niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 18

Plastikowe talerzyki, sztućce, serwetki i oczywiście jedzenie. Wszystko wydawało się być gotowe, a pogoda wyjątkowo przychylna. Blat drewnianego stołu umieszczonego naprzeciw basenu i grilla wydawał się być aż zanadto przepełniony. Harry stał obok sporych rozmiarów grilla starając się uzyskać choćby najmniejszy płomień. Am i Oliv wyskoczyły do sklepu po piwo i ketchup bo się skończył o czym wcześniej nie wiedziały. Widocznie Joy, która cały dzień siedziała w swoim pokoju nie dając znaku życia ukradła jedno, czy dwa piwa. Do tego dochodzi Harry i Louis, którzy często tu przebywali, a lubili pociągnąć kilka łyków zimnego napoju. W czasie drogi do sklepu Oliv próbowała pociągnąć Amel za język o to co stało się przed wizytą u Oscara, ta jednak rumieniła się tylko próbując zmienić temat. Mijały kolejne skrzyżowanie, a Olivia postanowiła strzelić prosto z mostu o to co ich podejrzewa.
- Amelia powiedz mi wreszcie czy wy to robiliście. Przecież o wszystkim mi mówisz!- powiedziała poddenerwowana blondynka.
-Tak.- Rzuciła szybko.
- O matko! Serio? Jak było, opowiadaj!- Powiedziała przekraczając próg sklepu.
-Oliv, proszę cię. Nie teraz.- Wokół nich była grupka ludzi. Nic nowego, biorąc pod uwagę to, że znajdowały się w supermarkecie. Olivia jak na komendę wzięła koszyk i jak najszybciej się dało wrzucała po kolei zgrzewki piw i później kierując się już do kas wzięła z regału dwa ketchupy. Am wcale nie była z tego zadowolona, bo oznaczało to, że będzie musiała jej wszystko opowiedzieć. Wyszły ze sklepu. Amelia trzymała w rękach dwie zgrzewki, idąc jak najszybciej przed siebie. Olivia skakała obok niej dalej wypytując się o to co się wydarzyło.
-No to powiedz wreszcie jak było! Proszę!- Amelia przekręciła oczami czerwieniąc się jeszcze bardziej.
-Przyjemnie.
-Tylko?- Westchnęła rozczarowana jej krótką odpowiedzą.
-Bardzo przyjemnie. Ok?- Dodała, a na jej usta wdarł się szeroki uśmiech. Oliv widząc, że ją przełamała wypytywała dalej. Ciekawość była jedną z jej pozytywnych, a zarazem negatywnych cech. Często wpadała przez to w kłopoty, ale tym razem wiedziała że może sobie pozwolić na pytania, które sypały się i sypały, bo wiedziała że jej to nie zaszkodzi.

-Za mamusie- powiedział pewnie Lou. Siedział na łóżku patrząc na rozchylające się usta ciemnowłosej dziewczyny rozciągniętej na całej długości pościeli. Podniósł jedną ze swoich rąk do góry wymierzając w jej usta popcornem. Jej głowa spokojnie spoczywała na jego kolanach. Popcorn który upuścił odbił się od jej nosa lądując na ziemi. Nie przejął się tym jednak za bardzo widząc uśmiech na jej twarzy. Taką ją kocham najbardziej. Nie przewidywalną. Nie wiedział nigdy jak zareaguje na jego słowa, ruchy. Za każdym razem odkrywał w niej coś nowego.
-Do ust Tommo! Nie w nos. - Zaśmiała się a on nachylił się nad nią starając się skraść całusa, przed którym zaczęła się bronić i popiskiwać, gdy chwycił rękoma za jej talię wbijając specjalnie palce. Wygięła się w łuk ze śmiechu przymykając oczy, a ten korzystając z tego złączył ich roześmiane usta.
-Wolałem je wykorzystać w inny sposób- Powiedział całując ją w nos. Siedzieli zamknięci w jej pokoju praktycznie cały dzień, z przerwą na pizzę którą zamówiła im Oliv. Life wpatrywała się w chłopaka bawiącego się jej rozpuszczonymi włosami płożącymi się po jego kolanach i pościeli. Gdy chłopak poczuł jej wzrok na sobie, spojrzał na nią uśmiechając się szeroko z zamyśleniem.
-Masz fajne włosy- stwierdziła nie odrywając od niego wzroku.
-Co w nich fajnego?- Zapytał z rozbawieniem, a ta wzdrygnęła ramionami z nieśmiałym uśmieszkiem.
-Jesteś niesamowita.- Stwierdził
-Co we mnie niesamowitego?- Odparła naśladując jego ton głosu. Nie przestawał bawić się jej włosami do czasu, aż Joy nie złapała jego dłoni przypasowując do niej z rozbawieniem swoją.
-Raz jesteś jak mały demon, a raz jak aniołek- stwierdził, a dziewczyna zmarszczyła brwi nadal wpatrując się w jego dłoń, która zacisnęła się na jej- Nie mówię, że to źle- sprostował.
-Nie zmienię się Lou- powiedziała cicho- próbowałam, ale nie umiem- Skończyła smutniejąc. Tomlinson przyłożył jej dłoń do swoich ust po czym ją pocałował.
-Nie zmieniaj się- Dziewczyna usiadła obok niego, Louis przyciągną ją do siebie jeszcze bardziej. Przerzuciła nogi na jego kolana. Nigdy nie wpatrywała się w jego oczy z taką ciekawością i chęcią odkrycia tego co jest dalej. W jego sercu. Dopiero dziś poczuła, że on jest jej, ze wzajemnością. Dotychczas wszystko było rozgrywane tak jak chciała ona. Jak zrozumiała niedbale.
-Nie rozumiem- pokręciła głową po czym zatopiła się w jego uścisku.
-Kocham Cię taką, jaką jesteś. Nie zmieniaj się tylko dlatego, że komuś to nie pasuje- Jego głos był czuły i delikatny. Oparł brodę na jej głowie, przedtem ją całując.
-Kocham Cię- powiedziała pewnie, mocno zaciskając powieki. Nigdy się tak nie czuła. Wiedziała, że jest ktoś komu zależy, na jej prawdziwej stronie. Nie musiała nikogo grać. Mogła ściągnąć maskę, którą założyła po śmierci rodziców. Brzmiało to dość banalnie, ale zagubiła się pośród celebrytów, obietnic, strachu, nowych ludzi, miejsc i miłości, którą gdyby nie Louis przeżyła by nie w pełni. Czuła, że się zakochuje. Tak, jakby dopiero teraz dowiedziała się co to znaczy kochać. Gdy odsunęła twarz od jego torsu, uśmiechnęła się do niego szeroko ocierając pojedynczą łzę ze śmiechem.
-Jesteś najdzielniejszą dziewczyną jaką w życiu widziałem.- Stwierdził śmiejąc się i stykając ich nosy, by po chwili pocałować ją delikatnie w usta. Ich zapachy przenikały przez siebie tworząc coś w rodzaju koci miętki, przez którą chcieli, być tak blisko siebie jeszcze dłużej.
-Czy ty też czujesz zapach grilla?- Zapytała Joy przerywając pocałunek z zaniepokojeniem. Tomlinson głośno nabrał powietrza w płuca.
-Tak! Nie wariujesz.- Zaśmiał się widząc jej niepewną minę. Dziewczyna zwlokła się z jego kolan podchodząc do okna. Na jej twarz wkradł się uśmiech, gdy zobaczyła Stylesa nieudolnie rozpalającego grilla.
-Schodzimy na dół bo pan Styles podpali nam dom- zaproponowała, po czym zakłopotała się wiedząc, że Harry od pewnego czasu zachowuje się dziwnie w stosunku do niej. Stwierdziła, że z nim porozmawia. Normalnie by to olała, ale po dniu spędzonym z Lou, miała niezwykle dobry nastrój. Wziął ją za rękę i w ciszy zeszli na dół. Napotkali Nialla siedzącego w kuchni krojącego pieczywo i wkładającego do koszyka.
-Pomóż Harremu. Muszę go przeprosić- Szepnęła Joy, dotykając ustami ucha chłopaka, który uśmiechnął się  i pocałował ją w czoło.
-Bądź grzeczna- nakazał wychodząc na ogród. Life chwyciła jedną ręką za ramię i podeszła do wysepki za, którą stał Horan. Nie przerywając czynności uśmiechnął się do niej nie odzywając. Joy wysłała mu również uśmiech, tyle że bardziej nieśmiały. Nie do końca wiedziała jak zacząć.
-Przepraszam.- Powiedziała patrząc na jego ręce.
-Nic się nie stało.- Powiedział swobodnie patrząc na chleb, który energicznie przecinał.
-Nie. Niall, ja mam nadzieję, że nie będę musiała cię już więcej przepraszać- Blondyn spojrzał na nią przerywając czynność. Przeszył ją swoimi niebieskimi oczyma z miną dającą do zrozumienia, że nie wie o co jej chodzi.
-Co się stało?- Joy obeszła stół podchodząc do chłopaka, który w zakłopotaniu odłożył nóż otrzepując ręce. Dziewczyna podeszła do niego i niespodziewanie wpadła w jego ramiona.
-Przepraszam za to, jaka dla ciebie byłam.- Powiedziała czując, że chłopak odwdzięczył po tych słowach swój uścisk. Przejechał ręką kilka razy po jej plecach, po czym odsunęła się od niego z nieśmiałym uśmiechem. Widocznie był w niemałym szoku, bo z jego ust wydobyło się nieme "wow"- Nie przeszkadzam już...- rzuciła szybko.
-Joy.- powiedział, gdy była już za ladą- Nie musisz jechać z nami w tą trasę- Powiedział z uśmiechem.
-Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Horan- zaśmiała się puszczając mu oczko, po czym wyszła do ogrodu. W drzwiach spotkała się z Louisem, który szepnął jej na ucho, że zostawi ją samą, bo musi do toalety. Hazz nadal użerał się z grillem, widać było, że już nie ma do tego cierpliwości. Dziewczyna podeszła do niego i przyglądała się jego poczynaniom. Stwierdziła, że pomoże mu i potrzyma pokrywę grilla na chwilę, by ogień zdążył się na dobre rozpalić. Jak się okazało to pomogło. Po chwili odezwała się:
-Harry możemy chwilę porozmawiać?- popatrzył na nią podejrzanym wzrokiem, po czym widząc jej niezdecydowaną minę uśmiechnął się szeroko.
-Pewnie, w ogóle dziękuję za pomoc- popatrzył na nią z zaciekawieniem i czekał na to co miała do powiedzenia.
-Nie jesteś na mnie zły?- spytała podejrzliwie.
-Nie, a czemu miałbym być?
-Ostatnio jakoś dziwnie się zachowywałeś i zastanawiałam się, czy to wina mojego zachowania. Przepraszam, że czasem nie mogę się powstrzymać i wybucham. Ogólnie próbowałam się zmienic, ale nie wyszło mi to. Gniewasz się?
-Nie no coś ty. Dlaczego miałbym się na Ciebie gniewać?- zapytał trochę udając, ale wiedział, że nie może się wygadać o całym tym zamieszaniu z managementem. Uśmiechał się do niej szeroko, próbując być jak najbardziej przekonującym. Gdy zobaczył jak dziewczyna błądzi po ogrodzie wzrokiem szukając kogoś, rzucił:
-Poszły do sklepu, powinny zaraz wrócić.- Dmuchnął w żarzące się węgle, a iskry rozprysły się do góry świecąc się intensywniej.
-Aha, pomóc Ci jeszcze w jakiś sposób?- zapytała bardziej z grzeczności, niż z rzeczywistych chęci.
-Nie trzeba- odpowiedział i kontyuował wcześniejszą czynność. Dziewczyna nie wiedząc co z sobą zrobić poszła do domu w celu poszukania Liama. Niestety nie było go w środku, ale w tym momencie Amelia i Olivia pojawiły się w drzwiach wejściowych. Podeszły do lady i postwiły tam zakupy. Joy rozerwała jedną ze zgrzewek wyciągając dwa piwa, dla siebie i Lou. Przy okazji zobaczyła, że dziewczyny zachowują się dość dziwnie. Oliv spoglądała co chwilę na Amel, która miała rumieńce na policzkach. Były chyba efektem rozmowy przeprowadzonej zanim weszły do środka.
-Co z wami?- zapytała zaciekawiona Joy. Po chwili jednak wiedziała, że nie uzyska pożądanej odpowiedzi, gdyż w tym samym pomieszczeniu znajdował się Niall- Spokojnie, mamy cały wieczór! Stwierdziła uśmiechając się do nich. Weszły na zewnątrz.
-A Zayn i Liam gdzie się zmyli?- Spytała Am rozkładając ręce.
-Pojechali po Dan- odpowiedział Harry rutynowo. Siedział na białym leżaku z wyciągniętymi wzdłuż niego nogami, obok grilla ze szczypcami w ręce. Gdy Oliv do niego podeszła, udał, że chce uszczypnąć jej nos, na co zaśmiała się głośno. Usiadła pomiędzy jego nogami, a Harry objął ją od tyłu przytulając do siebie. Podkuliła nogi, po czym odchyliła głowę do góry szukając ustami jego policzka. Chciała go tam pocałować, lecz on w ostatniej chwili obrócił głowę i ich usta się zetknęły. Po chwili jednak oddalili się od siebie przypominając sobie gdzie są. Nie wiedziała jak zacząć rozmowę. W końcu wzięła się na odwagę.
-Harry...- powiedziała cicho i odwróciła głowę w jego stronę.
-Słucham?- zapytał.
-Chodzi o to, że chciałabym byś pojechał ze mną do Paryża- wydusiła w końcu z siebie.
-Wiesz, że chciałem się Ciebie spytać, czy by Ci nie przeszkadzało moje towarzystwo?- powiedział z uśmiechem- chodź, gdybyś się nie zgodziła, to wpakował bym się do jednej z twoich walizek, tak żebyś zauważyła mnie dopiero na miejscu- dokończył szczypiąc ją w policzek jak dziecko.
-Nawet nie wiesz jak się cieszę!- Krzyknęła.
-Z czegóż to się tak cieszysz?- Zapytał Zayn wchodząc do ogrodu, zaraz za nim weszła Danielle, a za nią Liam z kolejnymi zgrzewkami piwa. Sekundę później zjawił się również zadowolony Louis, który usiadł na wolnym miejscu przy drewnianej ławce.
-Może się pochwalisz?- Spytał Harry pokazując swoje dołeczki w policzkach. Olivia zaczerwieniła się połykając własny język- Moja dziewczyna jest modelką!- Ogłosił, a wszyscy wybuchli aprobując to co usłyszeli. Olivia nigdy w życiu nie spotkała ludzi, którzy tak dobrze by jej życzyli. Gratulowali jej, i wydawało się, że cieszyli się tak samo jak ona. Poczuła się jak wśród rodziny. Harry oplatający jej dłoń w swoją, wysyłający jej najpiękniejszy z uśmiechów jaki widziała, Amelia na której ramionach spoczywały dłonie Zayna, ich szczere uśmiechy. Liam śmiejąc się głośno z Louisem i Dan, życzącymi jej szczęścia i wysyłający słowa uznania. Joy przyklaskująca cicho, z szerokim uśmiechem. Niall unoszący swoje sztućce ku górze. Oni wszyscy składali się na nową rodzinę.
-Za dwa dni jedziemy do Paryża- Powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Jedziemy- zdublował Harry, a reszcie nie było trudno się domyślić, że Styles również wybiera się w podróż. Joy stanęła na równe nogi unosząc do góry swoje piwo. Niall szybko zrobił to samo.
-No wstańcie- upomniała- chcę wznieść toast- Oznajmiła, a reszta wstała unosząc swoje napoje. Tomlinson objął ją ręką w tali- Za początek.
-Za początek!- Krzyknął Niall.
-Powodzenia Oliv.- Powiedziała Amelia. Plastikowe kubki i puszki uniosły się w górę. Zayn oddalił się na sekundę od reszty włączając boom box, z którego wypłynęła przyjemna muzyka wypełniająca ich rozmowy. Harry położył na grillu pierwsze porcje mięsa, które zaczęły przyjemnie skwierczeć. Danielle siedząca pomiędzy Amelią i Liam`em zaczęła kiwać się do muzyki co momentalnie udzieliło się jej Am. Oczekiwanie na to, aż Harry oznajmi, że posiłki są gotowe, okazało się być bardzo przyjemne. Joy zaczęła śpiewać piosenkę, którą puścił Malik, później poszło jak domino. Ich głosy było pewnie słychać w okręgu kilku ulic wokół ich domu. Louis wstał od stołu, podchodząc do Harrego, który stał obok grilla, z którego zaczął wydobywać się wspaniały zapach. Zadowolony machał szczypcami przytakując do muzyki. Louis dołączył się do jego tańca, bardziej go ożywiając. Zaczęli kręcić się wokół siebie zabawnie podskakując. Joy szepnęła coś na ucho Olivii, która zaczęła się śmiać. Wstały jednocześnie podchodząc do rozbawionych tańczących chłopaków. Obie podeszły do nich tanecznym i nieco uwodzicielskim krokiem. Louis jak i Harry stanęli jak wryci nie wiedząc jak na to zareagować. Popatrzyli na siebie z dużym rozbawieniem. Olivia zaczęła szeptać mu coś na ucho tańcząc wokół niego i oddalając od grilla. Reszta obserwowała to wszystko, śmiejąc się z min chłopaków. Joy położyła rękę na ramionach Lou cały czas idąc przed siebie, przez co był zmuszony wycofywać się. Patrzyła prosto w jego oczy, tańcząc do muzyki i uderzając w jego klatkę piersiową do taktu muzyki. W pewnym momencie ich nosy i czoła stykały się, a ona zaczęła śmiać się, gdy chłopak stracił grunt pod nogami wpadając do basenu razem z nią. Ten sam los spotkał Oliv i Stylesa. Dziewczyny wynurzyły się z wody, a do ich uszu doszedł głośny śmiech reszty towarzystwa. Niall wstał od stołu, rozpędzając się i wskakując do basenu, wyrzucając czapkę którą miał na głowie w górę. Reszta, również wstała chcąc mieć lepszy widok na to co się stało. Zayn korzystając z tego, że Am śmieję się w niebo głosy, chwycił ją pod kolanami i za plecy, podnosząc i razem z nią wskakując do basenu.
-Mam cię wrzucić, czy sama wskoczysz?- Zaśmiał się Liam, patrząc na Dani, która nie mogła oderwać oczu zarazem śmiejąc się z tej sytuacji. Jej loki zostały zwiane na jej twarz, ponieważ szybko odwróciła się i zaczęła uciekać przed chłopakiem dokoła basenu. Po kilku sekundach spostrzegła, że jej droga za chwilę się skończy. Próbując jakoś zawrócić niefortunnie poślizgnęła się wpadając prosto do basenu. Liam przejął się tym widokiem, ponieważ pomyślał od razu, że coś mogło się jej stać. Dan na szczęście po chwili wynurzyła się spod wody i podpłynęła do Liama, a on chcąc wyciągnąć ją z basenu podał jej rękę. Nie było to jednak dobrym posunięciem, bo po chwili sam wylądował w wodzie. Zayn wyszedł z wody jako pierwszy. Nie był miłośnikiem wodnych zabaw, a tym bardziej teraz, gdy zauważył że nikt nie zajmuje się grillem. Był to idealny pretekst żeby wyjść.
-Kotek nie umie pływać?- Zaśmiała się Am zakładając na głowę czapkę Horana. Chłopak zmarszczył nos robiąc minę naburmuszonego dziecka, a Amel wybuchła śmiechem również wychodząc z basenu. Podpłynęła do brzegu i podciągnęła się z trudem. Ubrania ważyły swoje. Przemoknięta wykręciła przód swojej bluzki, po czym poinformowała chłopaka, który nakładał na talerz mięso z grilla, że idzie po ręczniki. To co się działo, było typowym obrazkiem młodości i szaleństw z nim związanych. Olivia, Dani i Joy siedziały na ramionach chłopaków organizując małą walkę kogutów. Nikt nie przejmował się tym, że mają na sobie ubrania, buty, a ich włosy całkowicie mokre przylepiają się do ich roześmianych twarzy. Liam pod wpływem oporu wody wolno przedostawał się z Dan na ramionach do Harrego i Oliv. Dziewczyny chwyciły się za ręce przepychając. Liam i Harry przez śmiech wykrzykiwali polecenia, z których dziewczyny nic sobie nie robiły. Po pewnym czasie Oliv spuściła ramiona w dół nie mając już siły. Dan mająca bardziej wytrenowane ciało uniosła ręce do góry zwycięsko.
-Zrzuć ją! Jeszcze nie wygraliśmy- poinformował ją Liam mierząc się wzrokiem z Harrym. Dziewczyna rozłożyła szeroko ręce, po czym nachyliła się do przodu by objąć Oliv. Dziewczyna odwzajemniał uścisk, po czym obie przechyliły się na jedną stronę, i wszyscy wylądowali w wodzie. Joy siedziała na brzegu, razem z Lou pływającym w miejscu koło jej nóg, obserwując to wszystko. W pewnym momencie chwycił za jej kostki chcąc ją zrzucić, a ta zaczęła panicznie szukając czegoś o co mogła by się chwycić. Tomlinsona widocznie rozbawiło to jak panicznie broniła się przed zsunięciem się do wody. Puścił jej kostki, ale rozłożył  jej biodra podpłyną pomiędzy nie, po czym pocałował jej brzuch. Life uśmiechnęła się do niego szeroko wplatając swoje palce w jego mokre włosy. Louis chwycił ją w tali, lekko unosząc i wkładając do wody.
-Mogę coś sprawdzić?- Spytał trzymając za jej ręce.
-Mam się bać?
-Możemy się najwyżej udusić- zażartował, a Joy spojrzała na niego przymrużając oczy- Nabierz głęboki wdech- nakazał, a dziewczyna szybko nabrała powietrza w płuca. Louis przestał wykonywać ruchy nogami, przez co jego twarz powoli zanurzyła się w wodzie. Joy zrobiła to samo.Po tym, jak poczuła wodę otulającą jej twarz, otworzyła delikatnie oczy. Uśmiechnęła się widząc jak pokazuje jej swoją linię białych zębów. Woda nadawała błękitny odcień ich barwie skóry. Chłopak przybliżył się do niej, kładąc rękę na jej karku. Jej włosy falowały unoszone przez wodę, gdy ten złączył delikatnie ich uśmiechnięte usta. Przeszył ją niebieskimi tęczówkami, po czym chwycił za jej ramiona wynurzając się z wody, nabrał głęboki wdech. Joy lekko przestraszona tym, że uniemożliwił jej wypłynięcie na powierzchnię, zapragnęła nabrania oddechu jeszcze bardziej, niż było jej to potrzebne. Serce zabiło jej szybciej, gdy Louis znów zanurzył się w wodzie i  podniósł delikatnie jej podbródek, po czym wtłoczył do jej ust powietrze. Wypełniło ją jego ciepło. Nigdy w życiu nie czuła czegoś tak przyjemnego. Pierwszy raz była z kimś tak blisko. Poczuła jak muska kciukiem po jej policzku. Nie zauważyła kiedy zamknęła oczy, by wczuć się jeszcze bardziej w to co się dzieje. Gdy Lou oddał jej porcję powietrza odsunął się od niej całując po eskimosku z uśmiechem i fascynacją patrząc na jej usta.


Jak się podoba? Tak jak chcieliście więcej Joy i Louisa! Pamiętajcie o dodawaniu komentarzy, mamy wrażenie, że coraz mniej osób czyta naszego bloga :( Jeśli też piszecie blogi to wiecie jak ważne są komentarze, wystarczą tylko 2 słowa ale żebyśmy wiedziały, że jesteście :) Z góry dziękujemy!  Kochamy was <3

poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 17

Ten ranek należał do najbardziej spokojnych od bardzo długiego czasu. W każdym razie dla wszystkich, oprócz Joy i Harrego. Jeśli chodzi o dziewczynę, nie miała zamiaru wychodzić z pokoju do czasu, aż nie nagra choć części planowanego kawałka co nie zapowiadało się zbyt szybko. Wstała o godzinie 9 robiąc gwałtowną pobudkę Olivii i Amelii. Harry po powrocie do domu padł na kanapę nie mając sił na toaletę. Rano wstał, po czym wziął zimny prysznic. Miał nadzieję że chociaż troszkę ostudzi jego skołatane nerwy. Cały czas główkował nad tą sytuacją, dochodząc do wniosku, że nie może robić żadnych pochopnych ruchów, by reszta go nie zdemaskowała.
-Gdyby się dowiedzieli na co się porwałem...- westchnął wycierając ręcznikiem mokre włosy. Wciągnął na siebie jeansy, czarną bluzkę i ulubione znoszone buty. Zahaczając o kuchnię chwycił do ręki jogurt. W pośpiechu wybiegł z domu zamykając go na klucz. Jego poranne spowolnione ruchy i brak świadomości która jest godzina, spowodowały że zmuszony został do porannego joggingu pod dom dziewczyn.
-Harry! Ile można czekać?- Spytała Amelia wciągając go do domu. Chłopaka uderzył dźwięk przerywanych sampli i głośne narzekanie Joy z piętra wyżej.
-Nie przejmuj się... Powiedziała że proces tworzenia wymaga nerwów- zaśmiała się Olivia podchodząc do Stylesa i wieszając się na jego karku, obdarowała go soczystym pocałunkiem w usta
-Widzę że jesteś już rozgrzany- zauważyła Amelia.
-Troszeczkę zaspałem..- zaczął się tłumaczyć.
-To nawet lepiej nie będziemy tracić czasu na rozgrzewkę- powiedziała idąc w kierunku salki treningowej, umieszczonej, jak już było wspomniane, za jednymi z drzwi w salonie.
-No więc tak.. Układu nie ma, ale powiem ci kiedy i gdzie wszyscy razem się przemieszczacie, jak masz trzymać wtedy mikrofon, na kogo masz nie patrzeć śpiewając niektóre ze słów..
-Na Louisa, tak wiem- wtrącił zdenerwowany, a Amelia i Olivia parsknęły śmiechem.  Amelia zaczęła chodzić po salce w ręce trzymając szczotkę do włosów, która symulowała mikrofon. Olivia siedziała na parapecie okna śmiejąc się z miny Harrego, który próbował połapać się w tym co mówiła Amelia.



Louis zapukał do drzwi domu dziewczyn. Nikt nie udzielił mu przyjemności otwierając je, więc domyślił się że to przez muzykę która biła po uszach, nie będąc nawet w budynku. Nacisnął na klamkę, a drzwi okazały się otwarte. Zdenerwował się myśląc nad tym czy wiedzą jak niebezpieczne jest zostawianie otwartych drzwi. Tym bardziej dla nich. Wszedł w głąb pokoju ręce wkładając do kieszeni spodni. Zauważył że salka treningowa jest otwarta, więc podszedł do uchylonych drzwi spoglądając na sylwetki które się w niej znajdowały. Przypomniało mu się że Amelia umówiła się z Harrym na próbę, więc nie chciał im przeszkadzać, chodź to co robili zdecydowanie odbiegało od tego co ćwiczyli. Amelia widocznie postanowiła sobie zrobić z niego małe żarty. Uczyła go jakiejś nie stworzonej choreografii, a Harry grzecznie wszystko po niej powtarzał. Olivia leżała o mało na ziemi nagrywając wszystko komórką. Lou zaśmiał się pod nosem, po czym przymkną drzwi, i poszedł sprawdzić co dzieje się na piętrze. Szedł przez korytarz patrząc we wnętrza pokoi dziewczyn. Jak się spodziewał, w pokoju Amelii, pomimo hałasu, spał Zayn. Szedł dalej. Otworzył drzwi pokoju Joy, i poczuł jak przyjemnie wibruje mu żołądek. Zamknął za sobą drzwi, patrząc na dziewczynę siedzącą w rogu pokoju przed biurkiem z laptopem, mikserami i sprzętem zajmującym połowę ściany, którego nie umiał zidentyfikować. Joy przejeżdżała krzesłem, raz pod ścianę obniżając jakiś dźwięk, raz do laptopa. Louis zaintrygowany jej pracą usiadł na łóżku za jej plecami. Obserwował najmniejszy jej ruch, zwracając uwagę na najmniejsze szczegóły. Uśmiechał się widząc jak wczuwa się w każdy najmniej słyszalny elektryczny dźwięk. Według niego wszystko idealnie ze sobą współgrało. Jej kontrowersyjny charakter, przyciągał jego uwagę od czasu ich pierwszej szczerej rozmowy. W jego obecności potrafiła zmieniać swój nastrój z minuty na minutę. Louis podczas tych przemyśleń stwierdził, że ona działa na niego tak samo. Była silna, kiedy on był silny, ze wzajemnością. Była słaba, gdy on był słaby i znów wzajemność.
-Boże!- Krzyknęła starając się zmieniać natężenie jednego z dźwięków. Wstała z krzesła dosięgając najwyższych pokręteł. To co usłyszała najwidoczniej jej się nie spodobało, ponieważ uderzyła szybko i energicznie otwartą dłonią w sprzęt. Rytmiczne dźwięki, które do tej pory wydobywały się z głośników przekształciły się w skrzek. Przeklęła na całe gardło- Współpracuj! Do cholery, co jest?!- Mówiła tak jakby zwracając się do sprzętu. Tomlinson zastanawiał się nad tym, dlaczego jest to dla niej tak ważne. Nie wyglądała na szczęśliwą, a zmęczoną. W pewnym momencie chwyciła się za tył głowy stojąc przed laptopem. Louisowi ukazała się jej cała smukła sylwetka. Zamknęła oczy głęboko wzdychając, po czym kliknęła coś myszką, a wszystkie dźwięku ustały, pozostawiając charakterystyczny po głośnym słuchaniu muzyki pisk w uszach. Odwróciła się i wzdrygnęła przestraszona widząc siedzącego na łóżku chłopaka.
-No cześć- powiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Joy jedną ręką zasłoniła twarz, a drugą podparła biodro- nie chciałem cię przestraszyć, wybacz- dodał szybko.
-Długo tu już jesteś? Wyjdź proszę- Powiedziała nawet na niego nie patrząc.
-Joy, co jest? Nie denerwuj się, masz jeszcze przecież czas- powiedział Louis chcąc ją uspokoić. Zadziałało to jednak odwrotnie.
-Nie mam czasu! Sony Music chce usłyszeć wszystkie kawałki już za kilka dni, a ja nie mam jeszcze trzech! Jednego tracku nie da się zrobić w dzień. Jeżeli się nie wywiąże, to zerwą ze mną umowę, a to znaczy że nie będzie płyty i trasy, w którą nie pojechała bym bo przegrałam zakład- powiedziała teatralnie unosząc jedną rękę, zapadła krótka cisza- ... i zawiodę tatę- dokończyła.
-O czym ty mówisz?- Spytał. Chciał ją uspokoić i pocieszyć, więc wstał i przykucnął przed nią, chwytając jej dłonie w swoje- To o to przez cały czas chodzi? O ojca?- dziewczyna przytaknęła z poważną miną.
-Obiecałam mu..- nabrała głęboki wdech- .. a raczej kazał mi obiecać. Wiem głupie. Ale obiecałam! Jak by ci to wytłumaczyć..- Zamyśliła się. Tomlinson musnął lekko utami o jej knykcie- Normalny rodzic, przed snem opowiada bajki na dobranoc, mój tata opowiadał mi o muzyce. To był jego cały świat. Jego wyobraźnia była zamknięta tylko i wyłącznie w tej pieprzonej muzyce. Jego marzeniem było to, żebym po osiemnastym roku życia wydała swoją płytę i pojechała w trasę- Dokończyła. Tomlinson trzymał swoje usta przy jej dłoniach z troską patrząc na to co mówi. Jego delikatny uśmiech działał, trochę jak środki uspokajające. Był tego świadom.
-Twój tata pewnie nie przewidywał tego co się wydarzy. Zrób przerwę, przynajmniej rok. Nie jesteś androidem, żeby funkcjonować normalnie po tym co się wydarzyło.
-Dam rade. Nie chodzi tu o to co się stało, ale o to co może się stać, jeżeli płyta będzie do dupy- Louis zaśmiał się z zamkniętymi ustami formującymi się w szeroki uśmiech. Joy zauważyła, że gdy się uśmiechał, nie tylko jego usta pracowały. Jego oczy, małe kurze łapki obok oczu, które dodawały mu słodyczy, lekko unoszące się brwi.
-Jesteś córką najlepszego producenta na świecie. Myślę że to raczej nie jest możliwe- zaśmiał się- co do tego że masz mało czasu... Wyluzuj. W nerwach nie sklecisz nic dobrego- Poradził, po czym wstał lekko muskając swoimi ustami o jej. Life zawsze gdy to robił zamykała oczy. Chłopak tego nie lubił. Wolał gdy patrzyła w jego oczy. Od pewnego czasu chciał jej to powiedzieć, ale wolał jej teraz nie drażnić.
-Znalazł się znawca- wymamrotała- to nie jest takie proste, gdy nie mam pomysłu.
-Może ci pomogę?- Zapytał łapiąc za obręcz krzesła przy toaletce i przestawiając go obok Joy.
-Ty?- Zaśmiała się.
-Co w tym śmiesznego Life? Mogę Cię zaskoczyć!- Powiedział, a Joy puściła tą samą piosenkę, nad która pracowała gdy przyszedł.
-Czegoś brakuje- Stwierdziła zajmując się frędzelkami przy jej koszulce z przygryzioną dolną wargą.
-Tekstu?- Zapytał retorycznie, Joy już chciała coś powiedzieć, ale dodał- Wiem że w tym gatunku jest to zbędne, ale pomyśl...- Joy zamyśliła się na chwilę wybijając noga rytm. Spojrzała na Louisa, tak, jakby chciała mu powiedzieć że jest geniuszem. Szybko podbiegła do pudła obok łóżka, w którym były nierozpakowane zeszyty, notatki, i Bóg wie jeszcze co.
-Już od pewnego czasu chciałam to wykorzystać, trzeba o jedynie trochę zmienić- Stwierdziła podając Lou zeszyt. Ten ruszając głową do muzyki, czytał tekst coraz to bardziej się uśmiechając.
-Kiedy to napisałaś?- Spytał patrząc na dziewczynę stojącą nad nim.
-Z tydzień temu...- Przyznała z lekkim uśmiechem i zmieszaniem. Tekst był prosty. Może nawet nieco głupi.
-Szczęśliwa przemoc- powtórzył sam do siebie- czy to się mnie tyczy?- zaśmiał się wędrując myślami do ich wzajemnych poczynań.
-No może trochę- Powiedziała zadziornie ruszając brwiami. Tomlinson wstał śpiewając tekst z kartki z humorystycznym tonem głosu, a Joy zaczęła się śmiać. Podchodził do niej tanecznym krokiem, patrząc cały czas w jej roześmiane oczy. Zastanawiała się jakim cudem w ciągu tych kilku minut mógł tak szybko zmienić jej nastrój. Gdy stali już praktycznie twarzą w twarz on otarł swój nos o jej, po czym szeroko się uśmiechnął.
-Pasuje jak ulał. Nie trzeba nic zmieniać- Powiedział.
-Mówisz tak bo jest o tobie?- Spytała, a on objął ją w tali.
-Tiiak! I bardzo mi się podoba!
-Idiota...
-Szakal..- Odpowiedział, a ona nie mogąc już wytrzymać wtopiła się w jego usta. Przeszli kilka kroków nie odrywając się od siebie, po czym upadli na łóżko.
-Crashing into you, right into you- powiedział Lou cytując zachrypłym głosem słowa piosenki do jej ucha, którego płatek lekko przygryzał. W każdym jego ruchu było coś, co powodowało że Joy chciała więcej. Automatycznie włączyła się zielona lampka w jej  głowie, teraz nie było dla niej mowy o odwrocie. Ich źrenice poszerzyły się. Joy pomogła zrzucić jego wycinaną bluzkę po drodze całując jego brzuch, tors i obojczyki śledząc językiem jego tatuaże, następnie pocałunkami kark kończąc na ustach, które jak zwykle przygryzła. Louis czując że Joy jest dziewczyną, która nie wyznacza grani,c nie bał się brnąć to dalej. Wiedział że ona tego chce. Gdy chciał dobrać się do jej obcisłych jeansów, Joy specjalnie nacisnęła kolanem na jego krocze, przez co wzdrygnął bez warunkowo. Joy chwyciła jego plecy wbijając do nich swoje czarne długie paznokcie, patrząc z zadziornym uśmiechem na jego twarz przeplecioną bólem i uśmiechem jednocześnie.
-Śpieszy Ci się?- spytała. On chwycił mocno za jej nadgarstki przewracając ją pod siebie.
-Chyba Cię kocham..- Powiedział pewnym głosem. Nie usłyszała tych słów, co stwierdził po jej pytającym wzroku, przepełnionym adrenalin i pożądaniem. Wpił sięw jej kark pozostawiając na nim kilka ciepłych pocałunków.
-Lou..- Powiedziała do jego ucha, ale ten nie przerywał- Lou!- powiedziała bardziej stanowczo jednym ruchem nogi zrzucając go z siebie. Upadł na ziemię przed tym starając się utrzymać na łóżku. Grawitacja zrobiła jednak swoje. Joy siedziała po turecku czerwieniąc się i krzyżując na klatce piersiowej swoje ręce.
-Chciałam wam tylko powiedzieć że idziemy na miasto- przy laptopie Joy stała Olivia. To co powiedziało brzmiało trochę jak pytanie, a ona sama stała jak ostatnia sierota nie wiedząc jak się zachować- było głośno, wrzeszczałam, a wy nie słyszeliście- tłumaczyła.
-Ok..- Powiedziała szybko Joy, chcąc by wyszła. Na policzkach czuła gorące wypieki, do których przyłożył wierzchnie części swoich dłoni. Louis wstał z ziemi powstrzymując śmiech. Olivia wycofywała się powoli do tyłu przygryzając wargi od środka i patrząc roześmianym wzrokiem na zirytowaną Life.
-Już nie przeszkadzam..
-Mam nadzieje- rzuciła szybko starając się na nią nie patrzeć. Zamknęła drzwi, a Louis wskoczył z powrotem na łóżko.
-Dlaczego tak jest zawsze?- Spytała uśmiechając się do Louisa, który znów nachylał się nad nią by ją pocałować.
-A i zamówiłam ci pizze, żebyś nie spaliła kuchni!- Powiedziała Olivia znów pojawiając się w drzwiach.
-Wyjdź!- Krzyknęła Joy ze śmiechem. Wstała znów odpychając Tomlinsona, który tym razem utrzymał się na łóżku. Olivia ze śmiechem zbiegła ze schodów uciekając przed przyjaciółką- Zabije cię kiedyś!- Krzyczała Joy i już miała pobiec za Olivią, lecz Lou ją powstrzymał i szepnął na ucho, żeby zamknęła drzwi na klucz, a ona nie mając sił i chęci na bieg po całym domu, zrobiła co kazał choć nie była pewna, czy dobrze postępuje. Tak szczerze to miała to w dupie. Miała ochotę się dobrze zabawić. Tomlinson wiedział o jej Amerykańskiej i dość olewackiej postawie, wobec delikatnemu okazywaniu uczuć, więc stwierdził, że dziś powstrzyma się i ten czas spędzi z Joy w inny sposób niż by chciała. Usiadła na łóżku, a Tomlinson obok niej. Chciała wtopić się w jego usta, gdy ten chwycił jej podbródek w dłoń.
-Ciii..-Szepnął cicho, a Joy zaparło dech w piersiach. Nie miała pojęcia co chce zrobić, ale popatrzył w jej oczy, a następnie zbliżył do siebie jej twarz stykając ich usta. Joy desperacko chciała jego pocałunku, ale ten wystawił pomiędzy nich swój palec wskazujący tak, jakby chciał ją uciszyć. Spojrzała w jego oczy. Nie zauważyła wcześniej, ale miały szare przebłyski.
-Co chcesz zrobić?- spytała. Ten wysunął swój palec znów delikatnie stykając ich usta. Nie zrobiła tego samego łapczywego ruchu. Nawet nie drgnęła, nadal patrząc w jego oczy. Uśmiechnął się, po czym potarł jej policzek swoim kciukiem.
-Żebyś na mnie patrzyła- Powiedział półgłosem, przez co jego struny głosowe uwodzicielsko przeskoczyły.
 Oliv zdziwiona, że Joy nie biegnie za nią postanowiła się wrócić do jej pokoju, Amel też chciała wiedzieć co się dzieje. Dziewczyna zobaczyła przez szybę drzwi co robią i stwierdziła, że nie powinna była wracać. Amelia, gdy też to zobaczyła parsknęła śmiechem łapiąc za ramię Olivii.
-Chodźmy stąd, niech zostaną sami- powiedziała i pociągnęła ją za rękę.
-Dobra, miałyśmy się wybrać dziś na zakupy- przypomniała sobie Oliv i dodała- Idź się przebrać, a ja jeszcze pożegnam się z Harrym.
-Ale pośpiesz się pliss- powiedziała Amelia udając wkurzoną, że wszyscy są tacy zajęci sobą.
-Dobrze już dobrze- odpowiedziała przyjaciółka zbiegając ze schodów. Amelia odwróciła się i poszła do swojego pokoju. Była rozgrzana po treningu, chociaż nie wiadomo czy można tak to nazwać. Porwała jakieś rzeczy ze swojej szafy i otworzyła drzwi do łazienki. Była zaparowana, jakby ktoś przed chwilą się w niej kąpał. To było bardzo możliwe, bo Harry przecież ćwiczył razem z nią,a poza tym nie tylko ona mieszkała w tym domu, więc niezbyt się tym przejęła. Położyła świeże ubrania na umywalce i popatrzyła w lustro, za sobą miała kabinę prysznica. Zaczęła zdejmować bluzę i legginsy. Została w samej bieliźnie, zanim wejdzie pod prysznic chciała jeszcze umyć twarz. Do tego potrzeby był jej płyn, który znajdował się pod prysznicem. Kiedy podeszła do szklanych drzwi, krzyknęła tak głośno, że chyba nawet Joy i Lou ją usłyszeli. Zayn stojący w prysznicu przestraszył się jej wrzasku. Amelia patrzyła na niego przez szybę. Zamarła.
-Co ty tu robisz?- zapytała. Po chwili stwierdziła, że to głupie pytanie. On popatrzył na nią i odpowiedział.
-Myślałem, że mogę skarbie - Otworzył drzwi kabiny i położył swoje dłonie na jej biodrach, przyciągając ją do siebie. Amelia onieśmielona tym, że był kompletnie nagi patrzyła tylko w jego oczy, które emitowały pragnieniem bliskości.
-Zawsze chciałem całować się pod prysznicem- Amelia spojrzała na niego dziwnie, po czym uśmiechnęła się do niego. Zay objął jej twarz dłońmi, zaczął delikatnie całować jej policzki powoli przesuwając się w stronę jej ust. Oderwał się na chwilę od niej i zapytał:
-Jesteś pewna, że tego chcesz?
-Jak najbardziej, a ty?- powiedziała i przygryzła swoją dolną wargę.
-Bardzo chcę, ale jest jeden problem, nie mamy prezerwatywy.
-Chrzanić to!- krzyknęła Amel, po czym przerzuciła swoje dłonie przez jego szyję, zawzięcie odwdzięczając jego pocałunki co było dosadną odpowiedzą. Liczył się tylko on i jego ciepłe usta łączące się z jej. Ciarki na jej skórze pierwszy raz sprawiały wrażenie przyjemnych. Woda ściekająca po ich ciałach zdawała się nie mieć wyraźnej temperatury. Był delikatny wykonując każdy z ruchów. Stali wtuleni w siebie, a jej bielizna powoli zaczęła wydawać się zbędna, więc zadbali o to by znalazła się poza kabiną. Chłopak przyciągną ją jeszcze bliżej siebie i chwycił za pupę podciągając ją do góry. Amel oplotła jego talię swoimi nogami i nie przestawała go intensywnie całować. Zayn trzymał ją cały czas przy sobie nie chcąc ani na chwilę jej puścić, nigdy wcześniej nie czuł takiego pożądania w stosunku do żadnej kobiety. Wiedział jak działa na niektóre z nich, ale nie odwzajemniał ich uczuć. Tym razem było jednak inaczej. Amelia raczej nie miała okazji widzieć by tak zawładnęły nim uczucia. Na co dzień był skryty i nie łatwo było mu nawiązać kontakt z drugą osobą. W kabinie prysznicowej robiło się coraz cieplej, jedynie woda w pewnym stopniu ochładzała ciała. Ich ruchy robiły się coraz szybsze, a ciała tworzyły jedność. Zayn całował jej obojczyk łapczywie łapiąc powietrze w usta, co przychodziło mu z coraz to większą trudnością. Amelia wplotła swoje dłonie w jego włosy czochrając je lekko i odchylając swoją głowę do tyłu, z powodu coraz większej przyjemności przepływającej przez jej ciało. Zay nie mógł przestać patrzeć na jej ciało, które lekko się unosiło. Miała pięknie zarysowane mięśnie, które wyrzeźbiły się pewnie od tańca. Jej nierówny oddech przyspieszał z każdym ruchem bioder chłopaka. Żadne z nich dawno nie zaznało takiej przyjemności. Dla obojga nie był to pierwszy raz, jednak tym razem było inaczej. Pomijając to, że robili to w prysznicu. Robili to z osobą, na której im zależy. Nie po to tylko, by spróbować jak to jest, ale z powodu uczucia którym siebie nawzajem darzyli. Nie mieli pojęcia ile to trwało. Doskwierał im gwałtowny brak tej drugiej osoby po wyjściu z prysznica.
-Dobrze, że ten prysznic był taki głośny- zaśmiał się, po czym objął dziewczynę w pasie.
-Czyżby Ci to przeszkadzało?- zapytała Am z wielkim uśmiechem.
-Nie, no coś ty, ale wiesz w tym domu poza nami jeszcze są inne osoby i nie wiem, czy chciałabyś usłyszeć jakiś komentarz na temat tego co właśnie zrobiliśmy.
-Nie obchodzi mnie to. Aktualnie interesujesz mnie tylko ty- spojrzała na niego znacząco.
-Nie chcę nic mówić, ale chyba musimy się zbierać- powiedział po czym schylił się po swój zegarek i na niego spojrzał- Jest dwunasta skarbie, a o ile się nie mylę miałaś gdzieś pojechać z Olivią.
-O cholera!- odpowiedziała i zaczęła szybko wciągać na siebie ubrania, które leżały na blacie. Kiedy się z tym uporała Zay popatrzył na nią.
-Masz strasznie poszarpane włosy, chodź tu to Ci je rozczeszę.
-Ciekawe dlaczego są w takim stanie?- popatrzyła na niego obwiniającym wzrokiem.
-Cichutko, zajmę się tym- zaśmiał się niby obrażony jej zarzutami.


-Nie słyszałam, przepraszam.
-Jak można siedzieć w toalecie przez ponad godzinę?- Spytał Harry ze skupieniem przebierając rękoma na kierownicy.
-Uwierz mi skarbie, można siedzieć nawet dłużej- sprostowała Olivia.
-Mamy piętnaście minut, zdążymy spokojnie- uspokajała Amelia, tak, jakby miała wszystko pod kontrolą. W rzeczywistości było jednak inaczej. To co wydarzyło się w przeciągu tej godziny pozostanie w jej pamięci na bardzo długo. Siedziała na tylnym siedzeniu, a budynki za oknem wydawały się być wyjątkowo interesujące, biorąc pod uwagę ciągłe pytające spojrzenie Olivii w lusterku auta. Blondynka wiedziała że coś się wydarzyło, za dobrze ją znała żeby się nie domyślić.
-Denerwujesz się?- Spytał Harry przerywając ciszę. Jechali na casting, który załatwił jej Juergen.
-Nie... Po tym co się wokół nas ostatnio dzieje jakoś wydaje mi się to zwykłą wizytą jak w sklepie, czy coś w tym stylu. A swoją drogą...- Amelia choćby chciała, nie mogła się skupić na żadnym z dalszych słów. Na jej twarzy tańczyły cienie drzew i promyki słońca. Wpatrywała się za szybę auta nadal czując jego zapach. Zamknęła oczy uśmiechnięta do swoich myśli.
-Am, wychodzimy- Powiadomił ją Harry, wybudzając z zamyślenia. Nie zauważyła gdy auto zatrzymało się na parkingu, przed jakimś prywatnym domem.
-To na pewno nie tu- Stwierdziła Oliv. Spodziewała się raczej czegoś w stylu agenci, wieżowca, w każdym razie czegoś bardziej ekstrawaganckiego niż, jeden z bliźniaczych domów na przedmieściach Londynu. Harry nacisną za dzwonek, po czym cofnął się o dwa stopnie w dół, stojąc pośrodku Australijek.  Po chwili można było usłyszeć czyjeś kroki.
-Kto?- Spytał męski głos. Drzwi uchyliły się, ukazując połowę twarzy mężczyzny.
-Przysłał nas Juergen Teller- Poinformowała Olivia. Mężczyzna przekręcił oczyma, po czym odczepił łańcuszek, umożliwiając wejście młodzieży do środka. Mężczyzna miał na sobie  ekstrawagancki szlafrok. Harry zagryzł dolną wargę próbując powstrzymać śmiech.
-Brakuje mu jeszcze fajki na bańki- Szepnął do Oliv, która szturchnęła go w ramię. Harry wzdrygnął ramionami nadal zadowolony z tego, że ludzie ze świata mody tacy jak Juergen i Oscar, bez wysiłku potrafili go rozśmieszyć.
-Siadajcie- Powiedział mężczyzna lustrując podłogę salonu na który wskazywał. Wyglądał na bardzo nie zadowolonego z ich wizyty.
-Dlaczego ten pacan was tu skierował? Tyle razy mu mówiłem żeby nie podawał mojego adresu, tylko adres  agencji- Wymamrotał siadając na czerwonym fotelu. Dom choć z zewnątrz wydawał się jak najbardziej pospolity, wewnątrz sprawiał wrażenie nie nagannie zaprojektowanego przez najlepszych projektantów świata. Harry zaczął gardłowo się śmiać, patrząc na nogi mężczyzny. Miał na nich pantofle w krokodyle. Dziewczyny siedzące po bokach niego, w tym samym momencie szturchnęły go mocno w ramiona upewniając się, czy Oscar tego nie słyszał. Był na szczęście zajęty marudzeniem pod nosem.
-O co chodzi?- Spytał uważnie przyglądając się całej trójce.
-Nazywam się Olivia Donnelley. Pana kolega, poinformował mnie, że szuka pan modelki na najbliższy pokaz- powiedziała starając się mówić jak najbardziej wyraźnie.
-Tak, to prawda- Przyznał- a więc?- Olivia zakłopotała się.
-Pan Juergen, powiedział że mogła bym się nadać.
-Ach to stary dureń- burknął, a Olivii zrobiło się strasznie nie przyjemnie słysząc, że Oscar nie jest tak optymistycznie nastawiony do tego pomysłu- mówiłem mu, że sam sobie jakąś znajdę- sprostował- Dobra dziecko, wstań- Nakazał, a Olivia wykonała posłusznie rozkaz. Mężczyzna zrobił również wstał wychodząc z pomieszczenia, na co Olivia spojrzała na resztę wzdrygając ramionami.
-Ręce na boki- Powiedział znów wkraczając do salonu. Olivia bacznie śledziła jego poczynania rękami- Wymiary są ok...- Wymamrotał pod nosem- Jeżeli umiesz chodzić jak modelka, biorę cię. Jeżeli nie, to się żegnamy- Olivia spojrzała na Amelię. Obie wiedziały że blondynka rzadko co ubiera buty na obcasie. Oscar znów zniknął gdzieś za ścianami pokoju, by wrócić z zestawem ubrań we foli, oraz parą butów- Za rogiem jest toaleta, gdy się ubierzesz, przejdź się tu jak na wybiegu. Masz tylko jedno wyjście. Robisz zakręt w tym miejscu, po czym możesz wrócić i się przebrać. Dziewczyna pośpiesznie przytaknęła, po czym odebrała garderobę z rąk projektanta. Harry wysłał swojej dziewczynie uśmiech, co wsparło ją na duchu.
-Ależ on jest uparty...-Mamrotał dalej Oscar-... A ty się Styles tak nie ciesz! To że Juergen powiedział że się nadaje, nie oznacza. że mi się spodoba.
-Był bym niepocieszony, gdyby się panu spodobała- przyznał.
-Ach, ta miłość. Na co ona komu? Dziewczyna rzuci cię jak, a nawet się nie obejrzysz.
-Dlaczego pan tak uważa?- Spytała Amelia zderzając się zdziwionym spojrzeniem z Harrym.
-Jestem starszy od was, uwierz mi, różowy świat w jakim żyjecie nie istnieje. Jeżeli jeszcze wydaje się wam sielanką, posypie się wam na głowę. Nic nie trwa wiecznie- Mówił to tak, jakby retrospekcja w jego głowie zaślepiała mu wszystkie dobre rzeczy, dziejące się wokół niego. Był już mężczyzną w podeszłym wieku, najwidoczniej z licznymi zawodami sercowymi. Harry uśmiechnął się współczująco. Nawet jeśli nie znał Oscara, smutno było słyszeć tyle goryczy w jego wypowiedziach. Oblizał usta, już mając coś powiedzieć, gdy w framudze drzwi zobaczył Olivię. Dość nietypowa sukienka, którą miała na sobie opasała jej ciało, lekko ją przytłaczając. Ta jednak nie zważając na to, podniosła głowę i z gracją zawodowej modelki postawiła pierwsze kroki. Krok był trochę chwiejny, przez wysokie obcasy, nad którymi starała się balansować. Gdy doszła do przyjaciół i Oscara, przystanęła na moment, po czym odwróciła się i z taką samą gracją odeszła, znikając za rogiem. Kciuki Amelii uwolnione zostały z mocnego uścisku reszty palców. Spojrzała nerwowo na Oscara który nie dał po sobie poznać żadnej emocji.
-Co pan na to?- Wychrypiał Harry z niekrytą ciekawością.
-Rzuci cię w trymiga!- Rzucił, a Harry przewrócił oczami, spodziewając się innej odpowiedzi.
-A Olivia?- Spytała Amel, chcąc naprostować mężczyznę na jej temat.
-Znajdzie innego, ale ten pewnie rzuci za to ją.
-Proszę Pana- Powiedział Harry- Nikt nikogo nie będzie rzucał.
-Masz dopiero...ile masz lat? Z osiemnaście?
-No blisko..- Zadrwił Styles.
-Nie ważne. Policz sobie ile masz lat przed sobą. Na pewno nie spędzisz ich, z jedną kobietą, czy mężczyzną- Stwierdził, a Harry uśmiechną się krzywo na ostatnie słowa. Mężczyzna widocznie nie emitował optymizmem.
-Dlaczego pan nam to mówi?- Spytała Amelia snując podejrzenia o to, że chyba przed chwilą obejrzał jakiś film miłosny nie kończący się happy endem.
-Dawno nie miałem kontaktu z młodymi ludźmi. W każdym razie nie na pogawędki...- Wzrok wszystkich skierował się na drzwi przez które pewnym krokiem przeszła Olivia.
-I jak?- Spytała z zaciekawieniem, po czym wcisnęła się pomiędzy Stylesa i Summers.
-Powiem ci, że ten dureń ma chyba nosa. Cieszę się że będę z tobą pracował- Powiedział, a przez ciało Oliv przepłynęło ciepło, które musiała rozładować wstając i niemal wskakując na kolana mężczyzny przytulając go i dziękując. Amelia pociągnęła ją za pasek od spodenek, przez co upadła na sofę na której siedzieli nastolatkowie, uwalniając w ten sposób zaskoczonego mężczyznę.
-Juergen wysłał cię tu żeby mnie zabić?! Teraz wszystko rozumiem- stwierdził śmiejąc się pierwszy raz od ich wizyty.
-Chyba go pan nie lubi prawda?- Spytała Am, również chichocząc.
-Ależ skąd. Jest moim partnerem, od roku i bardzo się kochamy- Powiedział przytakując do samego siebie z uśmieszkiem. Harry po usłyszeniu tych słów zachłysnął się własną śliną, zaczynając kaszleć. Zgiął się w pół, śmiejąc się i walcząc o oddech jednocześnie. Olivia poklepała go po plecach z uchylonymi ustami, a Amelia uśmiechnęła się do niego.
-Cieszymy się pana szczęściem- stwierdziła nabierając głęboki wdech, by zatamować powietrze desperacko chcące wydostać się z jej płuc formując w śmiech.
-Dziękuje, będzie nam towarzyszył w Paryżu za dwa dni, więc nie będziesz się czuła dziwnie w moim towarzystwie Olivio. Wiem że on jest bardziej towarzyski- Stwierdził.
-Co?- Zapytał Harry prostując się ze łzami w oczach. Stabilizował oddech próbując zweryfikować słowa Oscara.
-Za dwa dni lecimy na pokaz do Paryża. Pakuj walizki Olivio, bo lecimy do serca świata mody- powiedział bez większych uczuć, jak to było w jego naturze.






Szczerze mówiąc dziwnie nam się pisało ten rozdział :P Jakoś tak inaczej niż zwykle. Zauważyłyśmy, że gdyby nie weekend majowy nie wiadomo kiedy by on się pojawił. Trochę nam smutno, bo widzimy, że coraz mniej udzielacie się w komentarzach. Wiemy, że trochę trwa dodawanie postów, ale staramy się jak możemy, by były szybciej. Jeśli macie jakiekolwiek pytania piszcie w komentarzach lub na naszego twittera - @amelia_oliv_joy
PS: Dziękujemy osobom, które komentują regularnie, mamy nadzieję, że pomimo wszystko podoba wam się jednak ten blog ^^