niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 4

-Mogę wejść?- spytał Liam delikatnie uchylając drzwi pokoju Amelii i Oliv.
-Tak, jasne.- odparła Oliv z szerokim uśmiechem na twarzy.
-Wybacz, ale chciałbym porozmawiać z Amelią- powiedział idąc w kierunku krzesła na przeciwko łóżka, na którym siedziała nie obecna duchem Amelia.

*Olivia*

Oliv szybko oddaliła się z pokoju. Stanęła w drzwiach pokoju z telewizorem i zobaczyła tam Harrego rozwalonego na kanapie. Wzięła pilot stanęła przed ekranem i wyłączyła mu telewizję. Spojrzał na nią trochę zdezorientowany i poddenerwowany jej zachowaniem.
-Masz zamiar tak siedzieć przez cały dzień?- zapytała dziewczyna.
-W sumie to tak, co innego mam robić skoro Louis pokłócił się z Joy? Nie możemy pracować...
-Mam propozycję, chodź ze mną!- krzyknęła i pociągnęła go za rękę. Harry dorównał do jej szybkiego kroku.
-Ale co ty chcesz zrobić, zastanawiałaś się, że może mi się to nie podobać?- zapytał
-Jestem pewna, że będziesz zadowolony- odpowiedziała mu dziewczyna.- Tylko musisz chwilę zaczekać na mnie przed drzwiami mojego pokoju, ok?
-No dobra, ale pośpiesz się...- nie zdążył skończyć zdania, a Oliv już zniknęła za drzwiami. Zapukała lekko, przeprosiła Amelię i Liama którzy wyglądali na pochłoniętych rozmową. Ucieszyło to Oliv, ponieważ po raz pierwszy od powrotu z plaży Amelia okazała zapał. Szybko wzięła drewniane pudełko z farbami, kartkę i małą sztalugę która leżała na biurku. Gdy wyszła z pokoju, zobaczyła, że Harry patrzy przez okno.Rozmarzyła się. Po chwili straciła równowagę, zahaczyła nogą o dywan i runęła na podłogę. Poczuła, że płonie na całej twarzy i po chwili usłyszała śmiech. Był to słodki śmiech chłopaka. Pomyśleć, że kiedyś marzyła żeby usłyszeć go na żywo. Marzenia jednak się spełniają. Nie chciało jej się płakać, w sumie jego śmiech był tak serdeczny, że aż sama zaczęła się śmiać. Po chwili pomógł się jej pozbierać i podniósł pudełko z farbami.
* Amelia i Liam *
- Czemu jesteś taka przybita ? - zapytał Liam siadając naprzeciw niej.
- A nawet nie wiem, czasem tak mam- powiedziała nie chcąc otworzyć się przed chłopakiem.
- Pamiętaj, że mi zawsze możesz powiedzieć co Ci leży na sercu.
- Ok zapamiętam- dla Amelii te słowa zabrzmiały nieco dziwnie. Znali się niecałe dwa dni, a z jego ust padają już takie słowa, których niektórzy nie mogą usłyszeć od bliskich znajomych- ale powiedz mi najpierw co gryzie ciebie? Ty też nie wyglądasz na zbyt szczęśliwego.
- Po pierwsze nie wiem co mam ze sobą zrobić, po rozstaniu z Danielle jestem inny próbuję zapomnieć o tym co nas łączyło ale nie umiem. Po drugie martwi mnie, że Perrie zerwała z Zaynem wiem jaki on jest wrażliwy i nie wiem jak mu pomóc. Dlatego przyszedłem do Ciebie wiem, że razem nam się to uda!
- Postaram się, ale nie jestem pewna czy mi się to uda. Może powinieneś najpierw poprosić o rade Oliv lub Joy.
- Joy jest ymmm humorzasta, Oliv woli spędzić czas z Harrym, a z chłopakami dziwnie mi się rozmawia o takich rzeczach. Może wiedzą o mnie wszystko, ale rada dziewczyny jest niezastąpiona.
-No dobra pogadam z Zaynem, ale nie dzisiaj. Nie wiem na razie co mu powiedzieć, a po drugie widziałeś jaki on ma dzisiaj nastrój. Myślę, że ty też powinieneś być bardzo ostrożny w doborze słów, wiesz o co mi chodzi?
-Tak, to znaczy mam nadzieję.
-A co do Danielle to myślę, że nie możesz starać się o niej zapomnieć, bo to niewykonalne. Raczej musisz się wyrwać i nie myśleć o niej.
-Myślisz, że nie próbowałem?
*Harry i Oliv*
Dziewczyna zaprowadziła Stylesa na taras i tam rozłożyła swoje przybory. Chłopak usiadła na ławce na przeciw sztalugi badając wzrokiem skupione ruchy Oliv.
-Pokaż swój zacny profil Haroldzie!- zaśmiała się biorąc do ręki czarną farbę.
-Ten czy ten? Nie umiem się zdecydować.. oba są cudowne!- zażartował okręcając głową tak że loczki opadły mu na oczy.
-O stój teraz jest idealnie- powiedziała podchodząc do chłopaka. Kucnęła przed nim. On siedział opierając łokcie o rozłożone kolana. Dziewczyna obróciła jego podbródek delikatnie na bok tak że na jego karku pojawiły się żyły- idealnie-szepnęła- było by jeszcze lepiej gdybyś do mnie mówił.
-Nie wiem o czym- powiedział pół głosem lekko oszołomiony jej bliskością- Ale mogę ci śpiewać...
-Będę zaszczycona panie Styles- szepnęła mu do ucha, po czym udała się z powrotem na swoje stanowisko.

*Amelia*

Liam już poszedł, postanowił wszystko sobie przemyśleć. Dziewczyna została w pokoju sama. W jej głowie biło się tysiące myśli, lecz na razie wygrywało niestety uczucie bezradności. Chciała się zdrzemnąć, ale poczucie tego, że nic nie jest tak jak powinno, nie pozwalało jej spokojnie leżeć. Nie wiedziała co ze sobą zrobić. Wiedziała, że gdy Joy jest zła nie ma sensu z nią rozmawiać, Louis coś spieprzył, ale nikt nie wie co. Został Harry, Niall i Oliv. Wiadomo gołąbeczki gdzieś gruchały, a Niall pewnie siedzi w kuchni. Zeszła tam i faktycznie go zastała, jadł lody. Śpiewał sobie nie świadomy jej obecności sexy and i know it, robiąc markowe ruchy biodrami na co Amelia wybuchnęła śmiechem. Blondyn obrócił się zaczerwieniony. Amelia dopiero teraz zauważyła siedzącego na kanapie Zayna. Niall najwidoczniej starał się go pocieszyć.
-No i to było zabawne!- powiedział śmiejąc się z zaczerwienionego Horana.
-Śmiejesz się! Misja się powiodła. Teraz wybaczcie, idę utopić wstyd w kolejnej porcji lodów- powiedział przechodząc do kuchni. Amelia postanowiła udać się za nim. Nie chciała znów zostać sam na sam z Zaynem. Podeszła do blondyna.
-Nie zdrowo tak się odżywiać!
-Jak to? W lodach jest mleko i ...- powiedział z zamyśleniem-.. i dużo innych zdrowych rzeczy!
-Może dla odmiany przejdziesz się ze mną na miasto? Trochę ruchu ci nie zaszkodzi.
-Teraz? Nie, proszę przecież przed chwilą byliśmy na spacerze...
-Na bardzo krótkim spacerze. Proszę chodź ze mną! Na nikogo innego nie mogę teraz liczyć- dodała robiąc słodkie oczka. Horan spojrzał na nią z rezygnacją. Na głowę założył kaptur bluzy.
-Ale nie chodźmy za długo- wybełkotał szybko zdając sobie sprawę że włożenie całej gałki lodów do buzi nie było dobrym pomysłem. Amelia zaśmiała się i pociągnęła go w kierunku wyjścia.
-Dzieci! Za 30 minut obiad!- powiedziała Abby na którą wpadli przy wyjściu. Niall uśmiechnął się głupkowato i przytaknął.
-Żarłok! Tylko jedzenie ci w głowie- powiedziała Amelia, gdy przekraczali granice posesji.Chłopak nagle posmutniał.
-Ej! Nie, nie, nie! Tylko nie ty. Kolejnej smutnej gęby już nie zniosę- powiedziała kładąc rękę na jego ramieniu. Chłopak uśmiechną się.
-Po prostu nie lubię gdy kojarzy mnie się tylko z jedzeniem- powiedział. W oddali pojawiały się już budynki miasta.
-Nie kojarzę cię tylko z jedzeniem- odparła.
-Sam kojarzę się siebie tylko i wyłącznie z jedzeniem- zaśmiał się pod nosem.
-Lubisz jeść i to jest słodkie!
-Oj, bo się zawstydzę!- powiedział w żarcie, chodź dziewczyna zauważyła że na jego policzku pojawił się wypiek.
-No wiesz niektórzy..- Amelia chciała mówić dalej, ale podeszła do nich jakaś dziewczyna. Niby nic dziwnego. Przecież byli już prawie w centrum Los Angeles.
-Niall! Aaaaaaaa! No nie wierzę! OMG, OMG!- Wrzeszczała jakby była opętana. Jej mięśnie odmówiły jej w pewnym momencie posłuszeństwa i położyła się na ziemi zakrywając twarz rękoma.
-W LA można spotkać bardzo ciekawe osoby- powiedział Amel nie oddalając wzroku z dziewczyny która podczołgała się pod nogi Horana, który stał jak wryty z uchylonymi ustami- Co robimy?- szepnęła Australijka.
-Nikt więcej nie może nas zauważyć, bo będę miał niezłą wcirę od menage..-odparł stojąc w szoku. Nawet jeśli chciał by się ruszyć to nie umiał. Wrzeszcząca dziewczyna oplotła się o jego nogi.
-Okej, to nie jest już śmieszne!- powiedziała przestraszona Amelia.
-A w ogóle było?- spytał skrępowany Niall.
-Okej...ymm koleżanko? Jak ci na imię?- spytał. Na co ta wybuchła wrzaskiem jeszcze bardziej. Przestraszony chłopak prawie się przewrócił, ale Amelia go przytrzymała. Wokół nich nikogo nie było. W oddali widać było przemieszczających się ludzi. Jednak żaden z nich nie przeją się tą sytuacją lub po prostu nie usłyszał jej panicznego wrzasku.
-Ej! Proszę cię! Puść mnie!- chłopak tym razem poprosił, ale i to na nic się nie zdało.
-Jeżeli mnie puścisz dam ci autograf!- powiedział zdenerwowany. Ta spojrzała na niego. W jej oczach było coś strasznego. Amelia wybuchła śmiechem. Chciała rozładować zdenerwowanie Nialla. Fanka leżąca na ziemi spojrzała na nią ze wściekłością. Widocznie śmiech Amelii nie był według niej na miejscu.
-Kto to! Twoja dziewczyna? Zabije ją! Powiedz kto to do cholery!- krzyknęła powoli wstając z ziemi. Dopiero teraz do chłopaka doszedł zapach alkoholu. Dziewczyna uwolniła nogi Horana który momentalnie chwycił Amelię za rękę.
-Zabiję cię!- wrzeszczała gdy Niall i Amelia biegiem zmierzali z powrotem do domu.
-Niall? Mam się bać, czy to jest normalne?!- powiedziała śmiejąc się do siebie.
-Hahaha, uwierz mi że takie przygody zdarzają się często. Do tego ona była lekko wstawiona- odparł. Przez całą drogę do domu biegli. Zatrzymali się dopiero przed drzwiami próbując złapać oddech.
-Niall! Ty biegłeś!- Zaśmiała się dziewczyna.
-Sam w to nie wierzę!- odparł zadowolony chłopak- ok, wchodzimy. Weszli do domu po czym zauważyli że chłopcy siedzą już przy stole czekając a obiad.
*Harry i Oliv*
-We'll play hide and seek to turn this around
And all I want is the taste that your lips allow...- Harry siedział przez cały czas wpatrując się w Olivię. Gdy śpiewał jej kąciki ust unosiły się do góry co dawał mu niegdyś widok tysięcy uśmiechniętych fanek na koncercie. Wystarczył mu tylko jej uśmiech-M-my my, m-my my, m-my my, give me love!
Oliv nie zastanawiała się głębiej nad tym jak muska pędzlem o płótno. Czuła się jak w ekstazie. Gdy skończyła przez pewien czas stała udając że coś maluje. Słuchała go patrząc głęboko w jego oczy. W pewnym momencie nie wytrzymała. Podeszła do chłopaka przerywając jego anielski śpiew. Uklękła przed nim, a on zsuną się z ławki siadają na przeciwko niej. Zaczął delikatnie muskać wargami jej czoło schodząc coraz niżej do uśmiechniętych ust. Olivia założyła ręce na karku chłopaka przyciągając go do siebie bliżej. On zaczął całować jej kark i szeptać czule do ucha.
-Nie mogłaś zrobić tego wcześniej?
-Wtedy nie powstał by twój portret...- odparła z uśmiechem ocierając się czołem o jego czoło.
-Pokażesz mi twoje arcydzieło?
-Tylko się nie śmiej ok? Nie jestem zawodowcem...- Powiedziała skromnie.
-Jest cudowny..-powiedział podnosząc się z powrotem na ławkę.
-Jeszcze go nie widziałeś!- powiedziała Oliv podchodząc do sztalugi.
-Mojego portretu nie da się zepsuć- zaśmiał się Harry podchodząc do dziewczyny. Staną za nią obejmując ją od tyłu. Położył brodę na jej ramieniu.
-Mówiłem!- zaśmiała się.
-Podoba ci się?
-Masz talent...- odparł całując ją w policzek. W tym momencie z budynku dobiegł głos Abby.
Obiad był gotowy. Poszli umyć ręce i usiedli do stołu, gdzie siedzieli już wszyscy za wyjątkiem Tomlinsona. Niall i Amelia zaczęli opowiadać o incydencie z fanką co zainteresowało wszystkich za wyjątkiem Joy. Siedziała wpatrzona w puste miejsce na przeciwko siebie. Nie mogła uwierzyć w to jak łatwo dała się uwieść. Nie wierzyła w to co zrobiła. Jak mogła w ogóle nawet o tym myśleć? Z zamyśleń odsunął ją Louis siadający na wolnym miejscu.
-Przepraszam, miałem ważny telefon- Wszyscy przytaknęli nie przerywając sobie rozmów. Joy po powrocie z pikniku płakała. Bała się, że Tomlinson to zauważy, więc unikała kontaktu wzrokowego. Wszyscy byli w dobrym humorze. Nawet Zayn uśmiechał się starając wpleść w rozmowę. Jedynie Amerykanka i Louis siedzieli cicho.
-O co wam tym razem poszło?- spytał Horan tak jakby by ich kłótnie były na porządku dziennym.
-O nic- Odparł szybko lekko się unosząc. Joy podniosła wzrok patrząc na niego z wyrzutem.
-Nic! To dla ciebie nic?- parskła..
-Nie, nie o to mi chodziło...- szybko dodał chcąc wytłumaczyć swoje słowa- po prostu uważam, że nie wszyscy powinni o tym wiedzieć.
-Dlaczego? Bo wyjdziesz na ostatniego idiotę?- spytała sztucznie się uśmiechając. Oliv zaśmiała się pod nosem, ponieważ Joy była naprawdę dobrą aktorką i pod tym względem była podobna do Louisa. Amelia jednak skarciła ją wzrokiem, dając do zrozumienia że to poważna sprawa -W sumie to na to już za późno- dodała.
-Joy, ja nie chciałem, żeby to tak wyszło...
-Rozumiem! Potrzebowałeś jeszcze efektów specjalnych- dogryzała dalej. Louis był zdenerwowany, nie chwycił się jedzenia tak samo jak Joy. Trzęsły mu się ręce, na co zwrócił uwagę Liam.
-Przepraszam...- powiedział po kilku sekundach ciszy. Joy chciał się kłócić dalej, ale po prostu nie miała na to siły. Zawaliła sprawę. W sumie to nie była tylko i wyłącznie wina Louisa. To ona była słaba- ja naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło.
-Daruj sobie-szepnęła. 

Wybaczcie. Tym razem nieco krócej, ale szykujemy się do większej akcji i musimy rozłożyć materiał na mniejsze partie :) Życzymy miłego czytania! Każdy komentarz jest dla nas ważny, a dołączenie do witryny nas uskrzydla. Zróbcie nam przyjemność i zróbcie chociaż jedną z tych rzeczy Kochamy was ! 

5 komentarzy:

  1. Zajebiste ; ) Dawać następny szybko :D
    Zapraszam serdecznie do siebie http://rysiiia.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne :D czekam z niecierpliwośćią na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezzzzu !!!! Jaki to cudowne !!! LUBIĘ TO <3 xd. czekam na nn ♥-Anita xd



    zapraszam do siebie ; > :
    http://dreamtodreams.blogspot.com/

    http://everythingstartswithdream.blogspot.com/ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział ;) Czekam na następny

    http://one-direction-opowiadanie-i-inne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cześć! Czytam Waszego bloga od niedawna i bardzo mi się podoba! Dlatego nominowałam Was do nagrody Liebster Award. Szczegóły tutaj: http://pakistani-casanova.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń