niedziela, 30 września 2012

Prolog

-Oliv, gdzie są moje słuchawki?!? - dziewczyna siedziała po turecku na starym skrzypiącym łóżku, w małym pokoju przeznaczonym aktualnie dla gości. Wcześniej mieszkała w nim starsza siostra Olivii, ta jednak wyprowadziła się do swojego chłopaka, pozostawiając po sobie plakaty, kolorowe meble i dziwne napisy na ścianach. Nawet nie wiecie jak wiele można się dowiedzieć o człowieku patrząc na jego pokój.
- Pod łóżkiem! - krzyknęła z kuchni - sklerotyk...
- Ej! Wredota.
Joy spojrzała pod łóżko, przykrywając swoimi długimi kasztanowymi włosami panele podłogi. Wyciągnęła słuchawki i włożyła je do plecaka, po czym zsunęła się na skraj prostując się tak, jak by na jej głowie leżała książka, która nie może spaść. Na podłodze leżały dwie wielkie torby, a wokół nich rzeczy wyrzucone z szafy, ciuchy, kosmetyki i inne. Zaczęła, wszystko wrzucać do walizek. Normalnie składałaby to, starając się by ani jedna rzecz z jej garderoby się nie pogniotła, lecz dziś nie wiedziała w co ręce włożyć. Ponaglał ją czas, który tak bardzo chciała zatrzymać. To już dwa miesiące. Dwa miesiące temu przyjechała na wymianę do Sydney i poznała dwie przyjaciółki - Oliv, u której mieszkała wraz z jej rodziną, oraz Amelię, która mieszkała dom dalej. Zżyła się z nimi, można powiedzieć, że w jakby nie było krótkim czasie, pokochała je jak siostry. Były jej pierwszymi przyjaciółkami w życiu. Jej ojciec chcąc obronić ją przed show biznesem, krył ją w domu z dala od kamer, fleszy aparatów, lecz nie przewidział, że oddala ją także od normalnego życia. Joy spakowała walizki i przewiozła je pod drzwi pokoju. Stanęła w framudze  opierając się o nią. Z założonymi rękoma przeleciała wzrokiem po małym kolorowym pomieszczeniu szukając jakiejś zabłąkanej rzeczy -Żegnaj normalności, wracam do domu- wyszeptała ze smutkiem. Zamknęła oczy, nabierając głęboki wdech. Grymas zszedł z jej twarzy. Uśmiechnęła się sama do siebie, pobudzając zmysły do pracy. Ptaki za oknem budzące ją co rano, świerszcze, krzyki dzieci, handlarzy. Zapach owoców sprzedawanych kilka metrów od domu, farby z pracowni Olivii, konwalie Pani Donnelley....
Ona to zapamięta.

Dziewczyny siedziały obok siebie na kanapie. Milczały. Amelia spoglądała to na Oliv, to na Joy. Czuła się bezradna. Walizki stały obok kanapy przypominając o zbliżającym się wydarzeniu.
-Nie wierzę, że to mówię, ale dlaczego rok szkolny nie może trwać dłużej?- spytała Oliv nie zmieniając obrażonego wyrazu twarzy.
-Nie chcę wakacji...-dodała Amelia odchylając głowę do tyłu. Przeczesała palcami swoje jasno brązowe włosy. Po kilku sekundach ciszy do pokoju weszła mama i tata Olivii.
-Joy, pamiętaj że zawsze możesz tu wrócić- powiedziała Pani Donnelley wyciągając ręce do uścisku. Joy wstała z impetem wpadając w ramiona kobiety. Po jej policzku pociekła łza.
-Taksówka już czeka dziewczyny, znieście swoje walizki..- Dodał Pan Donnelley. Na te słowa dziewczyny spojrzały na siebie ze zdziwieniem. Rodzice Olivii zaczęli szczerzyć się od ucha do ucha, patrząc na ich reakcję.
-Swoje walizki? - powtórzyła Amelia podrygując na kanapie.
-Rozmawiałem z twoim tatą Joy. Powiedział, że obrazi się jeżeli nie weźmiesz swoich nowych koleżanek na wakacje- dziewczyny spojrzały na siebie z poważnymi minami. Nie wierzyły.
-Ale jak to? - spytała Oliv mierząc wzrokiem rodziców. Spojrzała w oczy matki. Zielone z rozszerzonymi źrenicami, takimi jak jej. Po sekundzie rozpoznała, że nie ma w tym kłamstwa ani podstępu.
-Dziewczyny, oni nie żartują, dziewczyny oni nie żartują! - krzyknęła Oliv wskakując na Amelię, która jęknęła przygnieciona. Wrzeszczały ze szczęścia. Joy stała obok kanapy zasłaniając rękoma uśmiechnięte usta.
-Zaraz, zaraz... co z moimi rodzicami? -spytała Amelia spadając zepchnięta z kanapy przez Oliv, która słysząc to pytanie zastygła.
-Wszystko załatwione stwierdzili, że chętnie odpoczną od Ciebie przez te dwa miesiące- powiedział mężczyzna kładąc rękę na ramieniu żony- a my z chęcią odpoczniemy od Olivii.
-To ja lecę się pakować! - Powiedziała Olivia z werwą ruszając w stronę swojego pokoju. Po drodze o mało nie zabiła się potykając o własne nogi. Zawsze taka była, trochę niezdarna, ale przy tym strasznie urocza.
-Proszę, zajmijcie się nią- powiedział Pan Donnelley z uśmiechem na twarzy.
-Postaramy się, ale na razie pędzę się spakować-  odparła Amelia idąc w kierunku drzwi wyjściowych.
-O 14 pod nasz dom podjedzie taksówka-dorzuciła Pani Donnelley.




Wybaczcie za banalność i przynudzanie.  To dopiero początek, krótkie przedstawienie sytuacji- następne posty będą dłuższe i mamy nadzieje ciekawsze ;) Podjęłyśmy się trudnej rzeczy, przedstawienie opowieści 3 dziewczyn (tak naprawdę, jest to połączenie 2 blogów) mamy nadzieję, że podołamy zadaniu jakie sobie wyznaczyłyśmy. 

Prosimy o komentowanie- będziemy naprawdę wdzięczne:* jeżeli ktoś chciał by dostawać  informacje o opublikowaniu nowych postów, może nam o tym napisać na twitterze - @amelia_oliv_joy.   xoxo

7 komentarzy:

  1. Mmmm.....fajnie się zaczyna, nawet bardzo :)) Czekam oczywiście na nn. i to bardzo :PP

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne tło :D Wogóle fanie się zaczyna, trzy przyjaciółki ♥ :D Już to lubię ;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na kolejny ! ;DD Zajebiście się już rozpoczyna . Widzę że ktoś tu miał 5 z polaka ;D Będę tu zaglądać dość często ;P @Real_Dominika_L

    OdpowiedzUsuń
  4. hmmmm ciekawy prolog . xx
    czkema na nn . ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. banalność . ?!
    świentyyy rozdział czekam na dalszy tok akcji . ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero zaczęłam czytać i juz mi się podoba . :)

    OdpowiedzUsuń