- Czemu musisz wyjeżdżać? Nie chcę się z tobą rozstawać na tak długo - powiedział cichym, lekko drżącym głosem. Dziewczyna nie wytrzymała i przytuliła się do niego mocno- Nie, przestań płakać - wytarł jej łzy z policzków, po czym dodał - chyba nie tak chcesz spędzić ostatnie chwile ze mną?
- To prawda nie chcę, najlepiej jakbym nie musiała się z tobą żegnać - Oliv spojrzała głęboko w jego zielone oczy. On również to zrobił po czym lekko podniósł jej podbródek i wpoił się w jej usta. Dziewczynę przeszedł dreszcz, gdy Harry złapał ją pod pośladkami i posadził na parapecie. Ona złapała go za szyję a on dotykał jej wcięcia w tali po czym zaczął podnosić swoje dłonie do góry równocześnie chcąc zdjąć jej koszulkę.
- Harry! Co my robimy ?! Chyba się zagalopowaliśmy
- Przepraszam, ale nie potrafiłem się powstrzymać. Strasznie mnie pociągasz. Nie wytrzymam bez ciebie tych dwóch tygodni. - w jego oczach można było dostrzec iskrę szaleństwa. Ona wiedziała, że nie może tego kontynuować bo on również tak na nią działał. Posłała mu hipnotyzujące spojrzenie.
- Czuję do ciebie to samo, wiesz co?... - popatrzyła na niego z fascynacją - Kocham Cię- Chłopakowi mimowolnie podniosły się kąciki ust.
- Więc dlaczego mnie zatrzymałaś?
- Znamy się za krótko i nie jestem pewna czy jestem na to gotowa- Zmieszała się.
- Rozumiem.
- W nagrodę zostawię Ci kotka, a jak znów się zobaczymy to mi go oddasz, dobra?
- No ewentualnie, ale pamiętaj, że wolałbym Ciebie. Teraz pozwól że Cię pocałuję.- oznajmił i wykonał to co uważał za słuszne. Trwali tak dopóki drzwi do pokoju się uchyliły. Przestraszyli się, ale wtem zobaczyli, że to kotek. Oliv zaczęła się śmiać i chciała podbiec do Sky, lecz Hazza chwycił ją i rzucił na podłogę. Położył się na niej i patrzył na nią jakby chciał ją zjeść. Po chwili dziewczyna poczuła jego oddech na szyi. Chłopak zaczął ją delikatnie gryźć, a ona lekko go połaskotała po brzuchu. On odskoczył ze śmiechem. Nagle poczuła delikatne łaskotanie w policzek i spostrzegła, że to kotka ocierała się o nią futerkiem. Bardzo jej się podobała Sky i żal było ją zostawiać tak samo jak Hazzę, ale wiedziała, że za dwa tygodnie ich zobaczy. Postanowiła jednak na razie o tym nie myśleć i zaproponowała chłopakowi, żeby zeszli do reszty.
* W tym samym czasie *
Louis i Joy jak zwykle gdzieś wyparowali, Hazza i Oliv siedzieli na górze. Amelia została z chłopakami w salonie. Dziewczyna leżała na kanapie i bawiła się telefonem, Liam wraz z Niallem grali w gry video na telewizorze, a Zayn ciągle wpatrywał się w Amelię. Było dosyć głośno, gdyż grze towarzyszyła głośna muzyka oraz krzyki chłopaków. Dziewczyna kątem oka obserwowała co się dzieje i trochę ją denerwowało zachowanie Malika. Widziała, że chce z nią porozmawiać na osobności, ale tylko na nią patrzył zamiast coś zrobić, by zwrócić na siebie uwagę. Chyba musiała się do tego przyzwyczaić, bo taki miał charakter. Wydawał się dość towarzyski, ale jak przychodziło co do czego to był nieśmiały. Jednak podczas ostatnich wydarzeń okazał się bardzo opiekuńczy w stosunku do niej i dowiedziała się, że zawsze może na niego liczyć. Postanowiła w końcu wyjść skoro reszta była zbyt zafascynowana wyścigówkami, żeby cokolwiek zobaczyć. Wstała i spojrzała znacząco na Zayna. Wyszła z pokoju kierując się w stronę drzwi do ogrodu. Usiadła na ławce, z której był doskonały widok na morze. Po chwili zza rogu wyłonił się Zayn. Zobaczył ją i zajął miejsce obok niej.
- Chciałeś ze mną porozmawiać?- zapytała.
- Skąd widziałaś? W sumie nie ważne pewnie chodzi o ten kobiecy instynkt - zaśmiał się - Ale tak na poważnie to chciałem się z Tobą pożegnać. Mam nadzieję, że będziemy się kontaktować - powiedział po czym odwrócił głowę w stronę morza.
- Przecież to tylko dwa - nie zdążyła dokończyć, ponieważ chłopak ją pocałował.- Ok. Nie spodziewałam się tego - powiedziała uśmiechnięta i dodała - nie żeby mi to przeszkadzało.
- Miałem taką nadzieję- powiedział po czym oboje zaczęli się śmiać.
- Tak w ogóle to chciałam Ci podziękować, za to, że byłeś dla mnie wsparciem podczas ostatnich wydarzeń.- Zmarszczyła nos.
- Nie masz za co- powiedział przytulając ją do siebie-naprawdę- Trwali w tym uścisku do czasu aż Amellia nie zauważyła Nialla stojącego w futrynie drzwi.
-Musimy wyjeżdżać- Powiedział drapiąc się w tył głowy z zakłopotaniem. Patrzył w ziemię i wyglądało to tak jakby specjalnie unikał ich wzroku. Dziewczyna spojrzała jeszcze raz na Zayna.
- Widzimy się za dwa tygodnie- powiedziała dając mu całusa w nos.
- Tylko o mnie nie zapomnij - poprosił odwdzięczając się szybkim całusem w usta. Niall chrząkną znacząco.
- Idę, już idę! - krzyknęła po czym popędziła w stronę drzwi. W salonie wszyscy czekali już tylko na nią. Przeprosiła ich i podeszła po kolei do wszystkich, by się jeszcze pożegnać. Gdy przytuliła Joy szepnęła jej do ucha: "Wejdź do swojego pokoju, a na biurku znajdziesz niespodziankę ode mnie i Oliv". Dziewczyny wraz z Niallem udały się na lotnisko za pomocą Land Rovera. Podróż trwała niecałą godzinę, a gdy już dotarli, chłopak pomógł im zanieść bagaże po czym obie mocno przytulił. Był przybity, na jego policzkach brakowało rumieńców które zawsze zdobiły jego twarz.
- Tylko nie zapomnijcie czasem napisać SMS`a - powiedział po czym lekko zaszkliły mu się oczy.
- Jasne, że będziemy w kontakcie, a poza tym nie wyjeżdżamy na stałe, widzimy się za dwa tygodnie - powiedziała Oliv z lekko podniesionym kącikiem ust.
- Nie martw się, nie zostawimy Cię - powiedziała Amelia próbując dodać otuchy chłopakowi.
-Trzymam Cię za słowo- powiedział wyciągając przed siebie mały palec- przysięgasz?- spytał. Wyglądał jak mały chłopiec. Amel zahaczyła małym palcem o jego.
-Obiecuję odparł po czym wysłał jej jeden ze swoich słodszych uśmiechów.
- A o mnie zapomniałeś? - spytała z oburzeniem Oliv na co Niall z nienacka podniósł ją trzymając w uścisku- ale mnie przestraszyłeś, odstaw mnie na ziemię.
- Powiedziałaś, że o tobie zapomniałem to zrobiłem coś żeby wiedziała, że to nieprawda. - odrzekł chłopak po czym pomachał ostatni raz i zaczął kierować się w stronę wyjścia.
-Papa!- krzyknęły widząc jak znika w tłumie ludzi.
Dziewczyny ustawiły się w kolejce do odprawy. Gdy już załatwiły wszystkie formalności poszły do kawiarni i zamówiły dwie mrożone czekolady z bitą śmietaną i sosem karmelowym oraz dwa kawałki ciasta czekoladowego.
- Wiesz co? Stęskniłam się za rodziną, ale nie chciałam w takich okolicznościach do nich wracać - westchnęła Amelia.
- Ja też nie wyobrażałam sobie takiego powrotu, a poza tym moje życie się zmieniło i nie wiem, jak moi rodzice zareagują na to, że zamierzam wyjechać do Anglii.
- Ja też muszę o to spytać rodziców ale dopiero wtedy kiedy będę pewna, że dostałam się na uczelnię- powiedziała ze smutkiem Amelia, gdyż nie była taką optymistką jak Oliv. Z resztą miała wątpliwości, co do tej całej wyprawy. Przede wszystkim nie wiedziała, gdzie zamieszka.
- Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i nie mówię tu tylko o szkole - po wypowiedzeniu tych słów Oliv spojrzała znacząco na przyjaciółkę - Przepraszam, że pytam, ale co jest między Tobą, a Niallem. Wiesz... jak byłyśmy w szpitalu, a ty go obejmowałaś wydawało mi się, że Zayn był zazdrosny. Nawet bardzo..
- Ale o co miałby być zazdrosny skoro nawet nie jesteśmy razem?- momentalnie przypomniał jej się całus przed wyjazdem- A wracając do Nialla to jesteśmy tylko przyjaciółmi. Oliv daj mi swoje ciastko, bo chyba się za dużo cukru najadłaś.
- Jak chcesz to możesz sobie wziąć, ale nic mi nie jest, już dawno miałam zamiar się Ciebie o to zapytać. Ty tego nie widzisz, że Zayn się w Tobie zakochał?
- No przestań - powiedziała Amelia po czym się zaczerwieniła.
- O cholera Ty też się w nim zakochałaś! - krzyknęła, po czym uśmiechnęła się od ucha do ucha. Po chwili usłyszały komunikat, o tym, że mogą już wsiadać do samolotu. Zabrały bagaże udając się do kasy po drodze zbierając kilka uwłaszczających słów w ich stronę. Tak jak doradzali im chłopcy starały się je ignorować. Zapłaciły i zmierzały w kierunku bramek. Położyły walizki tak gdzie trzeba i na pewniaka przeszły dalej.
-Przepraszam! Co jest w tej walizce?- spytał ochroniarz zatrzymując Amelię.
-Ubrania. Jest jakiś problem?- spytała zabierając bagaż podręczny z taśmy.
-Tak! Przepraszam, ale musimy ją przeszukać- rzucił po czym złapał za zamek walizki leżącej na taśmie pod bramką.
-Jak zwykle problem!- warknęła Amelia zakładając ręce. Po chwili jednak parsknęła śmiechem, ponieważ ochroniarze ze zdziwioną miną wyciągnął duży pojemnik lakieru do włosów. Jego mina była w tej sytuacji nie oceniona.
-Przepraszam bardzo! Wyglądało to trochę podejrzanie- powiedział wkładając go z powrotem- zaraz, zaraz... Pani Olivia i Amelia?!Gdzie wasza ochrona?- spytał mierząc dziewczyny wzrokiem.
-Nie mamy- odparły równo patrząc na niego z zakłopotaniem.
-Na razie jest spokojnie, ale po wylądowaniu będzie maras! Cały świat wie, że lecicie do Australii! Nawet ja, a nie czytam forów plotkarskich- widząc, że dziewczyny są w małym szoku podniósł krótkofalówkę, którą miał przyczepioną do koszuli- załatwcie ochronę na lotnisku w Sydney. Przylot godzina 14 lokalnego czasu- rozkazał po czym pożegnał się z dziewczynami. Szły w kierunku samolotu. Po wyjściu z hali uderzyło je ciepło.
-Żegnaj Los Angeles- Rzuciła Oliv.
-Witaj normalności- dodała Amel.
-Obyś się z tą normalnością nie przeliczyła...
Do samolotu wchodziły nie chętnie. Oliv usiadła przy oknie podziwiając z początku widoki, a Amelia wierciła się niespokojnie. Nienawidziła latać. Jak można czerpać przyjemność z lotu? Tego nie rozumiała. Po kilku godzinach obie zasnęły. Obudziły się z pół godziny przed lądowaniem.
-Przepraszam są jakieś gazety? Od tygodnia nie mam kontaktu ze światem- powiedział jakiś mężczyzna siedzący po lewej stronie dziewczyn. Od Amelii dzielił go tylko wąski korytarz. Stewardessa z uśmiechem podała mężczyźnie kilka gazet. Mężczyzna widząc, że przerwał ciszę w samolocie i czując na sobie wzrok dziewczyn dodał- wracam z wakacji- miał około 20 lat. Wyglądał na typa lubiącego zaczytać się w dobrej książce lub gustującego w muzyce. Nie wyglądał na osiłka. W sporcie przeszkadzały by mu długie włosy spięte w luźny kucyk. Spojrzał na okładkę pierwszej z gazet, drugiej, trzeciej. Wszędzie to samo. Jego brwi uniosły się do góry a usta uchyliły wydając z siebie przeciągłe pytanie- What the...-Jego oczy zaszkliły się. Po sekundzie jednak odchrząknął odkładając gazety na bok. Podparł głowę ręką.
-Stało się coś?- spytała stewardessa ponownie przechodząca obok jego siedzenia.
-Nic, nic. Nie wiedziałem że Willey nie żyje i... Po prostu trudno jest się żegnać z kimś kto był ci bliski. Wychowałem się na jego muzyce- odparł ze smutkiem. Dziewczyny po usłyszeniu jego słów spojrzały na siebie z niepokojem. Nie wyobrażały sobie śmierci swojego idola.
-Rozumiem. Też byłam jego wielką fanką - powiedziała nagle kobieta siedząca obok mężczyzny. Wdał się z nią w rozmowę. Oliv i Amelia nie wsłuchiwały się w nią. Nie chciały. Miały dość. Jedyne czego pragnęły to powrotu do normalności. Wspomnienia jednak nie dawały im na to szansy.
Samolot wylądował. Szły w kierunku budynku lotniska dołączyło do nich czterech ochroniarzy. Trochę tego nie rozumiały. Po co to? Ludzie w Sydney raczej nie będą się podniecać dwójką dziewczyn z ich rodzinnego miasta. Przeliczyły się.
-To chyba jakiś żart- Powiedziała Amelia- Skąd tu tyle ludzi?!- Stanęły przed budynkiem, w którym przez szklane ściany widać było spory tłum ludzi.
-Jesteście sławne. Czego się spodziewałyście?- Spytał jeden z ochroniarzy.
-Na pewno nie tego, że przyjdzie ponad setka ludzi- gdy podeszli bliżej budynku usłyszały wrzaski i piski. Ludzie skakali, wymachiwali rękoma w których trzymali notesy i długopisy. Dziewczyny szły za dwójką ochroniarzy, pozostałych dwóch szło za nimi. Gdy otworzyli drzwi budynku uderzyły ich głośne piski.
-Dzicz- szepnęła zdenerwowana Amel. Przepychali się na drugą stronę lotniska chcąc dotrzeć do walizek i wyjścia. Tłum jednak nie chciał ustąpić. Tłok. Wrzask. W tym momencie dziewczyny dziękowały zbyt dużemu lakierowi do włosów, który zauważył ochroniarz w Los Angeles. Jakkolwiek głupio to brzmi.
-Co do cholery!?- krzyknęła Oliv gdy poczuła że ktoś szarpnął ją za włosy. Poprawiła je szybko, sytuacja ta kilka razy się jednak powtórzyła. Amelia miał ten sam problem. Na ręce kilka zadrapań paznokci. Chwyciła przyjaciółkę za rękę, aby być bliżej niej. Czuły się jak w puszce pandory. Chodź ochroniarze spisywali się naprawdę dobrze, nie dało się powstrzymać napadu szału niektórych ludzi. Gdy przedostali się do walizek reszta poszła z górki. Wygramoliły się z budynku wsiadając do pierwszej lepszej taksówki. Podziękowały ochroniarzom, którzy wpakowali ich walizki do bagażnika odpędzając natrętnych ludzi.
-Amel! Twoja ręka- powiedziała Oliv z przerażeniem. Na ręce dziewczyny pojawiło się kilka kropel krwi, które wessała.
-Zaczynam się bać- Odparła- Gdyby nie ochroniarze to Bóg wie co by z nami zrobili- Przecięcie skóry nabyte podczas przepychanki, na złość krwawiło całą drogę. Taksówka najpierw zatrzymała się pod domem Oliv, następnie przecznicę dalej pod domem Amelii.
-Zawsze musisz wpakować się w jakieś kłopoty!?- wrzasnął na przywitanie ojciec Amelii.
-Cześć tato- odparła zmieszana. Mężczyzna stał w przedpokoju mierząc ją wzrokiem. Bał się o nią. Podszedł do niej przytulając ją. Po czasie za jego plecami pojawił się William. Starszy brat Amel.
-Witam Divę!- powiedział.
-Nie denerwuj mnie Will. Proszę cię przynieś mi plaster bo na lotnisku ktoś mnie przeciął- Chłopak posłusznie zwrócił się w kierunku kuchni.
-Jesteś głodna? Proszę siadaj i opowiadaj jak było! Później się rozpakujesz- Pana Summers widocznie nosiło z ciekawości. Weszli do kuchni siadając przy stole. Amelia rozejrzała się po ciemnych ścianach pokoju. Normalność. Nie wiedziała, że będzie za tym tęsknić. Ojciec podał jej herbatę po czym usiadł na przeciw niej.
-Gdzie mama?- spytała. Czuła się dziwnie. Nie wiedziała jak ubrać w słowa odpowiedzi następujące po pytaniach, które na pewno będą trudne. Nie łatwo było jej mówić o tych wydarzeniach.
-Zaraz powinna wrócić. Wyszła do sklepu. Więc opowiadaj!- spytał z zaciekawieniem patrząc na swoją córkę. Do pokoju wszedł Will podając dziewczynie plaster.
-Co chcecie wiedzieć?- spytała zmęczona zalepiając ranę.
-Kim jest Niall i Zayn z okładek?- spytał Pan Summers.
-Koledzy...
-Z kolegami ze szkoły też się tak obściskujesz?- dodał Will.
-Debil- warknęła Amel- z Niallem wyszłam do sklepu i spotkaliśmy psychofankę a Zayna pocieszałam na plaży po zerwaniu. Ok?- Była zdenerwowana. Może to przez zmęczenie, ale miała ochotę dosłownie powystrzelać wszystkich, których miała w zasięgu wzroku.
-Nie męczcie jej tak! Zmęczona jest pewnie!
-Cześć mamo! Dziękuję bardzo, chociaż ty mnie rozumiesz- kobieta położyła zakupy na blacie po czym mocno ją uścisnęła. Usiadła na krześle obok męża.
-Powidz tylko jak się czujesz- dodała.
-Jestem padnięta. Ale myślę, że po tych dwóch tygodniach stanę na nogi- powiedziała to, a po zdziwionym wzroku rodziców ugryzła się w język. Przecież nie wiedzieli że jedzie do Anglii.
-A gdzieś się wybierasz?- spytała Pani Summers. Brzmiało to jak pytanie retoryczne.
-Lecę do Londynu.
-Chyba palcem na mapie!- zaprotestował mężczyzna.
-Nie żartuj sobie! Przecież wiesz, że chcę tam studiować-odpowiedziała Amelia. Zmęczenie nagle znikło przez przypływ adrenaliny- lecę do Londynu- powtórzyła pewnie.
-No chyba jednak nie!- powiedział zdenerwowany ojciec.
-Dlaczego!- krzyknęła Amelia. Nie docierała do niej nawet myśl o tym, że nie mogłaby znów spotkać Joy i chłopaków. Nie mówiąc już o tym, że mogłoby to się zdarzyć naprawdę. Czar prysnął?
-Przecież mogłaś zginąć! Już zapomniałaś co się wydarzyło? Cały świat o tobie trąbi!
-I co z tego, że o mnie mówią?
-Nigdzie nie lecisz! W Sydney też są dobre uczelnie- Postanowił surowo ojciec.
-Dlaczego decydujecie za mnie? Co z tego, że o mnie mówią?! Myślałam że mnie wspieracie!- krzyknęła po czym wstała ze stołu udając się do pokoju. Zatrzasnęła głośno drzwi.
-Będziecie ją chronić przed światem całe życie?- spytał Will wstając i udając się za siostrą- czasu nie cofniecie, stało się.
Wszedł do pokoju młodszej siostry, która ze łzami w oczach wypakowywała rzeczy z torby. Usiadł obok niej krzywiąc się przez słońce które wpadało przez okno.
-Jak mała? Trzymasz się?- spytał. Amel dziękowała w duchu za rodzeństwo. Za takie rodzeństwo jak William,
-Jakoś.
-Nie chcesz tam lecieć tylko ze względu na studia prawda?
-Tak szczerze, to studia to ostatnie o czym myślałam.
-Podoba ci się któryś z nich prawda?- spytał z szerokim uśmiechem szturchając ją w ramię. Amelia spojrzał na niego z pode łba- racja... Pytać Directionerki o taką rzecz to jak pytać narkomana dlaczego ćpa- Amelia zaśmiała się. Zawsze umiał poprawić jej humor. Tym razem wystarczyła sama jego obecność.
-Tak. Zayn. On też mnie lubi.. No wiesz..Oprócz niego jest jeszcze Niall, Liam, Harry, Lou, Joy i oczywiście Oliv. Nie wyobrażam sobie że miała bym ich już nie widywać! Oliv na sto procent jedzie do Harrego. Mam tu zostać sama? Ja chcę do..
-Nie mów nic... Pomogę ci ich namówić. Nie jesteś już dzieckiem. Nie dość, że zawsze marzyłaś o tych studiach to teraz masz z kim w tym Londynie przebywać.. No ładnie się urządziłaś.
-Taaa
-Masz dwa tygodnie. Bądz najwspanialszą córeczką na świecie i jakoś to będzie- powiedział z szerokim uśmiechem jak na niego przystało po czym wyszedł z pokoju. Amel westchnęła ciężko kładąc się na łóżku. W głowie kompletny mętlik. Chciała umówić się z Oliv na wieczór. Chwyciła do ręki komórkę. Chciała wysłać sms`a. Złośliwość rzeczy martwych nie ma jednak końca.
-Dlaczego wszystko jest dziś przeciwko mnie!- warknęła. Zmęczenie było na wystarczającym poziomie, by byle mała głupota mogła wywołać płacz. Komórka nie odpowiadała na żaden rozkaz. Nerwowo wyciągnęła z niej baterię, po to by włożyć ją z powrotem- no dalej- szepnęła. W sumie dziwiła się że jej urządzenie nie dawało o sobie znać od dłuższego czasu. Nagle po jej pokoju rozniósł się odgłos zacinającego się dzwonka. Komórka wariowała. Amel rzuciła nią pod poduszkę tłumiąc dźwięk. Po pewnym czasie wyciągnęła ją z pod poduchy patrząc z niedowierzaniem na wyświetlacz-Co!- krzyknęła.
-Stało się coś? - usłyszała głos matki z pokoju obok.
-Nie, nie!- Amelia nie wiedziała, czy się śmiać czy płakać. Ponad 200 wiadomości i nieodebranych połączeń. Nie miała sił ich odczytywać wiec wysłała wiadomość do przyjaciółki. Umówiła się na godzinę 19, co dawało jej dobre pięć godzin snu.
-To niesamowite!- powiedziała podekscytowana blondynka- Czytałaś te wiadomości?
-Nie, co ty. Zajęło by mi to z tydzień...
-Mi zajęło godzinę. Propozycje menagerów, zaproszenia na imprezy, znajomi ze szkoły i..- Oliv zrobiła znaczącą przerwę- zaproszenie do Ryan show!
-Ryan show!?- przecież tam zapraszają samych mega celebrytów!
-Widzisz! Oddzwoniłam i się zgodziłam. Za tydzień w czwartek nagrywamy- Amelia zbladła.
-Co?!
-No co?
-Chyba nie chcesz z nas zrobić celebrytek? To żałosne. Być sławnym tylko ze względu na to że mamy znajomości- w pokoju było jasno. Długi letni i bardzo gorący dzień dawał w kość więc Oliv włączyła elektryczny wiatrak. Chłodny podmuch przyniósł natychmiastową ulgę i ciepłej skórze jak i skołatanym nerwom. Na podłodze leżały rozpakowane torby. Wszystko wydawało się nieogarnięte.
-Wiem, ale chyba musimy wyjaśnić kilka spraw. Czytałaś Twittera? Połowa tweetów to hejty. Nie chcę być nie lubiana no!- jęknęła. Amelia zmarszczyła brwi. Blondynka zachowywała się tak jakby była to zabawa.
-Oliv ogarnij się. To nie jest śmieszne. Już nigdy nie będziemy mogły normalnie wyjść na zakupy, czy do kawiarni, bo będziemy się bały reakcji ludzi. To chore. Chcę to uratować. Przemilczmy to. Może nie wszystko stracone- na te słowa Oliv zmarszczyła brwi.
-Co ty wygadujesz? Amel to się stało, ludzie nie zapomną. Kiedyś marzyłaś o sławie. Nagle ci się odwidziało?- Amelia nie wiedziało co odpowiedzieć- Co się z tobą stało?
-Boje się- szepnęła. Odwróciła od niej wzrok wstydząc się tego co powiedziała.
-Ja też! Ale nie możemy się poddać. Jeżeli już zdobyłyśmy tą rzekomą sławę to wykorzystajmy ją dobrze!- Oliv przytuliła przyjaciółkę.
-Ok.. To jakie masz palny na te dwa tygodnie panno wszystko będzie dobrze?
-Zdobyć zaufanie i krzyżyk na drogę od fanów- powiedziała szeroko się uśmiechając.
Umówiły się na kilka wywiadów ze stacjami radiowymi. Jednak najważniejsze było przed nimi. Ryan show.
Rodzice Amelii byli nie ugięci co do wyjazdu i wywiadów. Nie zgadzali się. Amelia nie rozmawiała z nimi, a jej stosunki z nimi pogorszyły się. Rodzice Olivi za to wręcz przeciwnie.
-Nie jąkaj się i nie przynieś nam wstydu- powiedziała Carmen. Starsza siostra Olivii. Kolejny wywiad. Tym razem na świeżym powietrzu w towarzystwie fanów. Poprzednie wydawały się łatwiejsze. Redaktorzy zadawali łatwe pytania. Tym razem jednak to fani będą je zadawać.
-Jak zawsze. Nie martw się- Oliv stała przed lustrem poprawiając kołnierzyk koszuli. Chłopaki i Joy byli zadowoleni z tego, że wzięły swój wizerunek we własne ręce nie dając spekulować nim mediom. Według niej to też był dobry pomysł, a poza tym myślała o tym jako o dobrej zabawie, jeśli miałaby to wszystko brać na serio teraz przejmowałaby się każdym złym komentarzem na jej temat. Rozmawiała już z Amelią i obie stwierdziły, że lepiej się tym bawić. Chociaż Amel była pesymistką wiedziała, że to nie trwa wiecznie. Kiedyś w końcu media się nimi znudzą, a póki co nie mogą z tym walczyć. Pojechała z Carmen pod dom Amelii i wzięły ją ze sobą, po czym skierowały się w stronę studia, pod którym miały udzielać wywiadu. Carmen widziała, że obie są zdenerwowane postanowiła rozluźnić atmosferę i puściła piosenkę na cały regulator w samochodzie.
-Udało się! Jestem genialna!- popatrzyły na nią ze zdziwieniem.
-Z czego się tak cieszysz?!- powiedziały w tym samym momencie.
-Wreszcie udało mi się was przywrócić do normalności, mam na myśli czas przed wyjazdem do Ameryki.- Nie zastanawiały się nad tym jak bardzo zmieniło się ich życie.
-Musimy to zmienić!- krzyknęła Oliv.
-Nie lubisz Taylor?- zapytała Carmen mając zamiar zmienić stację radiową.
-Nie chodzi mi o piosenkę głuptasie!- zaśmiała się -Wkurza mnie to, że nie jesteśmy takie jak przed wyjazdem. O Boże, jak ja bym chciała wrócić do tamtych chwil!- zdała sobie sprawę jak bardzo tęskni za przeszłością.
-Och przestań, żałujesz tych wszystkich rzeczy, które nam się przydarzyły?- zapytała Amelia.
-Nie żałuję, ale to w pewnym sensie coś mi odebrało. Nie umiem tego do końca wyjaśnić.- zamilkła po czym już w ciszy i z lekkim zdenerwowaniem wysiały z samochodu. Spostrzegły grupkę ludzi tak około 50 może 70.Większość to ludzie przed dwudziestką.
-Dzień dobry!-krzyknęła Oliv na co tłum odpowiedział jej krzykiem. Amelia uśmiechnęła się w duchu widząc z jakim uwielbieniem na nią patrzą. Przed budynek wyszedł jakiś mężczyzna przywitał się i zaprowadził dziewczyny do budynku.
-Ile macie czasu?- spytał otwierając drzwi studia.
-Sporo! O to nie musi się pan martwić- odparła Amelia zasiadając przed jednym z mikrofonów, które wskazał mężczyzna. Oliv usiadła koło niej przy swoim mikrofonie. W pomieszczeniu roznosiły się ostatnie dźwięki piosenki Brand new me od Alicii Keys.
-Alicia podbija świat swoim nowym singlem, ale nie tylko ona! Dziś naszymi gośćmi są dwie młode dziewczyny, które z dnia na dzień stały się sławne. Witamy Amelię Summers i Olivię Donnelly! Witam dziewczyny!- powiedział. Siedział na przeciw okrągłego stołu, nad którym wisiały mikrofony. Dziewczyny szybko założyły słuchawki które im wskazał po czym również się przywitały.
-Chyba jako pierwszy raz będziecie odpowiadały swoim fanom, a nie starym prykom takim jak ja siedzącym za mikrofonem. Stresujecie się?
-Tak. Musimy przyznać że jadąc do studia miałyśmy kilka obaw, co do tego jak to się potoczy.
-Ale raz kozie śmierć!
-Widzę że jesteście już ciekawe pytań więc nie zwlekajmy! Pierwsze połączenie jest z Kansas.
-Czeeeść!- przeciągnął dziewczęcy głosik dochodzący z drugiej strony połączenia- Mam pytanie... Jak poznałyście One Direction?- dziewczyny spojrzały na siebie po czym parsknęły śmiechem. Redaktor chcąc uratować audycję powiedział dziewczynce, że wygrała płytę.
-Wiesz to długa historia. Przyjechałyśmy do Joy na wakacje co z resztą pewnie wiesz.
-No wiem- wtrąciła.
-Weszłyśmy do jednego z pokoi, a oni siedzieli tam głupio się szczerząc. Od tego momentu wiedziałyśmy że nie będą to zwykłe wakacje - Wyjaśniła Amelia. Dziewczynka zaśmiała się pozdrowiła je, po czym się rozłączyła. Amelii zrobiło się ciepło na sercu. Było w tym trochę magii. Przez ostatnie dni karciła się dzień w dzień w myślach. Żałowała swojej sławy. Nie chciała jej. Jednak ta mała dziewczyna przypomniała jej o czymś, dzięki czemu żałowała swoich ostatnich przemyśleń. Przez cały czas chciała uciec przed sławą i co za tym idzie przyjaciółmi. W tym momencie w jej głowie wszystko się rozjaśniło. Następne pytanie leżało idealnie w czasie.
-Żałujecie wyjazdu do LA?- pytanie pochodziło od jakiegoś chłopaka.
-Nie. Chodź muszę przyznać, że ostatnie dni spędzone w Ameryce były naprawdę ciężkie i naturalnie człowiek chce się sam odwrócić od tego typu wspomnień, ja nie żałuję ani minuty. Poznałam tam wspaniałych ludzi, a niemiłe wydarzenia to przykra niespodzianka- Odparła Amelia uśmiechając się do Oliv tak, jakby odpowiadała jej.
-Czasu nie cofniemy. Nawet, jeżeli byśmy mogły to nie chciałybyśmy tego zrobić. Nie żałujemy niczego z naszej strony- dodała Oliv przytakując Amelii. Cieszyła się, że pogodziła się z zaistniałą sytuacją, dzięki temu i jej będzie łatwiej znosić uroki sławy. Miłe słowa jak i te dołujące.
-Oliv. Kocham Harrego! I jedno pytanie.. Jak całuje!?- wybuchła jakaś dziewczyna. Pytania tego typu sypały się i sypały. Dość dziwnie było tak opowiadać o tak osobistych sprawach, więc dziewczyny najczęściej odpowiadały na nie żartem. Była to jednak męcząca robota, trzeba się wysilić, żeby nie palnąć jakiejś głupoty. Bardzo zbliżył je ten wywiad do fanów. Zrozumiały, że nie tylko hejterzy są na świecie. Podbudowały je także komplementy. Po jakiejś godzinnej audycji dziewczyny z zamyśleniem wyszły z budynku. Przywitał ich pisk fanów. O dziwo żadno niemiłe słówo nie padło w ich stronę. Wsiadły do auta Williama który czekał na nie na parkingu. Może to wszystko nie wyglądało zbyt profesjonalnie. Brak ochroniarzy, jeżdżenie na wywiady z rodzeństwem, brak stylistów, menagera. Jednak jak miały by to wszystko opłacić? Nic nie jest za darmo, a one nie zarabiają pieniędzy jako "te od One Direction".
-Widzę że macie dobre humory! To dobrze, pomożecie mi umyć auto- zaśmiał się Will widząc że dziewczyny szczerzą się jak głupie do sera.
-Z chęcią!- odparła jego siostra naciągając się do przedniego siedzenia by włączyć radio.
-Ja umówiłam się z Harrym na skype, ale dołączę do was gdy skończę- rzuciła Oliv podrygując na siedzeniu do muzyki.
-To znaczy że nie skończysz aż uśniesz. Tak jak wczoraj- Podsumowała Amel.
-Nie widziałam go już od 10 dni. Tęsknię za nim.
-Też tęsknię za tymi idiotami ale nie spędzam 5 godzin dziennie na rozmowach przez telefon czy video czatach! Za kilka dni przecież go zobaczysz.
-Tak, ale przed nami jeszcze Ryan show. Jeżeli źle tam wypadniemy to możemy pożegnać się z życiem. Wiesz jaki jest wpływowy, jak magluje swoich gości. Joy i chłopaki mają już wprawę i myślę że kilka ich wskazówek dobrze mi zrobi- stwierdziła Oliv wykrzywiając usta w jedną stronę. Wyglądało na to że się denerwuje, co rzadko jej się zdarzało.
-No weź! Nie denerwuj się, wywiad jak wywiad. Nie będzie się różnił niczym od reszty jakich już udzieliłyście- Will od razu rozgryzł sąsiadkę widząc jej minę w lusterku auta. Tymczasem dojechali do domu Oliv.
-Miejmy nadzieje. Do zobaczenia! Później do was wpadnę- rzuciła wychodząc z auta.
-Jest lepiej, chyba powoli do siebie dochodzi. Wiesz jaka jest- westchnął Harry przecierając oczy. Oliv także miała ochotę iść już spać- Trudno ją rozgryźć, ale Louis trzyma rękę na pulsie- dodał. Oliv leżała na łóżku patrząc w ekran laptopa. Ze spotkania z Amel zrezygnowała, ponieważ tak jak przewidziała jej przyjaciółka, gdy zaczęła rozmawiać ze Stylesem trudno było skończyć.
-A chłopcy? Co u nich słychać? Liam spotkał się z Danielle?
-Tak, jest z nią właśnie. Nie wiem kiedy wróci. Niall jest w salonie i brzdęka coś na gitarze, szczerze mówiąc to się o niego martwię. Jakiś taki nie swój jest. O Zaynie opowiadałem ci wczoraj.
-Jak Perrie to zniosła? W sumie to powinna się cieszyć że chciał z nią w ogóle rozmawiać.
-Malik starał się być delikatny. Rozmawiał z nią na tyle umiejętnie że nie dostał po pysku. W każdym razie się nie skarżył.
-Brawo dla Malika!
-A ty jak? Nadal przejmujesz się tym całym Ryan show?- spytał podpierając głowę rękoma. Wyglądał na naprawdę zmęczonego.
-Tak. Nie chcę przynieść wam wstydu.
-Nie przyniesiesz. Nie ważne jaką głupotę byś zrobiła. Nas nie pobijesz.
-W takim razie nie chcę przynieść wstydu sobie.
-Oliv co mam zrobić żebyś wierzyła że to nie takie straszne?
-Gdybyś tu był wystarczyłby twój uścisk, całus. Tak, to nie ma sensu. W Australii jest bez ciebie cholernie nudno. Z resztą nie ważne gdzie bym była, byłoby tak samo. Nie chce być tak daleko ciebie, bo wszystko jakoś traci kolory. Z dnia na dzień budzę się z pytaniem, czy o mnie myślisz, pamiętasz. Z tą niepewnością. Ona zaczyna być częścią mojego charakteru, a to dopiero 10 dni! Boję się Hazz. Nie wiem czego. To jest dziwne..- Oliv zmarszczyła nos gubiąc się we własnych słowach.
-Oliv jesteś pokręcona. Wiesz o tym?-dziewczyna pokiwała twierdząco głową uśmiechając się do niego. Tak bardzo chciała go przytulić- i za to cię kocham. Nie zapomnij tych dwóch słów. Kocham cię! Ja Harry Syles jestem do końca zakochany w Olivii Donnelley.
Prze-pra-sza-my! Jednogłośnie stwierdziłyśmy że jest to nasz najgorszy post. Jak na złość wena poszła się paść i w ten sposób kolejny post dodajemy dopiero dziś. Kolejny rozdział będzie opisywał przebieg zdarzeń Joy i chłopaków więc mamy nadzieje że będzie bardziej ciekawy i wciągający!
Dziękujemy za te wszystkie miłe słowa! Naprawdę, robi się cieplej na sercu czytając wasze komentarze. Kochamy was! oficjalny twitter naszego bloga @amelia_oliv_joy
Dzię--ku-je-my! :)
Rozdział niesamowity! Kocham ten blog <3 xx Uważam, że rozdział był bardzo ciekawy :D no po prostu brak słów i szacun dla tego bloga xx czekam na następny!
OdpowiedzUsuńmoim zdanie jest tu za mało Louisa, więc czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńwszystko fajnie, tylko nie rozumiem tego, dlaczego te dziewczyny się "lansują", bo znają One Direction.
strasznie kibicuję Amelii i Zaynowi :D oby im się udało!
czekam na następny
pozdrawiam
@anitkaa_1D
http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/
Dopiero zaczęłam czytać, więc muszę nadrobić poprzednie. Mi się podoba bardzo i czekam na kolejne.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie: mam nadzieję, że wyrazicie swoją opinię ;)♥
http://everythingstartswithdream.blogspot.com/
Genialne, chce więcej ! Nie jest najgorszy ! Najlepszy . Czekam na następny i zapraszam do siebie i oczywiście również liczę na komentarz xD http://rysiiia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSuper rozdział *_*
OdpowiedzUsuńCzekam nn ,bo jestem ciekawa co tam u Louis'a i Joy :)
Dopiero dzisiaj znalazłam Wasz blog. Opowiadanie jest świetne. Pomysł jak i wykonanie genialne. Świetnie się to czyta, nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Uwielbiam Amel i Zayna, mam nadzieję, że zrobicie z nich parę i najważniejsze, że Amel pojedzie do Londynu :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny.
Wchodzę na bloga z myślą, że pewnie znowu jakieś opowiadanie, które nie spodoba mi się, a jednak. Zaciekawiło mnie i to bardzo. Bardzo lekko mi się je czyta, co jest podstawą by przykuć uwagę czytelnika na dłużej. Bardzo podoba mi się nagłówek. A co do rozdziału wyszedł spoko, a długość o boże dziewczyno twój blog jest chyba najdłuższy ze wszystkich rozdziałów które przeczytałam i nie chodzi mi tylko o twój blog. Szacun.!
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie : http://make-some-memories.blogspot.com/
Boski. :3
OdpowiedzUsuńNominowałam ten blog do Liebster Awards. Więcej informacji na http://story-full-of-suprises.blogspot.com/
Świetny ! Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://n-o-t-h-i-n-g-l-i-k-e-u-s.blogspot.com/