądając na niego, a następnie w swoje odbicie.- To powinnam być ja, nie Olivia.- W tym momencie ktoś zapukał do drzwi, Lou wstał, po czym otworzył drzwi przekręcając zamek.
-Mogę posiedzieć z wami?- Spytał niepewnie. Louis spoglądnął na Joy, która przytaknęła. Blondyn wszedł w głąb pokoju.
-Co dzieje się na dole?- Spytał Tomlinson. Irlandczyk usiadł na łóżku podpierając głowę rękoma.
-Kłócą się...
-A więc to tak...
-Liam i Zayn. Oni wierzą Harremu.- Zaśmiał się nerwowo.- Tommo, to już koniec. Nie będzie tak jak dawniej, chyba że wydarzy się cud.- Joy odwróciła się na krzesełku wycierając kolejne łzy, które pociekły po tym co usłyszała.
-Przepraszam Niall. To wszystko przeze mnie.- Wyszlochała. Chłopak wstał i uścisnął dziewczynę, po czym sam zaczął szlochać. Louis założył ręce za głowę odchylając ją do tyłu. Westchnął głęboko, starając się opanować emocje.
Trasa koncertowa nie została wstrzymana. Nikt nie wiedział o porwaniu dziewczyny Harrego Stylesa, która nie dawała znaku życia od pięciu dni. Życie towarzyskie nastolatków ustało. Nikt nie odzywał się do siebie, chyba, że sytuacja naprawdę tego wymagała. Jedyne słyszalne głosy zawsze należały do policjantów lub ekipy chłopaków. Czekanie zabijało ich od środka. W każdym wzrastało odmienne uczucie. Smutek, strach, złość, nienawiść, poczucie winy, pustka, chęć działania. Amelia czuła, że straciła siostrę. Jednak wierzyła, że sobie poradzi. Nikomu nie pozostawało nic poza wiarą. Harry i Louis nie wymienili nawet jednego spojrzenia. Liam i Zayn wierzyli Harremu, nie mając powodów by ufać Joy. Coraz więcej rzeczy zaczęło wychodzić na wierzch. Słowa kiedyś nie wypowiedziane zostały dosadnie wyszeptane, stawiając kolejne mury. Komórkę każdy trzymał kurczowo w ręce czekając na jeden telefon. Mijały kolejne dni. Tydzień i dwa dni. Tyle czasu porywacze potrzebowali na wyprowadzenie z już i tak zachwianej równowagi siódemki nastolatków, przebywającej w Nowym Jorku.
-Słucham!- Powiedziała Amelia drżącym głosem. To był telefon, na który czekali przez tak długi czas. Policjanci dochodzeniowi z włączonym podsłuchem nagrywali każde słowo.
-To już czas.- Wychrypiał męski głos po drugiej stronie połączenia.
Sto lat dla nas! Sto lat dla was! Wczoraj blog obchodził rok od założenia.
Dziękujemy wszystkim czytelnikom, którzy nas wspierali. Gdyby nie wy, ten projekt zostałby raczej szybko przerwany.
Bardzo prosimy was o komentarze! Chcemy wiedzieć co wam się podoba, a co nie do końca.
Mniej więcej po 20 komentarzach dodamy nexta :)
JESZCZE RAZ BARDZO DZIĘKUJEMY! KOCHAMY WAS <3
Dajecie nexta <333
OdpowiedzUsuńJezu jakie emocje !
Dajesz dajesz !
Liam i Zayn zawiodłam się ;(
pRawie sie poryczałam Dajesz nexta!!!!
Glupi Harry! Biedna Joy ;( Swietny rozdzial! Czekam na nexta:)
OdpowiedzUsuńNo rozdział świetny, tylko zachowanie Hazz'y trochę mnie rozczarowało. Bo w sumie co Joy takiego zrobiła. Ja wiem że kazano mu się jej pozbyć, ale to już nie o to chodzi, on jej moim zdaniem po prostu nie lubi. Jednak myślę że dojdą do porozumienia. Czekam nn.
OdpowiedzUsuń+
Zapraszam do mnie: http://we-are-friends-forever.blogspot.com/
Jezu plakalam normalnie jak Niall piwiedzial ze nie bedzie jus tak jak kiedyś ;c omg za duzo emocji. Za duzo sie dzieje. Aaaa ja chce nexta! Kompletnie nie spodziewalam sie takiego obrotu sytuacji. Jeny dalej mam łzy na policzkach. Niesamowite opowidanie dziewczyny! <3
OdpowiedzUsuńWow! Czytałam z otwartą buzią cały rozdział! Nareszcie Harry wszystko Joy wygarnął długo na to czekałam!
OdpowiedzUsuńPodziwiam, podziwiam. Rozdział świetny jak każdy czekam na następnyx
OdpowiedzUsuńBiedna ta Joy :'( Hazza nie rozumie co łączy Lou i Joy ...
OdpowiedzUsuńJejciu ale sie popierdoliło ! Co ten Harry narobił ja pierdole -.- wszystko przez ta głupia umowę ....
OdpowiedzUsuńehhh wychodzi na to ze Harry dopnie swego :c nie to nie moze byc tak ;(
@JustNikaPlease
Jak widzę ten gif to momentalnie w głowie słyszę ich głosy: KOCHAMY WAS! XD
OdpowiedzUsuńPS.
http://neville-longbottom-i-ja.blogspot.com/ Serdecznie zapraszam na rozdział 22 :) Liczę na komentarz od Ciebie :)
Pozdrawiam.
Annabeth Lewis :)
Genialne :)
OdpowiedzUsuńNext please !!!
OdpowiedzUsuńZaje rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCałkiem fajny
OdpowiedzUsuńHmm... genialne / Kisia :)
OdpowiedzUsuńW caly dzien czytalam tego bloga. Bardzo mi sie podoba . Zwrity akcji - super !!! Szkoda tylko Nialla :( Pozdrawiam i czekam na nastepny .
OdpowiedzUsuńChcę nexta teraz ;)
OdpowiedzUsuńDodaj szybko nastepny rozdział prosze ;)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujące opowiadanie. Wciągnęłam się i na pewno będę czytała kontynuację. Tak więc czekam na kolejny rozdział i życzę powodzenia w pisaniu. <3
OdpowiedzUsuńhttp://undead-fanfiction.blogspot.com/
Czy ty wgl masz zamiar kontynuowac , bo nie dodalaś mic od miesiąca . Proszę odpisz !!! Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuń:) http://star-love-marry.blogspot.com :)