niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 4

-Mogę wejść?- spytał Liam delikatnie uchylając drzwi pokoju Amelii i Oliv.
-Tak, jasne.- odparła Oliv z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wybacz, ale chciałbym porozmawiać z Amelią- powiedział idąc w kierunku krzesła na przeciwko łóżka, na którym siedziała nie obecna duchem Amelia.

*Olivia*

Oliv szybko oddaliła się z pokoju. Stanęła w drzwiach pokoju z telewizorem i zobaczyła tam Harrego rozwalonego na kanapie. Wzięła pilot stanęła przed ekranem i wyłączyła mu telewizję. Spojrzał na nią trochę zdezorientowany i poddenerwowany jej zachowaniem.
-Masz zamiar tak siedzieć przez cały dzień?- zapytała dziewczyna.
-W sumie to tak, co innego mam robić skoro Louis pokłócił się z Joy? Nie możemy pracować...
-Mam propozycję, chodź ze mną!- krzyknęła i pociągnęła go za rękę. Harry dorównał do jej szybkiego kroku.
-Ale co ty chcesz zrobić, zastanawiałaś się, że może mi się to nie podobać?- zapytał
-Jestem pewna, że będziesz zadowolony- odpowiedziała mu dziewczyna.- Tylko musisz chwilę zaczekać na mnie przed drzwiami mojego pokoju, ok?
-No dobra, ale pośpiesz się...- nie zdążył skończyć zdania, a Oliv już zniknęła za drzwiami. Zapukała lekko, przeprosiła Amelię i Liama którzy wyglądali na pochłoniętych rozmową. Ucieszyło to Oliv, ponieważ po raz pierwszy od powrotu z plaży Amelia okazała zapał. Szybko wzięła drewniane pudełko z farbami, kartkę i małą sztalugę która leżała na biurku. Gdy wyszła z pokoju, zobaczyła, że Harry patrzy przez okno.Rozmarzyła się. Po chwili straciła równowagę, zahaczyła nogą o dywan i runęła na podłogę. Poczuła, że płonie na całej twarzy i po chwili usłyszała śmiech. Był to słodki śmiech chłopaka. Pomyśleć, że kiedyś marzyła żeby usłyszeć go na żywo. Marzenia jednak się spełniają. Nie chciało jej się płakać, w sumie jego śmiech był tak serdeczny, że aż sama zaczęła się śmiać. Po chwili pomógł się jej pozbierać i podniósł pudełko z farbami.
* Amelia i Liam *
- Czemu jesteś taka przybita ? - zapytał Liam siadając naprzeciw niej.
- A nawet nie wiem, czasem tak mam- powiedziała nie chcąc otworzyć się przed chłopakiem.
- Pamiętaj, że mi zawsze możesz powiedzieć co Ci leży na sercu.
- Ok zapamiętam- dla Amelii te słowa zabrzmiały nieco dziwnie. Znali się niecałe dwa dni, a z jego ust padają już takie słowa, których niektórzy nie mogą usłyszeć od bliskich znajomych- ale powiedz mi najpierw co gryzie ciebie? Ty też nie wyglądasz na zbyt szczęśliwego.
- Po pierwsze nie wiem co mam ze sobą zrobić, po rozstaniu z Danielle jestem inny próbuję zapomnieć o tym co nas łączyło ale nie umiem. Po drugie martwi mnie, że Perrie zerwała z Zaynem wiem jaki on jest wrażliwy i nie wiem jak mu pomóc. Dlatego przyszedłem do Ciebie wiem, że razem nam się to uda!
- Postaram się, ale nie jestem pewna czy mi się to uda. Może powinieneś najpierw poprosić o rade Oliv lub Joy.
- Joy jest ymmm humorzasta, Oliv woli spędzić czas z Harrym, a z chłopakami dziwnie mi się rozmawia o takich rzeczach. Może wiedzą o mnie wszystko, ale rada dziewczyny jest niezastąpiona.
-No dobra pogadam z Zaynem, ale nie dzisiaj. Nie wiem na razie co mu powiedzieć, a po drugie widziałeś jaki on ma dzisiaj nastrój. Myślę, że ty też powinieneś być bardzo ostrożny w doborze słów, wiesz o co mi chodzi?
-Tak, to znaczy mam nadzieję.
-A co do Danielle to myślę, że nie możesz starać się o niej zapomnieć, bo to niewykonalne. Raczej musisz się wyrwać i nie myśleć o niej.
-Myślisz, że nie próbowałem?
*Harry i Oliv*
Dziewczyna zaprowadziła Stylesa na taras i tam rozłożyła swoje przybory. Chłopak usiadła na ławce na przeciw sztalugi badając wzrokiem skupione ruchy Oliv.
-Pokaż swój zacny profil Haroldzie!- zaśmiała się biorąc do ręki czarną farbę.
-Ten czy ten? Nie umiem się zdecydować.. oba są cudowne!- zażartował okręcając głową tak że loczki opadły mu na oczy.
-O stój teraz jest idealnie- powiedziała podchodząc do chłopaka. Kucnęła przed nim. On siedział opierając łokcie o rozłożone kolana. Dziewczyna obróciła jego podbródek delikatnie na bok tak że na jego karku pojawiły się żyły- idealnie-szepnęła- było by jeszcze lepiej gdybyś do mnie mówił.
-Nie wiem o czym- powiedział pół głosem lekko oszołomiony jej bliskością- Ale mogę ci śpiewać...
-Będę zaszczycona panie Styles- szepnęła mu do ucha, po czym udała się z powrotem na swoje stanowisko.

*Amelia*

Liam już poszedł, postanowił wszystko sobie przemyśleć. Dziewczyna została w pokoju sama. W jej głowie biło się tysiące myśli, lecz na razie wygrywało niestety uczucie bezradności. Chciała się zdrzemnąć, ale poczucie tego, że nic nie jest tak jak powinno, nie pozwalało jej spokojnie leżeć. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wiedziała, że gdy Joy jest zła nie ma sensu z nią rozmawiać, Louis coś spieprzył, ale nikt nie wie co. Został Harry, Niall i Oliv. Wiadomo gołąbeczki gdzieś gruchały, a Niall pewnie siedzi w kuchni. Zeszła tam i faktycznie go zastała, jadł lody. Śpiewał sobie nie świadomy jej obecności sexy and i know it, robiąc markowe ruchy biodrami na co Amelia wybuchnęła śmiechem. Blondyn obrócił się zaczerwieniony. Amelia dopiero teraz zauważyła siedzącego na kanapie Zayna. Niall najwidoczniej starał się go pocieszyć.
-No i to było zabawne!- powiedział śmiejąc się z zaczerwienionego Horana.
-Śmiejesz się! Misja się powiodła. Teraz wybaczcie, idę utopić wstyd w kolejnej porcji lodów- powiedział przechodząc do kuchni. Amelia postanowiła udać się za nim. Nie chciała znów zostać sam na sam z Zaynem. Podeszła do blondyna.
-Nie zdrowo tak się odżywiać!
-Jak to? W lodach jest mleko i ...- powiedział z zamyśleniem-.. i dużo innych zdrowych rzeczy!
-Może dla odmiany przejdziesz się ze mną na miasto? Trochę ruchu ci nie zaszkodzi.
-Teraz? Nie, proszę przecież przed chwilą byliśmy na spacerze...
-Na bardzo krótkim spacerze. Proszę chodź ze mną! Na nikogo innego nie mogę teraz liczyć- dodała robiąc słodkie oczka. Horan spojrzał na nią z rezygnacją. Na głowę założył kaptur bluzy.
-Ale nie chodźmy za długo- wybełkotał szybko zdając sobie sprawę że włożenie całej gałki lodów do buzi nie było dobrym pomysłem. Amelia zaśmiała się i pociągnęła go w kierunku wyjścia.
-Dzieci! Za 30 minut obiad!- powiedziała Abby na którą wpadli przy wyjściu. Niall uśmiechnął się głupkowato i przytaknął.
-Żarłok! Tylko jedzenie ci w głowie- powiedziała Amelia, gdy przekraczali granice posesji.Chłopak nagle posmutniał.
-Ej! Nie, nie, nie! Tylko nie ty. Kolejnej smutnej gęby już nie zniosę- powiedziała kładąc rękę na jego ramieniu. Chłopak uśmiechną się.
-Po prostu nie lubię gdy kojarzy mnie się tylko z jedzeniem- powiedział. W oddali pojawiały się już budynki miasta.
-Nie kojarzę cię tylko z jedzeniem- odparła.
-Sam kojarzę się siebie tylko i wyłącznie z jedzeniem- zaśmiał się pod nosem.
-Lubisz jeść i to jest słodkie!
-Oj, bo się zawstydzę!- powiedział w żarcie, chodź dziewczyna zauważyła że na jego policzku pojawił się wypiek.
-No wiesz niektórzy..- Amelia chciała mówić dalej, ale podeszła do nich jakaś dziewczyna. Niby nic dziwnego. Przecież byli już prawie w centrum Los Angeles.
-Niall! Aaaaaaaa! No nie wierzę! OMG, OMG!- Wrzeszczała jakby była opętana. Jej mięśnie odmówiły jej w pewnym momencie posłuszeństwa i położyła się na ziemi zakrywając twarz rękoma.
-W LA można spotkać bardzo ciekawe osoby- powiedział Amel nie oddalając wzroku z dziewczyny która podczołgała się pod nogi Horana, który stał jak wryty z uchylonymi ustami- Co robimy?- szepnęła Australijka.
-Nikt więcej nie może nas zauważyć, bo będę miał niezłą wcirę od menage..-odparł stojąc w szoku. Nawet jeśli chciał by się ruszyć to nie umiał. Wrzeszcząca dziewczyna oplotła się o jego nogi.
-Okej, to nie jest już śmieszne!- powiedziała przestraszona Amelia.
-A w ogóle było?- spytał skrępowany Niall.
-Okej...ymm koleżanko? Jak ci na imię?- spytał. Na co ta wybuchła wrzaskiem jeszcze bardziej. Przestraszony chłopak prawie się przewrócił, ale Amelia go przytrzymała. Wokół nich nikogo nie było. W oddali widać było przemieszczających się ludzi. Jednak żaden z nich nie przeją się tą sytuacją lub po prostu nie usłyszał jej panicznego wrzasku.
-Ej! Proszę cię! Puść mnie!- chłopak tym razem poprosił, ale i to na nic się nie zdało.
-Jeżeli mnie puścisz dam ci autograf!- powiedział zdenerwowany. Ta spojrzała na niego. W jej oczach było coś strasznego. Amelia wybuchła śmiechem. Chciała rozładować zdenerwowanie Nialla. Fanka leżąca na ziemi spojrzała na nią ze wściekłością. Widocznie śmiech Amelii nie był według niej na miejscu.
-Kto to! Twoja dziewczyna? Zabije ją! Powiedz kto to do cholery!- krzyknęła powoli wstając z ziemi. Dopiero teraz do chłopaka doszedł zapach alkoholu. Dziewczyna uwolniła nogi Horana który momentalnie chwycił Amelię za rękę.
-Zabiję cię!- wrzeszczała gdy Niall i Amelia biegiem zmierzali z powrotem do domu.
-Niall? Mam się bać, czy to jest normalne?!- powiedziała śmiejąc się do siebie.
-Hahaha, uwierz mi że takie przygody zdarzają się często. Do tego ona była lekko wstawiona- odparł. Przez całą drogę do domu biegli. Zatrzymali się dopiero przed drzwiami próbując złapać oddech.
-Niall! Ty biegłeś!- Zaśmiała się dziewczyna.
-Sam w to nie wierzę!- odparł zadowolony chłopak- ok, wchodzimy. Weszli do domu po czym zauważyli że chłopcy siedzą już przy stole czekając a obiad.
*Harry i Oliv*
-We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow...- Harry siedział przez cały czas wpatrując się w Olivię. Gdy śpiewał jej kąciki ust unosiły się do góry co dawał mu niegdyś widok tysięcy uśmiechniętych fanek na koncercie. Wystarczył mu tylko jej uśmiech-M-my my, m-my my, m-my my, give me love!
Oliv nie zastanawiała się głębiej nad tym jak muska pędzlem o płótno. Czuła się jak w ekstazie. Gdy skończyła przez pewien czas stała udając że coś maluje. Słuchała go patrząc głęboko w jego oczy. W pewnym momencie nie wytrzymała. Podeszła do chłopaka przerywając jego anielski śpiew. Uklękła przed nim, a on zsuną się z ławki siadają na przeciwko niej. Zaczął delikatnie muskać wargami jej czoło schodząc coraz niżej do uśmiechniętych ust. Olivia założyła ręce na karku chłopaka przyciągając go do siebie bliżej. On zaczął całować jej kark i szeptać czule do ucha.
-Nie mogłaś zrobić tego wcześniej?
-Wtedy nie powstał by twój portret...- odparła z uśmiechem ocierając się czołem o jego czoło.
-Pokażesz mi twoje arcydzieło?
-Tylko się nie śmiej ok? Nie jestem zawodowcem...- Powiedziała skromnie.
-Jest cudowny..-powiedział podnosząc się z powrotem na ławkę.
-Jeszcze go nie widziałeś!- powiedziała Oliv podchodząc do sztalugi.
-Mojego portretu nie da się zepsuć- zaśmiał się Harry podchodząc do dziewczyny. Staną za nią obejmując ją od tyłu. Położył brodę na jej ramieniu.
-Mówiłem!- zaśmiała się.
-Podoba ci się?
-Masz talent...- odparł całując ją w policzek. W tym momencie z budynku dobiegł głos Abby.
Obiad był gotowy. Poszli umyć ręce i usiedli do stołu, gdzie siedzieli już wszyscy za wyjątkiem Tomlinsona. Niall i Amelia zaczęli opowiadać o incydencie z fanką co zainteresowało wszystkich za wyjątkiem Joy. Siedziała wpatrzona w puste miejsce na przeciwko siebie. Nie mogła uwierzyć w to jak łatwo dała się uwieść. Nie wierzyła w to co zrobiła. Jak mogła w ogóle nawet o tym myśleć? Z zamyśleń odsunął ją Louis siadający na wolnym miejscu.
-Przepraszam, miałem ważny telefon- Wszyscy przytaknęli nie przerywając sobie rozmów. Joy po powrocie z pikniku płakała. Bała się, że Tomlinson to zauważy, więc unikała kontaktu wzrokowego. Wszyscy byli w dobrym humorze. Nawet Zayn uśmiechał się starając wpleść w rozmowę. Jedynie Amerykanka i Louis siedzieli cicho.
-O co wam tym razem poszło?- spytał Horan tak jakby by ich kłótnie były na porządku dziennym.
-O nic- Odparł szybko lekko się unosząc. Joy podniosła wzrok patrząc na niego z wyrzutem.
-Nic! To dla ciebie nic?- parskła..
-Nie, nie o to mi chodziło...- szybko dodał chcąc wytłumaczyć swoje słowa- po prostu uważam, że nie wszyscy powinni o tym wiedzieć.
-Dlaczego? Bo wyjdziesz na ostatniego idiotę?- spytała sztucznie się uśmiechając. Oliv zaśmiała się pod nosem, ponieważ Joy była naprawdę dobrą aktorką i pod tym względem była podobna do Louisa. Amelia jednak skarciła ją wzrokiem, dając do zrozumienia że to poważna sprawa -W sumie to na to już za późno- dodała.
-Joy, ja nie chciałem, żeby to tak wyszło...
-Rozumiem! Potrzebowałeś jeszcze efektów specjalnych- dogryzała dalej. Louis był zdenerwowany, nie chwycił się jedzenia tak samo jak Joy. Trzęsły mu się ręce, na co zwrócił uwagę Liam.
-Przepraszam...- powiedział po kilku sekundach ciszy. Joy chciał się kłócić dalej, ale po prostu nie miała na to siły. Zawaliła sprawę. W sumie to nie była tylko i wyłącznie wina Louisa. To ona była słaba- ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło.
-Daruj sobie-szepnęła. 

Wybaczcie. Tym razem nieco krócej, ale szykujemy się do większej akcji i musimy rozłożyć materiał na mniejsze partie :) Życzymy miłego czytania! Każdy komentarz jest dla nas ważny, a dołączenie do witryny nas uskrzydla. Zróbcie nam przyjemność i zróbcie chociaż jedną z tych rzeczy Kochamy was ! 

sobota, 3 listopada 2012

Rozdział 3

Przeszła przez korytarz kładąc stopy najdelikatniej jak mogła, by nie zbudzić osób w pokojach obok których przechodziła. Zbudził ją słodki zapach roznoszący się po całym domu. Oblizała usta nie mogąc powstrzymać ślinianek od pracy. Schodząc po schodach pogładziła swoją kloszowaną spódniczkę sięgającą nad kolana.
-Witaj Olivio!- Nagle za jej plecami wyrósł Hazza.
-Aaa!- krzyknęła z przerażeniem - Przestraszyłeś mnie!
-Przepraszam myślałem, że mnie widzisz- powiedział wymijając ją i zmierzając ku ladzie kuchennej przy której stała Abby przekładająca naleśniki z patelni na talerze.
-Dzień dobry!- Powiedziała skromnie uchylając czoła. Miała azjatycką urodę, długie włosy spięte w luźny kucyk. Młodzi usiedli na hokerach łapczywie patrząc na talerze.
-Bardzo Pani dziękujemy! Wyglądają przepysznie- odparła Oliv na co Harry przytaknął przekładając w miedzyczasie naleśniki z talerza obok przeznaczonego dla kogoś ze śpiących osób. Starsza kobieta zaśmiała się.
-Nie bój się głodomorze! Starczy dla wszystkich, jeżeli będziesz chciał repetę to powiedz!
-W takim razie Niall nie wyjdzie z kuchni przez długi czas- zaśmiała się Oliv pod nosem, na co Harry spojrzał na nią ze zdziwieniem.
-Jesteś naszą fanką?- spytał na co dziewczyna przytaknęła z szerokim uśmiechem. Nie bała się. Była bardzo otwarta- Dużo o nas wiesz. Już wczoraj na kolacji to zauważyłem...- rzucił zajmując się porcją naleśników.
-Bardzo dużo!- pochwaliła się Oliv.
-A najwięcej o kim?- spytał na co dziewczyna zamyśliła się przez chwilkę.
-Tobie...
-To pewnie znaczy, że ci się podobam!- Hazza uśmiechnął się szeroko patrząc w jej oczy. Dziewczyna drgnęła przestraszona bezpośredniością słów chłopaka.
-Co! Ymmm...- zakłopotała się. Czuła jak jej policzki płoną.
-Może zawoła Pani resztę młodzieży? - spytała Abby, na co Oliv wysłała jej dziękujący wzrok.
-Tak! Już lecę!- powiedziała szybko wstając i ruszając w stronę schodów. Gdy po nich wchodziła rzuciła wzrokiem na Styles'a. Uśmiechał się i kiwał przecząco głową. Był świadom tego jak na nią działa. Dziewczyna przestraszona, a zarazem szczęśliwa pukała po kolei do drzwi pokoi chłopaków i dziewczyn.
Joy wyszła zaraz po stuknięciu do drzwi. Oliv zdziwiła się jej ubiorem, Ekstrawagancka czarna sukienka ze złotymi akcesami, czarne rajstopy z etnicznymi wzorami, czarne botki i złota duża bransoleta. W Australii ubierała się zupełnie normalnie i udawał taką osobę. Teraz jest sobą. Oliv miał nadzieje, że polubi jej prawdziwą stronę i że nie różni się od tej Joy z Australii.
-Śniadanie!- Powiedziała Oliv do o głowę wyższej przyjaciółki, która uśmiechnęła się ospale i ruszyła na dół. Oliv dopiero teraz zauważyła, że buty od Joy nie mają obcasa z tyłu. Koturna znajdowała się z przodu.
-Nigdy nie zrozumiem mody- szepnęła. Z pokoi po kolei wychodzili chłopcy. Za Joy wybiegł Niall wymijając ją na schodach, następnie, Liam, Zayn oraz Louis. Na końcu wyszła Amelia, która była ubrana w czerwoną zwiewną sukienkę z przedłużanym tyłem, który unosił się za nią gdy ta podążała w stronę kuchni. Kroku dotrzymała jej Oliv. Zeszły razem na dół, gdzie przy sole siedziała już reszta pochłonięta rozmową. Joy siedziała wyprostowana, wyglądała na trochę zdenerwowaną. Dziewczyny usiadły na wolnych krzesłach.
-Chciałam was przeprosić za to jak wczoraj się zachowałam- rzuciła szybko, pół głosem. Widać, że ciężko przechodziło jej to przez gardło. Reszta uśmiechnęła się ciepło, a ona przewróciła oczami, które zostały na wpatrzonym w nią siedzącym na przeciw Louis'ie. Speszył się i szybko oddalił wzrok.
-Nic się nie stało, teraz będzie już tylko z górki- powiedział Liam uśmiechając się się do dziewczyn- kiedy zaczynamy pracę?
-Najlepiej zaraz po śniadaniu- odparła - studio mamy wolne cały dzień, bo ojciec znowu gdzieś wyjechał.
-Znów?- spytał Louis mimochodem.
-Jest w domu może dwa dni w tygodniu, a jeżeli jest to siedzi w studiu i pracuje- Powiedziała Joy. Było widać, że nie jest to jej ulubiony temat rozmów. Uciekała od kontaktu wzrokowego.
-Pani Abby? Mógłbym poprosić dokładkę?- spytał Niall robiąc wielkie błagając oczy do kobiety, która bez słowa nałożyła mu na talerz wielką repetę.
-Jeszcze z cztery takie dokładki i się naje-powiedziała Amelia.
-O ile..-dodał Liam.
Joy spojrzała na chłopaka, który momentalnie miał już w ustach połowę naleśników, następnie zahaczyła wzrokiem o Harrego, który puszczał oczka do Oliv, która dla żartu odwdzięczała się tym samym.
-Jakoś straciłam apetyt, gdy zjecie podejdźcie pod mój pokój. Zaprowadzę was do studia- powiedziała wstając wyprostowana od stołu. Znów zderzyła się wzrokiem z Louisem. Amelia wstała zaraz za nią.
-Pójdę z tobą- rzuciła dotrzymując jej kroku.
Gdy zatrzasnęły drzwi pokoju Joy, usiadła na parapecie okna biorąc do ręki laptopa. Amelia stała oparta o zamknięte drzwi.
-Wybacz za to co wczoraj powiedziałam... -chciała mówić dalej, ale Joy jej przerwała.
-Przestań! To ja cię przepraszam, bałam się że was tracę, a naprawdę tego nie chcę! Dopiero po rozmowie z Louisem  uświadomiłam to sobie- powiedziała Joy biorąc laptopa pod pachę i podchodząc do przyjaciółki wpadła w jej ramiona. Ciepły uścisk, którego im brakowało- proszę, obiecaj że nie ważne co zrobię nigdy mnie nie zostawicie!- powiedziała przyciągając ją do siebie mocniej.
-Obiecuję, nie martw się..- Ta mała kłótnia coś zmieniła. Dziewczyny znały się dwa miesiące, myślały że tyle wystarczy by utworzyć piękną przyjaźń. Pozory jednak mylą. Amelia i Joy nie znały się jeszcze na tyle długo by wiedzieć o sobie wszystko.
-Wszyscy są gotwi do pracy Panno Life!- zasalutował Louis stając w progu. Za nim stała reszta chłopaków oraz zarumieniona Oliv. Widać było, że nie jest ona obojętna Styles'owi. Chłopak stał koło niej wpatrując się w jej dołeczek w policzku.
-Ale od czego mamy zacząć? - zapytali.
-Słowa, podkład... Ale to co ja mogę wam zaoferować nie jest w waszym stylu- powiedziała Joy przejeżdżając ręką po laptopie z którego wydobył się dźwięk dubstepu.
-To nie jest przeznaczone dla nas...- powiedział Liam. Reszta chłopców zaczęła wyginać się do elektronicznych dźwięków.
-Tak, wiem... Nigdy nie myślałam że będę musiała pracować z..-zacisnęła zęby- wami...Nie znam waszego stylu do końca. Ojciec zawsze powtarzał mi, że jeżeli ma powstać dobry kawałek, trzeba dobrze znać współpracownika. I tu mamy chyba problem.
-W porządku - odpowiedzieli, Louis.
-Więc może przejdziemy się na spacer? - wypalił Niall.
-Tak! - Amelia i Oliv spojrzały błagająco na przyjaciółkę, dla której nie wyglądało to wszystko zbyt profesjonalnie. Samo to że chłopcy mieszkają z nimi pod jednym dachem zakrawało o szaleństwo.
-To nie będzie zły pomysł!- dodał Liam- nie czekając na zgodę Amerykanki przybił piątkę z resztą chłopaków- to za 5 minut przy wyjściu, trzeba przebrać się w coś wygodnego.
-Niech wam będzie- w końcu zgodziła się Joy.
Amelia i Oliv pobiegły do swoich pokoi i zaczęły szybko przeglądać ciuchy. Amelia wybrała granatową bluzę z różowym logo Chupa-Chups i jeansy, a Oliv ciemno-niebieskie spodnie i czarną bluzę z kapturem, na którym były naszyte uszka. Po wybraniu ciuchów poszły do pokoju Joy. Miała na sobie jeansowe znoszone spodnie z podwiniętymi nogawkami, trampki pod kostkę, lekko prześwitującą, luźną białą koszulkę na ramiączkach oraz zwykłą czarną bluzę na zamek. Oliv podbiegła do Joy i ją uścisnęła.
-Przepraszam Cię Joy!- powiedziała, a dziewczyna zaskoczona tym przypływem czułości nie wiedziała co powiedzieć. W końcu odwzajemniła uścisk.
-Nie ma za co, ale musimy się już zbierać.
-Ok, chodźmy- odpowiedziała Amelia.
Stanęły pod drzwiami razem z Louisem, Liamem, Zaynem, Harrym, ale brakowało Nialla. Zaczęli go wołać i po minucie się zjawił z koszykiem. Okazało się, że poprosił Abby, żeby przygotowała coś na spacer, a ona znając jego nawyki miała już w zapasie trochę kanapek i dodała do tego jeszcze soki, sałatkę i owoce. Wreszcie mogli się już wybrać. Joy powiedziała, że zna pewne miejsce i ich tam zaprowadzi. Dziewczyna miała zamiar zabrać ich na półkę skalną niedaleko wybrzeża, gdyż było tam bardzo przyjemnie i mogli przy okazji sobie usiąść. Droga zajęła im jakieś dziesięć minut, ale musieli się trochę wysilić, by wdrapać na szczyt.
-Ale tu pięknie!- wykrzyknęła Oliv.
-To prawda, chciałabym tu mieszkać- przyznała Amelia.
-Dobra rozłożymy koc i zrobimy sobie piknik?- zaproponował zniecierpliwiony Niall.
-W porządku- odpowiedziała Joy.
-A kto ma koc?- zapytał Liam.
-W sumie to Abby o wszystkim pomyślała i zapakowała mi go do koszyka- powiedział blondyn z uśmiechem.
-No to na co czekasz? Wypakuj go!
-Ok już się robi, tylko niech ktoś mi pomoże- odrzekł już trochę zdenerwowany.
-Ja się tym zajmę- powiedział Harry.
Niall posłusznie wyjął koc, a Hazza zaczął go rozkładać. Potem reszta chłopaków pomogła w rozpakowywaniu koszyka, a może raczej kosza, bo jego zawartość chyba się nie kończyła. Jak już się z tym  uporali postanowili usiąść i delektować się pysznościami przygotowanymi przez Abby oraz bajeczną pogodą . Joy poczuła się naprawdę szczęśliwa, tak samo jak Oliv i Amelia. Można było poczuć się jak w śnie. Najbardziej rozchwytywany boysband świata siedział koło dziewczyn, którym zawsze się wydawało że jest kompletnie poza ich zasięgiem. Śmiali się, zachowywali jak zwykli faceci. Nie gwiazdorzyli, nie zachowywali się dziewczęco jak to myślała Joy. Zwykli chłopcy. Fale uderzały o półkę skalną na której siedzieli od czasu do czasu przyjemnie ochlapując ich kroplami wody.
-Mamy tydzień na nagranie czegoś dobrego...
-Będzie dobre! Sama Panna Life nam w tym pomoże!- chłopcy przekomarzali się z Joy, która trochę się przestraszyła.
-Wiecie, to będzie mój pierwszy singiel, nie oczekujcie za dużo- powiedziała nico przygaszona.
-No weź jesteś genialna! Słyszałem co wczoraj robiłaś w pokoju- powiedział Louis na co Harry parskną śmiechem.
-To zabrzmiało dwuznacznie!- wytłumaczył za co Zayn uderzy go w tył głowy.
-Tak, dokończyłam wczoraj kawałek, ale to drumstep. Jak już powiedział Liam "nie te klimaty"- powiedziała zarumieniona Joy patrząc na Louisa karcącego Harrego wzrokiem.
-To prawda powiedziałem tak, ale coś na pewno uda się stworzyć- odpowiedział Liam.
-Cholera, gdzie jest moja bransoletka, nie widziałyście jej może?- Joy podskoczyła nagle obmacując nerwowo lewą rękę.
-Chodzi Ci o tą złotą z zawieszkami?- zapytała Amelia.
-Tak dokładnie o nią!
-To jest problem, bo widziałam, ją jak wychodziliśmy z domu, ale później już nie.
-Ona nie może się zgubić! Dostałam ją od mojej mamy przed jej śmiercią- powiedziała Joy ze smutkiem.
-Nie martw się, podzielmy się i poszukajmy jej, na pewno ją znajdziemy- odrzekł Louis.
-Dobry pomysł, to podzielimy się na dwójki, ok?- zaproponowała Joy nerwowo wstając i otrzepując spodnie od piasku.
-Pod warunkiem, że pójdziesz ze mną- zażartował Lou
-To poważna sprawa Tomlinson! - uniosła się Joy, po czym opamiętała się widząc miny chłopców- przepraszam... Po prostu jest dla mnie ważna, chodź już!- powiedziała porywając go za rękę.
Joy i Lou zaczęli poszukiwania od skał, na które się wdrapywali. Harry oczywiście poszedł szukać z Oliv na plaży, a Zayn z Amelią szukali w połowie drogi do domu. Liam i Niall poszli razem, oczywiście szukać koło domu, bo chłopak ostrzegł, że potrzebuje energii do poszukiwań którą może znaleźć u Abby.

* Harry i Oliv *

-Skoro spędzamy ze sobą czas to może o czymś porozmawiamy?- spytał Hazza rozglądając się w poszukiwaniu bransoletki.
-Pewnie, a co byś chciał wiedzieć?
-No na przykład... Wszystko!- powiedział po czym na jej twarzy pojawił się rumieniec.
-Ojej to może zacznę od tego, że 18 lat swojego życia spędziłam w Australii. W sumie pierwszy raz jestem tak daleko od domu. Mam jedną siostrę. Poza tym jeszcze lubię rysować, ale raczej nie wiążę z tym przyszłości, gdyż nie uważam, że jestem na tyle dobra, by się tym zajmować przez resztę życia. To tak w skrócie. Teraz ty powiedz coś o sobie
-Co by tu powiedzieć, czego ty nie wiesz?-roześmiał się.- Może powiem Ci o tym co było przed One Direction. W sumie miałem zwykłe życie chociaż w przeciwieństwie do wielu rodzeństw bardzo lubiłem siostrę i nadal lubię może przez różnicę wieku, nie wiem. Jednak najtrudniejszym momentem był rozwód moich rodziców. Byłem wtedy mały i za bardzo tego nie rozumiałem, ale wiedziałem, że coś jest nie tak. Później jak już dorosłem był okres, że nienawidziłem mojego ojca, teraz jest już lepiej, ale nadal mam trochę chłodny stosunek do niego. Rozgadałem się trochę, mam nadzieję, że Cię nie zanudziłem?
-Nie no co ty. Czasem fajnie jest się wygadać drugiej osobie- uśmiechnęła się lekko.
-To prawda.
-Może pójdziemy zmoczyć nogi w morzu?
-Z chęcią- powiedział Styles, po czym Oliv wskoczyła na jego plecy. Harry zaskoczony gwałtownym chwytem za szyję krzyknął. Chłopak zaniósł ją wprost do morza i wrzucił do wody, ale zaraz ją chwycił. Ona od razu złapała go za szyję, ponieważ woda nie była zbyt ciepła i doznała lekkiego szoku. Po chwili jednak wyrwała się z objęć chłopaka i zaczęła go chlapać.
-Pożałujesz tego!- wykrzyknął Harry, po czym złapał ją i z całej siły przyciągnął do siebie. Jednak Oliv nie dała za wygraną i mocno go odepchnęła. Chłopak upadł do wody, ale zdążył chwycić ją za nogę. Upadła obok niego, zaśmiała się i pochlapała go po twarzy. Zaczęli się turlać aż ich spojrzenia się spotkały. Harry lekko się nad nią pochylił, odgarnął jej włosy i pocałował namiętnie, Oliv odwzajemniła pocałunek. Nie chciał być nie delikatny, lecz nie umiał się powstrzymać i musiał wreszcie zdobyć się na pierwszy krok. Znał ją zaledwie dwa dni, a czuł się przy niej jakby znali się całe życie. Woda lekko chłodziła Oliv w plecy, a usta chłopaka dawały jej ciepło jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyła. Nie potrafiła się od niego oderwać, nigdy nie czuła aż takiego pożądania w stosunku do jakiegokolwiek chłopaka. Harry opierał się jedną ręką o piasek, a drugą trzymał na jej wcięciu w talii. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie, jednak dziewczyna poczuła ból w stopie.
-Harry!- krzyknęła i wysunęła się spod ciała Styles'a.
-Co się dzieje?- spytał zdezorientowany chłopak.
-Chyba coś mnie ugryzło w stopę
-Poczekaj, sprawdzę... Muszelka wbiła ci sie do nogi. Wyciągnę ją
-Dobra tylko, żeby nie bolało
-Ok nie będzie- odparł z uśmiechem. Zręcznie wyciągnął kawałek muszelki. Dziewczyna poczuła tylko gilgotanie w stopę i nie mogła się powstrzymać od śmiechu. Po czym wstała i dała soczystego buziaka w policzek Harrego.
- Dziękuję za pomoc- powiedziała zarumieniona.
-Nie ma za co- powiedział wyszczerzając się.
-Dobrze mi z tobą, ale chyba powinniśmy już wracać?
-Masz rację, miejmy nadzieję, że znaleźli tą bransoletkę, bo nam chyba to szukanie nie wyszło.
-Ale nie mów- dziewczyna przewróciła oczami.

* Zayn i Amelia *

Zayn szedł kilka kroków przed Amelią i  co chwilę spoglądał na telefon w oczekiwaniu na jakiś sygnał z tego cholernego urządzenia. Amelii było głupio, bo nie wiedziała co robić. Stwierdziła, że Zayn ją olewa i strasznie ją to wkurzało. W końcu chłopak się odezwał, lecz niestety tylko do telefonu. Odebrał go z ulgą, że w końcu Perri się odezwała.
-Witaj kochanie, jak się masz?- usłyszała tylko te słowa, później było jej głupio podsłuchiwać, więc podeszła nad brzeg morza. Zobaczyła tam leżącą parę. Całowali się. Chciała być taka beztroska jak oni. Niestety nie znalazła jeszcze swojej drugiej połówki. Nagle przyjrzała się im bardziej i zorientowała się, że to Harry i Oliv. Szczerze mówiąc trochę się bała o nią, że Hazza po prostu się nią bawi. Nie miała jednak zamiaru im przeszkadzać i nie chciała, żeby to zrobił ktoś inny, więc postanowiła wrócić i poszukać Zayna. Znalazła go siedzącego na skale, jeszcze rozmawiał. Podeszła bliżej. Zakończył rozmowę, albo zrobiła to Perrie. Chłopak wyglądał na smutnego, już miała się zapytać o co chodzi, ale zobaczyła łzy w jego oczach, nie miała pojęcia co zrobić. Usiadła  na przeciwko i przytuliła go, po czym spytała co się stało.Po chwili ciszy chłopak, powiedział przez łzy, że Perrie z nim zerwała. Amelia znów przytuliła Malika pocierając ręką po jego plecach nagrzanych słońcem.
-Może tak miało być?- szepnęła Amelia. Chłopak na te słowa drgnął, a z jego brązowych oczu popłynęły kolejne krople łez. Amelia nigdy nie wyobrażała sobie takiej sytuacji. Zayn wyglądał raczej na osobę kryjącą swoje uczucia, co sprawiło, że na ten widok dziewczynę bolało serce.
-Kochałem ją...Gdybym mógł cofnąć czas i zrobić coś dzięki czemu by została. Co ja zrobiłem?
-Może spotkasz kogoś kogo pokochasz jeszcze bardziej?
-To chyba będzie musiał być anioł- Amelii zaszkliły się oczy. Widać było, że Malik kochał Perrie całym sobą.
-W takim razie Bóg ześle Ci anioła. Zasługujesz na niego- Amelia chwyciła za rękę chłopaka patrząc w jego oczy- to nie koniec Zayn. To początek, jesteś wspaniałym chłopakiem. Nawet nie wiesz ile ja bym dała za to, żeby mieć takiego chłopaka jak ty. Nie mówię tu o twojej sławie bo i bez tego jesteś kimś...- mówiąc to chłopak przez cały czas patrzył w jej oczy. Amelia patrzyła w jego. Widziała w nich rozpacz i bezradność, ale wierzyła, że chłopak się pozbiera. Nie było to niezręczne, wręcz przeciwnie. Chłopak potrzebował teraz czyjejś bliskości. Zayn przybliżył się do Australijki i znów mocno ją uścisnął. Amelia odwdzięczyła uścisk gładząc chłopaka po czarnych włosach. Popatrzyła na piękne słońce już znikające za horyzontem. W wodzie odbijały się kolory nieba, co sprawiało cudowną atmosferę.

*Louis i Joy*

-Uważaj! Życie ci nie miłe?!- krzyczał Louis widząc jak Joy skacze po wielkich półkach skalnych pod którymi fale rozbijały się o ostre krawędzie skał- Joy!- chłopak stał kilkanaście metrów za nią, z przerażeniem patrząc na brązowo włosa dziewczyna ryzykuje życie. Ta jednak nie wydawała się być pod wrażeniem żywiołów w które może wpaść. Patrzyła pod nogi szukając ukochanej bransoletki.
-Louis ja muszę ją znaleźć!- powiedziała przystając i odwracając się w jego stronę. Chłopak podbiegł do niej omijając szczeliny skał po czym nerwowo chwycił za jej ramiona.
-Nie rób tego więcej! A gdybyś spadła?!- przestraszona dziewczyna patrzyła na niego szklanymi oczyma.
-To moja ostatnia pamiątka- wybełkotała. Louis przyciągną ją do siebie i szepną spokojnie do ucha.
-Może, ale to tylko bransoletka- Joy zamknęła oczy i westchnęła- poszukajmy jej razem- dodał chłopak, chwytając dziewczynę za rękę- jak cię znam możesz się niechcący zabić- powiedział zaplatając palce rąk z jej.
-Odezwał się poskramiacz progów u drzwi- powiedziała Joy z lekkim oburzeniem.
-Będziesz mi to wypominać prawda?- spytał Louis z uśmiechem na co Joy odwdzięczyła się tym samym ocierając pojedynczą łzę.
-Ej no weź! Znajdziemy ją.- powiedział głosem pełnym optymizmu. Joy chyba właśnie za to zaczęła tolerować tego chłopaka. Wieczny optymista. Ona zawsze reagowała strasznie emocjonalnie, a przy Louisie czuła że rzeczy o które jej się rozchodzi to naprawdę drobnostki. Zwrócili się ku półce na której rozłożony był koc i koszyk z jedzeniem. Tym razem przeszli spokojnie uważnie patrząc pod nogi. Stanęli nad kocem i rozrzuconym jedzeniem. Ich ręce nadal były splecione.
-Louis, możesz mnie już puścić- upomniała go Joy z lekkim zakłopotaniem, na co chłopak szybko puścił jej dłoń. Po chwili oboje zaśmiali się pod nosem. Louis zaczął pakować jedzenie do koszyka mając nadzieje że natknie się na zgubę, a Joy rozglądała się wokół koca.
-Joy, wybacz to pytanie, ale nie daje mi spokoju- zaczął niespodziewanie Louis- co stało się twojej mamie?- Joy nie odpowiadała przez długi czas. Na jej twarzy nie było żadnych emocji oprócz irytacji pytaniem
-Dlaczego pytasz skoro wiesz że nie wypada?- spytała wprawiając w zakłopotanie Tomlinsona- przedawkowała- dodała z obojętnością.
-Wybacz, nie wiedziałem. Nie chciałem być wścibski- dodał po czym wyskoczył do góry z uniesionymi rękoma- Mam!- krzykną.
-Jak to gdzie?!- Spytała gwałtownie wstając. Louis trzymał nad sobą świecącą złotą bransoletkę.
-Była w koszyku, musiałaś się zahaczyć gdy wyciągałaś jedzenie- powiedział, widząc że Joy wyciąga po nią rękę podniósł tak by nie mogła jej dosięgnąć.
-Tomlinson!- krzyknęła zirytowana dziewczyna starając się dosięgnąć świecidełka. Jedną rękę  trzymała na jego torsie, a drugą bez powodzenia przepychała się z chłopakiem.
-Podziękuj!- rozkazał Lou z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Dziękuje głupku!- powiedziała szczęśliwa.
-Nie wiem, nie wiem. Nie brzmisz przekonująco!- odrzekł marszcząc nos. Po tych słowach dziewczyna spojrzała w jego oczy. Ręka Lousa trzymająca bransoletkę tkwiła w uchwycie dziewczyny. Ich zaciśnięte ręce powoli opadły na dół. Ich twarze dzieliły centymetry. Joy spoglądała to w oczy chłopaka to w jego usta. W końcu Louis chwycił za jej podbródek przybliżając jej usta do swoich. Oboje ledwo dotykali swoich warg pojąc się swoją bliskością. Czule patrzyli w swoje oczy. Bransoletka już dawno upadła na ziemię. Pocałunki jednak z sekundy na sekundę stawały się bardziej zachłanne.
-Przepraszam nie mogę- szepnął Louis. Joy zrobiła krok do tyłu i nerwowo podniosła bransoletkę-mam dziewczynę...
-To po cholerę to robisz Louis!- krzyknęła zirytowana- jesteś fałszywym pozerem! Już nie pamiętasz o czym mówiłeś mi wczorajszego wieczoru? Tylko udawałeś że się mną przejmujesz?
-Proszę nie mów tak- szepnął chcąc chwycić za jej rękę. Joy jednak spojrzała na niego nie ufnie, obróciła się i znów przebiegła po kamiennych półkach, przez co Louisowi zadrżało serce- daj mi wytłumaczyć!- krzyknął. Joy zeszła ze skarpy wskakując na piasek plaży. Za sobą słyszała tylko przekleństwa Tomlinsona.

* Niall i Liam*
Niall prawie biegł w stronę willi Joy, a Liam starał się szukać bransoletki. W końcu dotarli do kuchni i Niall od razu zaczął szukać Abby. Nie było jej jednak co zdziwiło Horana. Wziął jabłko i poszedł z Liamem na taras.
-Liam
-Tak?- spytał rozglądając się po tarasie na którym stali przed wyjściem na spacer.
-Zastanawiałem się ostatnio jak od czasów X Factor się zmieniliśmy. Mam na myśli nie tylko wygląd, ale także charakter i postrzeganie świata.
-Zgadzam się, ale co cię wzięło na takie przemyślenia? Niall nie masz gorączki?
- Tak jakoś, nie wiem. W sumie zacząłem te przemyślenia od związków. Ty z Danielle się rozstałeś, Louis nadal jest z Eleanor, a Zayn z Perri. Ja od czasu castingów nie miałem żadnej dziewczyny. W sumie nawet nie wiem czemu, jak szukałem to jeszcze bardziej pogarszało sytuację.
-Nie przejmuj się moim zdaniem jeśli masz znaleźć swoją drugą połówkę to ją znajdziesz...
- Liam to najgorsza rado-pocieszaczo gadka jaką mi powiedziałeś. To bez sensu, a jeżeli jej nie znajdę?- spytał blondyn zakładając okulary przeciw słoneczne które miał założone za koszulkę.
-Niall, uwierz mi że to chyba nie możliwe przy tej ilości fanek jaką mamy- odparł Liam siadając na ławce. Niall przez chwilę miał zamyśloną minę, ale szybko zapomniał o swoich przemyśleniach, ponieważ zauważył winogrona rosnące zaraz obok ławki. Chłopcy siedzieli tak z piętnaście minut wspominając stare czasy i obgadując plany na przyszłość. Po piętnastu minutach na tle morza pojawiła się Joy, wyglądała na wściekłą. Po chwili była już na tarasie.
-Nie znalazłaś?- spytał smutno Liam.
-Nie! Pan dobra rada, bawiący się uczuciami mnie ubiegł!- rzuciła oschle pokazując w pośpiechu bransoletkę, wchodząc do domu. Niall i Liam popatrzyli na siebie ze zdziwieniem.
-To oni się lubią czy nie, bo nie nadążam- spytał blondyn.
-Mnie nie pytaj. Louis jest do wszystkiego zdolny.
Po chwili na horyzoncie pojawiła się Oliv z Harrym. Od razu można było zobaczyć, że z pewnością nie szukali bransoletki. Dziewczyna wyglądała na nieobecną duchem, a Harry patrzył na nią i coś jej do ucha szeptał, musiało to być coś miłego, bo od razu się uśmiechnęła i popatrzyła mu w oczy.
-Co tam gołąbeczki?- spytał Liam.
-O co Ci chodzi?- zapytał Harry udając niewiniątko.
-Och przestań przecież widać, że nie szukaliści bransoletki, chociażby przez to,  że jesteście cali mokrzy- wytłumaczył Liam.
-Cholera faktycznie to my już idziemy się przebrać- powiedziała Oliv próbując ratować ich od tej rozmowy i pociągnęła Stylesa za rękę w stronę drzwi wejściowych.
-Niech wam będzie, ale wrócimy jeszcze do tej rozmowy- droczył się Liam. Gdy para weszła, a  w zasadzie uciekła do domu chłopcy zobaczyli Zayna i Amelię. Wyglądali jakby ich nie było wśród żywych. Szli obok siebie, a wyglądali jakby kilometry ich dzieliły. Zayn był smutny, a Amelia wyglądała na zamyśloną.
-Co się stało Zayn?- spytał Niall.
-hmm.... w sumie to nic tylko Perri mnie rzuciła- powiedział to tak jakoś bez żadnych emocji wchodząc w domu.. Zaniepokoiło to chłopaków. Ale nie mieli czasu się nad tym zastanawiać, bo zobaczyli Louisa. Był wkurzony jak nigdy, mówił takie rzeczy jakich nie warto nawet przytaczać. Chyba nikt nie chciałby tego słuchać.
-Louis? Co zrobiłeś Joy?- spytał Liam poważnym tonem. Louis zagryzł wargę i przecząco pokiwał głową.
-...jestem pieprzonym idiotą...- widać było że to co zrobił, to nie błahostka. Bardzo rzadko czymś tak się przejmował. Niall i Liam znów zostali sami.
-Liam, to ich życie towarzyskie ciekawe, czy nasze takie nudne?- spytał Niall.

Jak się podoba ? Przepraszamy że tak długo ale nie miałyśmy zbyt dużo czasu. Ten rozdział jest dłuższy od innych ponieważ chcemy się wam odwdzięczyć za długie czekanie. Mamy nadzieję że zostawicie po sobie komentarz. Miłego czytania :)