- Na co masz ochotę?- spytał Zay nie kryjąc zaciekawienia nad jej wyborem.
- Szczerze mówiąc mam ochotę na fast-food'a, ale to chyba nie jest zbyt romantyczne, co nie?
- Mi nie jest potrzebny romantyczny klimat, wystarczysz mi tylko ty.
- Skoro tak to poproszę hot-doga - zaśmiała się wtulając w jego ramię. Podeszli do budki z czerwonym daszkiem i poprosili o dwa klasyczne hod-dogi. Wieczór zapowiadał się spokojnie. Mieli zamiar posiedzieć na ławce w parku i po prostu rozmawiać. Spokój który wokół nich panował, był aż zbyt piękny. Siedzieli jedząc i w ciszy patrzyli na gwiazdy odbijające się w Tamizie. Gdy skończyli, nadal nie chcieli przerywać tej ciszy, Amelia wtuliła się w niego i zamknęła oczy delektując się tą chwilą. Słyszała bicie swojego serca. Gdy błogostan wydawał się być nie do przerwania, wydarł ich z niego dźwięk telefonu Amelii. Wyciągnęła go szybko, chcąc wyłączyć denerwujący dzwonek.
-Nie odbierzesz?- Spytał Zayn, a Amelia przygryzła dolną wargę uśmiechając się dla nie poznaki, że coś jest nie tak- Kto to był?
-William.
-Rozmawiałaś z nim od czasu przyjazdu tutaj?- Spytał zaniepokojony.
-Nie..
-Dlaczego? Przecież się o ciebie martwią!- Zayn patrzył na nią z poirytowaniem. Nie przypuszczał, że mogła by się tak dziecinnie zachować.
-Nie potrzebnie, jak widzisz nic mi nie jest.
-Jak widzisz, ich tu nie ma i tego nie wiedzą.- Stwierdził stanowczo- oddzwoń.
-Nie...
-Bo?
-Bo będą mi kazali wrócić do Sydney!
-Och, daj mi tą komórkę. Zachowujesz się jak dziecko...
-Co takiego?!
-Jak możesz być taka samolubna? Martwią się o ciebie, mała. Porozmawiaj z nimi.- Amelia spojrzała na niego naburmuszona i odsunęła się od niego podciągając do siebie nogi.
-Nie.- Odpowiedziała krótko, na co Zayn usiadł przez moment prosto patrząc przed siebie. Nabrał głęboki wdech, przez co Amelia przestraszyła się, że źle się czuje.
-Dasz mi ten telefon, czy mam użyć specjalnych środków?- Spytał spokojnie.
-Nie dam ci...- odpowiedziała nie pewnie. Chłopak strzelił palcami u rąk, po czym powoli odwrócił się w jej stronę. Trzymała w dłoniach telefon i patrzyła na niego zdezorientowana. Chłopak wyrwał się nagle z rękoma przed sobą. Zaczął ją gilgotać przygryzać i robić inne tego typu czynności, dzięki czemu zdobycie komórki stało się niezwykle proste. Uniósł ją nad siebie wstając tak, by Amelia do niej niedosięgła. Wybrał numer i nie musiał długo czekać, by ktoś z drugiej strony połączenia się odezwał.
-Am? Am!- William był wyraźnie zdenerwowany.
-Zayn!- Krzyknęła obrażona Amelia, a chłopak podał jej komórkę.-Uhg.. Tak?
-Am, nawet nie wiesz jak wszyscy się o ciebie martwią! Dlaczego się nie odzywasz?- Amelię coś poruszyło. Myślała, że rozmowa z rodziną będzie irytująca, chociaż pytania które usłyszała, były tymi które przewidywała, nie były irytujące. William mówił z pełnią troski w głosie, nie natarczywie jak to mieli w zwyczaju rodzice.
-Wszystko jest ok..
-Bogu dzięki!- Westchnął. W jego głosie było dużo opiekuńczości- To dosyć dziwne dowiadywać się o tobie z twoich wpisów na twitterze.
-Skąd masz moją nazwę!?- Oburzyła się.
-Jesteś dziewczyną Zayna Malika, to nie było zbyt trudne kiedy spamuje do ciebie pół świata.- Zaśmiał się, a Amelia poczerwieniała, gdy zorientowała się jak głupie pytanie zadała. Zayn również nie ukrywał rozbawienia.
-No, nie ważne...Jak tam rodzice?
-Jakoś się trzymają. Jeżeli chcesz to mogę ich obudzić.
-Ach, tak u was jest ranek. Nie, nie trzeba.
-Am...- Westchnął, robiąc znaczący odstęp między słowami- Wiesz, że zawsze wspierałem cię w twoich decyzjach. Nie jesteś już głupią małolatą..
-Nigdy nie byłam.
-Byłaś.
-Ej!..
-...I ufam, że wszystko dokładnie przemyślałaś. Chcę tylko żebyś wiedziała, że oni zachowali się tak bo się o ciebie boją. Sam bardzo się o ciebie martwię, więc proszę!- Amelia przypuszczała, że będzie chciał namówić ją do powrotu i odsunęła słuchawkę od ucha chcąc się rozłączyć.- Nie urywaj kontaktu z nami.- Usłyszała niewyraźnie. Zdziwiona potrząsnęła głową.
-Co?
-Odzywaj się do nas częściej młoda. Wiem, że jesteś buntowniczką, ucieczki z domu i takie tam, ale od czasu do czasu zadzwoń do brata i nagadaj jakim to nie jest palantem, bo mi tego brakuje.- Skończył. Amelia uśmiechnęła się szczęśliwa.
-Jasne! Nawet nie wiesz jak się ciesze, że to słyszę.
-Kończę, zaraz muszę wychodzić na zajęcia. Trzymaj się i odbieraj telefon gdy do Ciebie dzwonie.
-Tak, tak, tak! Kocham Cię palancie.- Dodała po czym połączenie zostało przerwane. Schowała telefon do kieszeni spodni. Zayn cały czas mierzył ją wzrokiem, jakby czekał na pochwałę lub przyznanie się do błędu.
-Chcesz mi coś powiedzieć?- Spytał uśmiechając się głupkowato. A Amelia przekręciła oczyma.
-Masz coś na ustach.- Rzuciła krótko, a Zayn zaczął się nerwowo wycierać.
-Teraz?
-Nadal...- Zaśmiała się patrząc jak obróciła tą sytuację na swoją stronę.- ... czekaj pomogę ci.- Poinformowała go, po czym namiętnie go pocałowała. Chłopak pomimo zaskoczenia odwdzięczył się tym samym. Amelia czuła ciepło bijące z jego ust, a chwilę później zachęceni zgraniem swoich ruchów dołączyli języki do pocałunków.
-Nie byłem brudny, prawda?- zapytał Zay.
-Nie...- odpowiedziała zmieszana, po czym przygryzła wargę.
-To jeden z twoich lepszych pomysłów Horan.- Stwierdziła Joy. Razem ze wspomnianym Niallem i Lou, znajdywała się przed domem. Louis trzymał w ręce deskę skateboard`ową, Niall siedzial na bmxie, a Joy starała się zawiązać jak najmocniej sznurówki białych wrotek z zielonymi kółkami, które miała wsunięte na nogi. Niall uśmiechnął się nie zwracając uwagi na nieco obraźliwy wyraz słów Joy.
-No szybko, szybko! Mam straszną ochotę na serowe chrupki.- Poganiał blondyn.
-Już!- Poinformowała zadowolona z siebie. Wstała podjeżdżając bez problemu do Louisa, którego przerastała o głowę. Ten spojrzał na nią z dołu z przerażeniem, po czym stanął na swojej desce dorównując jej.
-No, tak lepiej- powiedział po czym pocałował ją szybko w usta.
-Tak, tak, jesteście słodcy. Teraz chodźcie!- Niall opierał się o ramę roweru bacznie ich obserwując. Joy wyszczerzyła się zadowolona po czym ruszyła w stronę sklepu. Jechali obok siebie śmiejąc się i żartując. Joy i Louis wykorzystali Nialla chwytając się tylnej części jego roweru. Droga była pusta, oświetlona przez latarnie i światła domów. Wiatr który opływał ich twarze był wyjątkowo ciepły, przez co Joy miała wrażenie że znów znajduje się w Los Angeles.
-W Ameryce też wybierzemy się pojeździć?- Spytała.
-Jasne! Mam zamiar nauczyć cię jeździć na desce.- Odpowiedział Louis. Ostatnio widział ją tak podekscytowaną po premierze Little Things w radiu, gdy wszyscy zebrali się w domu dziewczyn. Było wtedy dużo wrzasku i skakania z radości, że ostatecznie udało się nagrać coś tak dobrego. Dzisiejsza atmosfera pomiędzy nimi była bardzo podobna, tyle, że wyraźnej przyczyny nikt nie znał. Wszyscy byli najwyraźniej szczęśliwi z powodu tego, że problemy zostały zażegnane.
-Nie spoufalaj się tak ze swoim supportem, nie jestem z twojej półki.- Zażartowała Joy. Właśnie w ten sposób pozbyła się wszystkich problemów. Menagment sam zaproponował to, by wokół chłopaków zrobił się głośno, a że był by to wspaniały sposób na zareklamowanie swojej płyty i pozostanie z przyjaciółmi zgodziła się. Gdy dojechali do sklepu Niall przypiął rower do stojaka, a Louis włożył deskę za paski plecaka. Joy nie mając wyjścia, jechała za nimi powoli by na nic nie wpaść. W markecie nie było wielu ludzi, może kilku.
-Chodź już, weź jakiekolwiek.- Powiedział zniecierpliwiony Louis.
-Wybór natchosów to bardzo ważna sprawa! Muszą być ostre, żeby smak sosu ich nie zepsuł.- Powiedział blondyn nachylając się nad półką. Louis rozglądał się dookoła badając czy ktoś ich nie obserwuje, a Joy zadowolona kręciła się w kółko nie wracając na nich uwagi. Lou uśmiechnął się widząc że nareszcie jest szczęśliwa. Zapatrzył się na nią co zauważyła i zachichotała podjeżdżając do niego i opierając rękę o jego ramię
-Jeszcze tylko sos i możemy jechać.- Poinformował Niall decydując się na dwie paczki. Stał zadowolony pokazując swoje białe zęby.
-Ja zajadę!- Powiedziała Joy po czym szybko wystrzeliła w stronę stoisk na drugiej stronie hali. Jechała zerkając w alejki, mijając pojedynczych zdziwionych ludzi. Poprawiła czapkę znajdując nareszcie właściwą z nich. Podjechała do jakiejś dziewczyny która stała przy jej docelowym produkcie. Gdy wyciągnęła rękę w stronę ostatniego sosu, ta zrobiła to samo.
-Ymm.. Przepraszam, chyba byłam pierwsza.- Powiedziała miło Joy.
-Ślepa jesteś? Stałam tu pierwsza.- Odparła oschło krągła dziewczyna w krótkich, obciętych na chłopaka włosach. Joy zmarszczyła brwi i uśmiechnęła się cwaniacko.
-Jednak go nie wzięłaś.
-Ale biorę teraz.- Powiedziała ciągnąc sos w swoją stronę.
-Nie wydaje mi się.- Odparła Joy przyciągając go do siebie.
-To że jesteś popularna nie oznacza że należy ci się więcej rozpieszczona suko- Joy zachichotała patrząc litościwie na dziewczynę.
-Nie znaczy to też, że mam ustępować reszcie ludzi na świecie. Z resztą, co to ma do rzeczy? To tylko sos, a dla ciebie i twojego tyłka będzie lepiej jeżeli go nie zjesz, więc podziękuj mi, kiedy z nim odejdę.- Powiedziała wyrywając sos.
-Coś ty powiedziała idiotko!?
-Streszczając, że sos jest mój. Słuchaj uważniej.- Powiedziała z lekkością przemieszczając się dalej. Słyszała że dziewczyna idzie za nią, ale nie przejęła się tym zbytnio.
-Oddaj mi to.- Powiedziała natarczywym tonem.
-Nie.- Zaśmiała się. Już miała mocniej odepchnąć się jedną z nóg, gdy poczuła jak dziewczyna popycha ją na lewą stronę gdzie znajdowały się lodówki z mrożonkami. Joy straciła równowagę i chcąc uniknąć zderzenia z kantem lodówki co skończyło by się złamaniem całą sobą wpadła do lodówki.
-Ja pierdole. Jak zimno!- Krzyknęła śmiejąc się i leżąc jak długa. Ludzie widzący całe zajście patrzyli na nią pytając czy pomóc, ta jednak odmawiała i sama wydostała się z lodówki trzęsąc się z zimna. Zaśmiała się patrząc na swoją napastniczkę.
-Masz, jesteś tym co jesz.- Powiedziała dając jej do ręki paczkę mrożonych klusek. Szybko podjechała do kas gdzie czekali na nią chłopcy.
-Czemu tak długo?- Spytał Niall.
-Dlaczego jesteś mokra?- Spytał Louis. Lód w którym wylądowała musiał zostawić szron na jej skórze.
-Horan, masz u mnie dług.- Powiedziała rzucając mu sos. Kasjerka szybko uporała się ze skasowaniem produktów. Louis zorientował się że Joy jest zimno i dał jej swoją bluzę. Stała cicho obserwując jak Niall pakuje zakupy do siatek.
-Mam nadzieję, że kąpiel w lodówce była miła...- Powiedziała krągła dziewczyna, przechodząc obok niej-...zawsze można ją powtórzyć.- Wyszła wyraźnie zdenerwowana.
-Kąpiel w lodówce?- Zaśmiał się Niall, gdy już wyszli ze sklepu.
-Widzisz jak się dla ciebie poświęcam?
-Przyznaj się, po prostu się z nią pokłóciłaś, powiedziałaś coś i...- Dedukował Louis stając na desce.
-...I popchnęła mnie do mrożonek.- Dokończyła Joy ze śmiechem.
Dziękujemy, że tak długo czekaliście! Miałyśmy lekki kryzys i na dodatek nie miałyśmy dostępu do internetu. Jak zawsze mamy nadzieję, że dodacie komentarze. Kochamy was i obiecujemy, że następny rozdział pojawi się szybciej :))
Świetny rozdział! *-* Ta akcja w sklepie mnie powaliła xD Haha <333 Jeszcze kiedy Joy podała jej te kluski, to po prostu padłam ! xDD Haha ;DD. Mam nadzieję, że jednak Styles nie rozdzieli Joy i Lou ;X Bo wtedy to go chyba zastrzelę ;-;
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Weenyyy <333333333333
Zajebistu rozdział! <3333 kocham ten blog, jest najlepszy <3 scena z Zaynem i Amelia była słodka <3 scena z Joy w sklepie mnie powaliła na łopadki :D czekam na następny xx
OdpowiedzUsuń5BoysAreMyDream :)
Hahahahahah cieszę sie że Joy jest w końcu szczęśliwa :D
OdpowiedzUsuńAle pewnie coś szykujecie i napewno cos sie wydarzy :D
Nom jak moja kochana babcie kocham cos sie wydarzy !
Prawda? :D ^^
Myślę ze Lou dobrze oddziaływuje na Joy ona staje sie milsza i wg nie ta laska :D Oby tak dalej :3
Dacie mi znac jak będzie next ? proszęęęę :>
@JustNikaPlease
Cudowny rozdział , będę wpadać częściej .
OdpowiedzUsuńA teraz .. Czekam na next : )
Zajebisty rozdział, po prostu kocham was dziewczyny! Nie mogę się doczekać następnego!!! Ta scena z Zaynem i Am była rozbrajająca xD Chyba też wypróbuję to na swoim chłopaku haha
OdpowiedzUsuńKiedy pierwszy raz weszlam na tego bloga nie spodziewalam sie takiego rozwoju wyrażeń. Postacie są bardzo oryginalne tak samo jak fabuła. Szczerze to chciałabym poznać was w realu i porozmawiać choć przez moment. Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Nie będę was popedzac ponieważ wiem jak trudno pisze sie kiedy nie ma weny.
OdpowiedzUsuńKocham was Tomcia <3
Zajebisty *____*
OdpowiedzUsuńNormalnie zaskakujecie mnie z rozdziału na rozdział! Amelia i William się skontaktowali <3 Will jest strasznie spoko haha aż chciała bym mieć takiego brata! Joy z tymi kluskami rozwaliła system! Kocham ją! W następnym rozdziale pewnie będzie znów Hazz i Oliv- nie mogę się doczekać co wymyślicie!
Mam nadzieję że nowy rozdział szybko się pojawi! Haha kocham jak można się pośmiać czytając ;D Sweetnothinkom :pp UWAGA HAHA ZAKŁADAM WASZ FANDOM <3
OdpowiedzUsuńSuper, podoba mi sie :)
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie czekam na nastepny rozdzial! :P
OdpowiedzUsuń@roomie_forever
Wchodząc na tego bloga nie spodziewała się, aż tak dobrego opowiadania. Gratulację :') Świetna fabuła, ciekawe postacie, tylko pozazdrościć talentu pisarkom :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i życzę weny xx.
Zapraszam także do siebie
http://find-happiness-together.blogspot.com/
@dzasxo
♥
OdpowiedzUsuńkocham <3 @Jagoda_69
OdpowiedzUsuńDołączam do fandomu SWEETNOTHINEK tak jak McKonika xD haha blog czyta się zajebiście, nawet nie wie się kiedy, a rozdział się kończy :C czekam na nexta! A teraz co do treści.. Amelia zachowała się rzeczywiście nieco dziecinnie i cieszę się że Zayn ją opamiętał :p Jako para są tacy słodcy i romantycznie *_____* Wizja Lou na desce i Nialla na rowerze mnie powaliła! Joy i jej dissy biją wszystko xD
OdpowiedzUsuńNEXT NEXT NEXT! DAWAĆ DALEJ BO NIE WYTRZYMAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Świetny blog, ciekawa jestem co bd dalej. Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńZajebiste, czekam na next!
OdpowiedzUsuńIzabela (ta z tt)