niedziela, 7 października 2012

Rozdział 1

-Bez przesady, lot jak lot...- odparła Joy.
-Co! To było straszne! Nigdy więcej nie wsiądę do samolotu! - wykrzyczała roztrzęsiona Amelia. Dziewczyny szły przez lotnisko w stronę wyjścia. Ciągnął się za nimi stukot kółek walizek. Ludzie co chwilę wskazywali palcami w ich stronę.
-O co chodzi? Mam coś na twarzy?- Oliv wytrzeszczyła oczka i zasłoniła twarz jedną ręką. Amelia zaśmiała się przecząco kiwając głową.
-Musicie się przyzwyczaić, to o mnie chodzi - powiedziała Joy przekraczając próg wyjścia z lotniska- gdzieś tu powinien czekać Owen...- dodała ściągając okulary przeciwsłoneczne i rozglądając się na parkingu. Rozbłysło kilka fleszy aparatów.
-Przepraszam was.. zasłońcie twarze, jeżeli nie chcecie wylądować w jakimś pisemku plotkarskim.
Dziewczyny popatrzyły na siebie zdezorientowane, a następnie schyliły głowy idąc za śladami kółek walizki Joy, nie podnosząc wzroku.
-Witam Panno Joy!- Powiedział starszy pan po pięćdziesiątce. Olivia spojrzała na mężczyznę ze strachem w oczach. Po wylądowaniu w LA nic nie było dla niej normalne. Owen, którego zmierzyła wzrokiem był wysokim, grubszym, szpakowatym panem w garniturze i kapeluszu na głowie, jak się okazało szoferem . Wyglądał na ucieszonego ich widokiem.
-Witaj Owen! Schudłeś! - Zaśmiała się Joy.
-No muszę przyznać, że zrzuciłem niecały kilogram! - powiedział poprawiając białe rękawiczki na rękach.
-Widać- zaśmiała się- Poznaj Amelię i Olivię- powiedziała Joy wskazując na przestraszone dziewczyny.
-Miło mi Panny poznać. Proszę wsiąść, ja zajmę się bagażami- Amelia spojrzała na Joy, która chodem modelki podeszła do drzwi czarnego BMW z przyciemnionymi szybami.
-Co z wami? Witam w moim świecie!- zaśmiała się widząc niedowierzające miny koleżanek. Wiedziały, że jej ojciec jest szychą, ale nigdy nie wgłębiały się w to na jakich warunkach żyje. Dziewczyny wsiadły do auta przez chwilę siedząc w ciszy. Joy czuła się speszona, Amelia zaskoczona a Oliv...
-Aaaaaa! Nie mówiłaś że masz swojego szofera!- krzyknęła podniecona.
-No mam...
-I co mają znaczyć fotografowie?- Spytała Amelia zakładając ręce. Siedziała pośrodku dziewczyn patrząc przez przyciemnioną szybę na fotografów stojących obok auta.
-Wybaczcie nie wiem skąd wiedzieli, gdzie mnie szukać- w tym momencie do auta wszedł Owen.
-Więc kierunek Willa  Faith, stęskniłaś się Panienko?
Gdy dziewczyny to usłyszały zaskoczenie na ich twarzach sięgnęło zenitu. Czyli będą również mieszkały w Willi? Po prostu czuły się, jak w śnie na jawie. Podróż z lotniska szybko im minęła. Zanim dojechały do samej Willi musiały przejechać aleję palm biegnącą przez zatłoczoną część miasta. Tyle dziwnych ludzi. Przez całą drogę nie rozmawiały, ponieważ nie mogły wydusić z siebie słowa pod wpływem tylu wrażeń. Gdy wyjechały z alei egzotycznych drzew, ich oczom ukazała się wielka brama za którą uniósł się duży, biały nowoczesny budynek. Na pierwszy rzut oka posiadał z trzy piętra. Cień i słońce tańczyły na masce czarnego samochodu mijającego bramę posesji, która od razu automatycznie się zamknęła. Wokół budynku nie było nic. Pusta przestrzeń sięgająca około trzech hektarów w obie strony. Jednak zza budynku widniał widok zapierający dech w piersiach- była to plaża.
Auto zatrzymało się przed wejściem do budynku.Owen szybko wyskoczył z siedzenia obiegając auto i otwierając po kolei drzwi. Amelia i Joy skorzystały, lecz Oliv wyszła sama wprawiając w zakłopotanie mężczyznę.
-Chodźcie za mną- powiedziała Joy chwytając dziewczyny za rękę i ciągnąc za sobą.
-A walizki?
-Owen zaniesie je do pokoju - Powiedziała z uśmiechem naciskając na klamkę drzwi wejściowych.
Dziewczyny przeszły przez próg. Ich oczom ukazał się wielki biały pokój. Czarna długa kanapa obrócona ku wielkiej plazmie wiszącej na ścianie, za którą umieszczona była foto tapeta z motywem maści zebry, kilka ekstrawaganckich foteli, wielkie głośniki, mały stoliczek z czasopismami i tabletem. Kuchnia była umieszczona po prawej stronie od wejścia głównego, była otwarta na przedpokój - znajdowała się w niej wyspa, a wokół niej były ustawione krzesła barowe. Całość była utrzymana w stylu modern. Wszystko było idealne. W dobrym guście. Joy szybkim krokiem zmierzała w kierunku kręconych schodów po lewej stronie chcąc pokazać dziewczynom pokoje.
-Gdzie tak pędzisz księżniczko?- Powiedział mężczyzna wynurzający się z jednych z drzwi wielkiego pokoju. Amelia i Oliv miały wrażenie, że stoją pod kopułą ponieważ sufit wisiał z 5 metrów nad ich głowami.
 -Hej tato!- Powiedziała Joy podbiegając do ojca i wpadając w jego uścisk.
-Witaj słoneczko! - wykrzyknął
- Poznaj moje przyjaciółki Amelię i Oliv - przedstawiła stojące cicho przy schodach dziewczyny, które nie dowierzały oczom. Willey Life?! Jej ojciec to Willey Life?!
-Dzień dobry! Bardzo dziękujemy za zaproszenie Panie Willey!- powiedziała Olivia podchodząc i odważnie podając rękę mocno potrząsając nią patrząc z ekscytacją w oczy gwiazdy. Amelia poszła w jej ślady.
-Dziewczyny nie będę was zatrzymywać... Gdy zejdziecie mam dla was niespodziankę...
-Tato? O co chodzi? Zedd przyjechał? Deadmau5? Redfoo? Nicki Minaj?- powiedziała Joy podskakując w miejscu ze szczęścia.
-Niespodzianka kochanie... Myślę, że będziesz zadowolona. Zaprowadź na razie koleżanki do pokoju- powiedział obracając córkę w stronę schodów. Joy coś nie pasowało... Ojciec zwykle zapraszając do współpracy artystów nie ekscytował się tak... był profesjonalnym producentem. Postanowiła szybko to sprawdzić dlatego poszła czym prędzej na górę razem z dziewczynami, które były w takim szoku, że co chwilę zakopywały się na schodach. Chwilę później były już na piętrze. Joy zaprowadziła je do pokoi dla nich przygotowanych, przynajmniej tak jej się wydawało. Już ruszała w stronę swojego pokoju, chcąc zobaczyć czy niespodzianka ojca go dotyczy, gdy nagle usłyszała krzyk. Od razu zawróciła z lekkim przerażeniem postanowiła sprawdzić co się stało.
-Czy to u Ciebie normalne? - spytała Amelia ze zdziwieniem. W pokoju nie było widać ziemi, ponieważ zasypana była ubraniami, butami i Bóg wie czym jeszcze. Na łóżkach siedziało pięciu wyszczerzonych chłopaków.
-U mnie wiele rzeczy jest nienormalnych, ale to już chyba przesada! - odpowiedziała Joy nie kryjąc konsternacji, jeżeli to miała być niespodzianka ojca to udowodnił jak bardzo nie zna swojej córki. Bez słowa zostawiła podniecone i rozwrzeszczane dziewczyny i zbiegła na dół.
-Co to ma znaczyć! Co robią te pedały w jednym z pokoi gościnnych ?! - Spytała zirytowana Joy podbiegając do ojca siedzącego przy laptopie w swoim biurze.
-O co ci chodzi? Nie lubisz One Direction? - odparł ze spokojem przerzucając wzrok z laptopa na córkę.
-Myślałam, że bierzesz swoją karierę na serio...
-Dlaczego sądzisz, że nie biorę?
-Tato jak mogłeś zaprosić do współpracy tooo..teee.. no ich!
-Joy, nie sądzisz, że trochę przesadzasz? Przecież nawet ich nie znasz i jak przypuszczam nigdy ich nie słyszałaś, bo nie typujesz w takiej muzyce- mężczyzna wstał, obszedł biurko i oparł się o nie zakładając ręce.
-Nie lubie ich..
-Za co?- ciągnął.
-No dajmy na to, no, noo...- Joy spojrzała na podłogę w nerwach szukając argumentów, których po prostu jej brakowało- No za ogół!
-Joy, zachowujesz się jak dziecko! Proszę Cię, teraz mnie wysłuchaj...One Direction to połowa niespodzianki. Widzisz, masz już osiemnaście lat, kilka świetnych kawałków na swoim sprzęcie, ale wydaje mi się, że nie do końca wiesz co to muzyka....
-Cooo? - Joy chwyciła się za tył głowy.
-Zaprosiłem ich do współpracy. Będą pracować z tobą Joy, nie ze mną. Zaczynasz karierę na własną rękę.
-Dlaczego nie mogłeś zaprosić kogoś innego?- powiedziała nerwowo przedeptując z miejsca na miejsce.
-Myślę, że zrozumiesz. Jeżeli chcesz tworzyć dobrą muzykę, musi płynąć z serca i najlepiej, gdy wpada w serca innych.- Joy obróciła się w stronę drzwi. Były uchylone.
-Dzięki bardzo...- parsknęła wychodząc. Zatrzymała się jednak zakłopotana, ponieważ na kanapie, która była zaledwie sześć metrów od drzwi biura, siedzieli chłopcy. Pewnie słyszeli rozmowę.
-No cześć- powiedział chłopak w krótkich włosach w koszuli w kratę. Miał bardzo miły wyraz twarzy.
-Cześć...- odparła. Czuła się niezręcznie mając świadomość tego, co mogą teraz o niej myśleć- to ja pójdę na górę...-dodała idąc bokiem, by nie spuścić z nich wzroku. Pobiegła szybko do swojego pokoju. Otworzyła drzwi, a na jej szyję rzuciła się Oliv i Amelia. Joy nigdy nie widziała ich tak szczęśliwych. Nie rozumiała ich reakcji.
-Znasz ich?
-Dlaczego się nie cieszysz?
-Ale z ciebie szczęściara!
-Dlaczego nie powiedziałaś, że Willey to twój ojciec?- pytania sypały się i sypały, a Joy pod ich ciężarem padła na łóżko.
-Nie lubię mówić o moim życiu, osoby które o tym wiedzą są fałszywe. I tyle. Chciałam żebyście traktowały mnie jak normalną dziewczynę.
-Joy! Kochamy Cię za to jaka jesteś, a nie za grubość twojego portfela- powiedziała Amelia siadając na łóżku obok przyjaciółki.
-No dokładnie!- dodała Oliv wskakując na łóżko.
-Dziękuję, też was kocham!- dziewczyny zrobiły przyjacielskiego misia i położyły się patrząc w sufit. Nastała krótka cisza.
-A więc... lubicie One Direction? - spytała Joy z ironią w głosie. Dziewczyny nie przejęły się tonem, jakim to wymówiła.
-Harry Styles siedzi pokój pode mną!- Oliv zaczęła piszczeć i miotać rękoma.
-O mój Boże... Zayn jest jeszcze przystojniejszy na żywo! - Powiedziała Amelia szczerząc się do Olivii.
-Widziałaś jaki Niall ma słodki dołek w brodzie!
-Tak! O matko kochana! A Liam! Takie ciacho!
-A Louis!- Dziewczyny przekrzykiwały się. Joy spoglądała na nie z uśmiechem. Cieszyła się ich szczęściem. Chodź powód był dla niej niezrozumiały. Słuchała ich wrzasków w zamyśleniu.
-Joy? Nie lubisz ich? Dlaczego się nie cieszysz?- spytała Amelia.
-No nie wiem. Po prostu za nimi nie przepadam.
-To to jest w ogóle możliwe?- spytałam Oliv. Była Directionerką od jakiegoś roku. Tak jak Amelia śledziła poczynania chłopców i nie wyobrażała sobie większego szczęści nad to co się dzieje.
-No widzisz. Zdaniem mojego ojca nie znam się na muzyce i jeżeli chcę ją w przyszłości tworzyć, to musi ona płynąć z serca. Zaprosił tą piątkę do współpracy ze mną. Nie mógł zaprosić kogoś innego!? Jest na świecie tyle dobrych artystów.
-Joy... Chyba nie doceniasz tego co masz- powiedziała Amelia poprawiając kosmyk włosów. W tym momencie do pokoju weszła kobieta w fartuszku.
-Panno Joy! Witam znów w domu. Kolacja na stole - powiedziała, po czym od razu wyszła.
-To Abby, nasza gosposia. Jeżeli czegokolwiek będzie wam  brakować to idźcie do niej.
-Walizek mi brakuje- wystrzeliła Oliv.
-Pewnie będą w pokoju obok. Mamy tu 3 pokoje gościnne- Joy prowadziła dziewczyny przez korytarz pokazując po kolei co gdzie się znajduje. Poczuły zapach kolacji przygotowanej przez Abby. Oliv i Amelia szczerzyły się do siebie słysząc śmiech i rozmowy chłopaków.
-Będę na kolacji z One Direction! Dziewczyny z twittera mi nie uwierzą - powiedziała Amelia przechodząc przez próg ich pokoju. Piękny jasny, duży pokój z dwoma łóżkami po prawej i lewej stronie. Amelia podeszła do dużego okna naprzeciw wejścia.
-Budzić się dla takiego widoku...- szepnęła do siebie patrząc na wzburzone morze i słońce idące ku zachodowi.
-Przebierzemy się i schodzimy na dół ok? - spytała Oliv podchodząc do walizek.
-Dobra, też się z chęcią przebiorę.. czekajcie pod moim pokojem.
Dziewczyny szybko zaczęły przeglądać walizki. Amelia postanowiła ubrać się w beżową, lekko prześwitującą koszulę z kołnierzykiem, bez rękawów, a do tego granatowe rurki. Oliv miała trochę więcej problemów z ubraniami, ale w końcu wybrała koszulkę-bokserkę i bordowe spodnie z lekko opuszczonym krokiem. Szybko przeczesały swoje włosy i podeszły pod pokój Joy. Miała na sobie spodnie 3/4 w skórę węża ,białą, luźną koszulkę na ramiączkach z przedłużonym tyłem oraz czarne trampki pod kostkę.
-Ok- westchnęła odgarniając kosmyki, które wypadły z nie ogarniętego koka- kierunek mordor...- Dziewczyny nie reagowały na docinki. W ciszy zeszły na dół. Oliv miała miękkie kolana i z trudem udało jej się zejść bez zakopnięcia.
-No myślałem, że już nie zejdziecie! - powiedział Pan Willey wstając od stołu- wybaczcie dziewczyny, ale praca mnie wzywa i nie dotrzymam wam towarzystwa.
-Nic się nie stało- powiedziały chórkiem. Przy krzesłach  zwróconych w stronę kuchni siedział Zayn. Po jego lewej stronie były wolne dwa krzesła. Amelia przyśpieszyła kroku by zając miejsce obok niego na przeciwko Liama. Oliv nie przejęła się tym zbytnio i zajęła miejsce obok niej, na przeciwko Harrego. Joy z wyrachowaniem zajęła miejsce honorowe, które na przeciwko niej zajął już Louis. Nastała niezręczna cisza.
-Słyszeliśmy, że jesteś naszą wielką fanką- powiedział ironicznie Louis, rzucając spojrzenie na Joy.
-Widzę, że mam do czynienia z mistrzem ironii- parsknęła. Oliv kopnęła ją pod stołem w kostkę, na co Joy posłała jej pytające spojrzenie.
-Zniżam się do poziomu rozmówcy- dodał marszcząc nos i sztucznie się uśmiechając.
-Anglik z starający się być wrednym... To może być ciekawe! Dawaj Panie Potter!- rzuciła Joy patrząc w oczy chłopaka. Reszta siedziała cicho przyglądając się sytuacji i zajadając kurczakiem.
-Ymm... Jak długo będziecie tu mieszkać?- spytała Oliv patrząc na Harrego wzrokiem dającym do zrozumienia, że trzeba przerwać kłótnie.
-Tak długo, aż coś nagramy- odparł z ciepłym uśmiechem.
-Może od razu cały album?- zaśmiał się Louis patrząc złośliwie na Joy. Widać było, że sobie nie odpuszczą.
-Nie wiem czy zasługuję- warknęła.
-My też nie jesteśmy pewni, ale zrobimy wyjątek.
-Uwierz mi, wyjdzie wam to na dobre. Może w końcu się czegoś nauczycie- Jej kostka po raz kolejny została uderzona przez Oliv. Louis był niewzruszony.
-Ze wzajemnością Panno Joy- powiedział z uśmiechem co jeszcze bardziej podrażniło dziewczynę.
-Podasz mi cukier proszę? -wtrąciła Amelia patrząc na Zayna zajętego swoim posiłkiem. Spojrzał prosto w jej oczy, po czym naciągną się nad stołem i podał jej to o co prosiła.
-Cukier dla słodkiej Pani- zaśmiał się. Wszyscy powstrzymali śmiech wraz z  Joy, która starała się tego po sobie nie poznać, zasłaniając twarz rękoma.
-Zayn rzygam tęczą!- Powiedział kędzierzawy chłopak, uderzając się otwartą ręką w czoło. Joy trzymała język za zębami a Oliv i Amelia żartowały z chłopakami. Amelia lustrowała całą sytuacje. Należała ona do osób bardzo spostrzegawczych. Zauważyła, że Harry co chwilę spogląda na Oliv, która wprawiała się w dyskusją to z Liamem to z Niallem. Zauważyła, że Zayn jest jakiś nieobecny. Co chwilę spogląda na komórkę leżącą na stole, jakby liczył, że ktoś zadzwoni. Zauważyła obrażoną Joy, z zamyśleniem przerzucając jedzenie na talerzu z miejsca na miejsce. Louisa patrzącego na rywalkę szermierki słownej z zafrasowaniem.



To by było na tyle, jeśli chodzi o 1 rozdział. Znów padnie bardzo popularne zdanie  - mamy nadzieję, że was nie zanudziłyśmy. Jeżeli przeczytałyście ten post to bardzo prosimy o pozostawienie komentarza ;D Będziemy wdzięczne za te pozytywne i negatywne!

10 komentarzy:

  1. Fajne :)
    Zapraszam do siebie : http://onelove-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ranyyy...podoba mi się jeszcze bardziej....wasz blog zapowiada się superr, naprawdę. Podoba mi się że Joy nie lubi 1D, bo przynajmniej ni będzie to takie oklepane...boskie, mam nadzieję że następny rozdział pojawi się bardzo szybko ;PPP Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. no no, zapowiada się super ;) z niecierpliwością czekamy na następny rozdział ;) pozdrawiamy xx http://this-life-belongs-2-us.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuuuupeeeer ! Czekam z niecierpliwością na 2 rozdział.
    Zapraszam na mojego i mojej koleżanki bloga z imaginami. http://life-with-1direction.blogspot.com/

    @_Natalie_1D_

    OdpowiedzUsuń
  5. na razie jest fajnie zapowiada się bardzo bardzo ciekawie bede wpadać tu częściej i zapraszam na moje blogi http://beautifulloveonedirection.blogspot.com/ oraz http://love-story-one-direction-1d.blogspot.com/ liczę na komemtarz;D

    OdpowiedzUsuń
  6. dopiero zaczynam czytać i szczerze to zajebisty rozdział, zajebisty pomysł na opowiadanie, kurdę wszystko zajebiste :D biorę się za drugi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super początek . Wiem że teraz jest gdzieś rozdział 10 a ja dopiero od dzisiaj czytam bloga ale postanowiłam skomentować . Jak ktoś pisze opowiadanie to każdy komentarz jest ważny . Bardzo mi się podoba chociaż nie lubię tych imion .

    OdpowiedzUsuń
  8. Idziemy do mordoru Hahha ten tekst mnie rozwalil

    OdpowiedzUsuń
  9. fajne zapraszam na mojego bloga one-friendship.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń