sobota, 16 marca 2013

Rozdział 13

-Dlaczego się spóźnia! Nie powinien no..- Marudził Harry.
-Zaraz przylecą, nie martw się- Uspokajał Liam. Lotnisko nie było zatłoczone. Grupka artystów siedziała na krzesełkach przed szybą wyglądającą na pas startowy. Oczywiście cały czas w towarzystwie ochrony. Harry miział się płatkami tulipana po ustach. Miał zamiar dać go Olivi zaraz po tym jak ją mocno przytuli. Nic więcej. Żadnych pocałunków do czasu aż zostaną sami. Musiał jej jakoś przekazać wiadomość o decyzji Modest. Zayn tak jak i Harry trzymał w ręce kwiat. Stukał nerwowo nogą. Amelia nie odbierała jego telefonów od wczorajszego dnia po niespodziewanym rozłączeniu ich rozmowy.
-To one!- Stwierdził Niall wpatrując się w samolot który powoli stawał się coraz większy i większy, aż jego ogrom zasłonił zachodzące słońce. Wielka maszyna uderzyła kołami o asfalta powoli wytracając prędkość. Chłopaki i Joy zeszli na parter czekając aż dziewczyny wyjdą. Harry i Zayn stali obok siebie krok przed resztą. Harry przełykał ciężko ślinę kołysząc się na piętach z uśmiechem. Zayn zagryzł dolną wargę powstrzymując się żeby nie uśmiechać się jak głupi do sera. Każdy czekał na te moment, kiedy przyjadą i wszystko zacznie się uspokajać i iść w dobrym kierunku. Jednym spokojnym kierunku. Z samolotu wyszła duża grupa ludzi, która szła w stronę szklanych drzwi. Harry stanął na palcach wypatrując blond główki. Ludzie przeszli, a Olivi i Amelii nie było widać. Harry stał wpatrując się w przód. Zayn kiwał z niedowierzaniem głową.
-Zaraz przyjdą...- szepnął z panicznym uśmiechem ciemnowłosy. Joy wiedziała że jest coś nie tak poczuła że zaraz wybuchnie płaczem. Zagryzła dolną wargę na myśl że może już nie zobaczyć swoich przyjaciółek. Louis widząc strach w jej oczach przytulił ją.
-One tu są. Wylądowały i zaraz tu wejdą tak?- szeptał, a ta nie chcąc żeby widział że jest słaba przytaknęła zbierając się w sobie. Nagle Zayn szybkim krokiem wyszedł z budynku wchodząc na asfalt lotniska. Zaraz za nim wyszedł Harry i reszta. Ich oczom ukazała się Olivia która podnosiła z ziemi swój szkicownik, rozrzucone kartki i ołówek mamrocząc przy tym pod nosem. Widać było że jej się śpieszy.
-Oliv!- Krzyknął Harry a dziewczyna podniosła wzrok. Gdy zobaczyła swojego ukochanego pod wpływem emocji upuściła przed chwilą pozbierane rzeczy podbiegając do niego. On także podbiegł w jej stronę z impetem wpadając w jej ramiona. Po policzkach blondynki pociekły łzy.
-Nie zostawiaj mnie więcej!- wyjęczała przez łzy wbijając palce w jego koszulę. Harry zapomniał o zasadach wyznaczonych przez Modest. Złożył kilkadziesiąt pocałunków na jej czole, policzkach i ustach.
-Kocham Cię Olivio- Powiedział obejmując jej twarz w dłonie. Złączyli czoła, a chłopak wytarł jej łzy kciukami uśmiechając się do niej szeroko. W jego oczach było tyle szczęścia, że Olivia nie mogła nie odwdzięczyć się tym samym. Po chwili wtopiła się w jego usta. Zapomnieli o wszystkim. W tym momencie wszystko wydawało się być idealne.
-Amelia- Powiedział Zayn. Stał za plecami Harrego będąc krok przed resztą grupy- Gdzie jest Amelia!?
Olivia spojrzała na niego zza pleców Harrego który momentalnie obrócił się w kierunku przyjaciół- Gdzie do cholery Amelia!?- Krzyknął z zaszklonymi oczyma. Olivia sama powstrzymując zły pokiwała przecząco głową sarając się coś powiedzieć. Za pierwszym razem jej nie wyszło przez ściśnięte gardło.
-Nie przyleci...- Szepnęła po czym po jej policzkach spłynęły kolejne łzy. Malik spuścił wzrok na ziemię z uchylonymi ustami. Pojedyncza łza szybko spadał na ziemię. Resztę szybko przetarł ręką. Podniósł głowę zagryzając wnętrze policzka po czym obrócił się i wolnym krokiem poszedł w kierunku wejścia na halę lotniska po drodze wpychając do rąk Joy tulipana przeznaczonego dla Amelii. Reszta stała przez chwilę wryta w ziemię.
-Nie pozwolili jej?- Spytała Joy swoją przyjaciółkę. Podeszła do niej mocno ją ściskając i patrząc przed siebie zaszklonymi oczyma. Mrugnęła kilka razy starając się pozbyć łez w oczach.
-Uparci jak osły...- stwierdziła. Była już spokojniejsza. Wiadomość o tym że Amelia nie jedzie przyjęła bardzo ciężko. Teraz jednak nie miała sił na nic więcej niż dojazd do domu i drzemka. Ochroniarze odprowadzili ich do walizek, następnie wyjścia i wana który zawiózł ich do domu kupionego przez Joy.

Zayn nie wie co zrobić ze swoim ciałem. Nie wiedział gdzie iść, co zrobić, co powiedzieć. Szedł wzdłuż ciemnej ulicy. Słońce dawno zaszło a on okryty kapturem bezpiecznie zmierzał do parku. Usiadł na ławce podtrzymując podbródek na złożonych dłoniach. Odpowiedź na pytania tłoczące się w jego głowie była prosta "poleć po nią". Nie było jednak pewności, czy Amelia będzie chciała z nim wrócić do Londynu, a raczej czy zmieni to stosunek ich rodziców do tego wyjazdu. Przeczesał nerwowo włosy rękoma pod koniec łapiąc za nie i ciągnąc najmocniej jak umiał. Kompletna bezradność. Wstał i energicznie kopnął w kamień leżący przed nim. Kolejny złapał do ręki i wyrzucił najdalej jak umiał. Nie zważał na to co pomyślą ludzie. Wywrzeszczał coś na całe gardło kopiąc ostatni raz w przypadkowy kamień.
Wszedł do swojego domu trzaskając drzwiami. Nie był w stanie zrobić nic więcej niż usiąść na blacie kuchni łapiąc do ręki komórkę. Miał nadzieję, że chociaż tym razem odbierze telefon. Nie zważał na to, że u niej panowała zupełnie inna godzina. Chciał usłyszeć jedynie jej jedwabny głos.
-Amel! Błagam, powiedz że to tylko żart...  Jesteś w Londynie tak? To durny żart?!- zaczął krzyczeć po tym gdy odebrała komórkę.
-Nie dzwoń na ten numer. Amelia śpi u siebie w łóżku. Nigdzie nie leci, za miesiąc zaczyna studia w Sydney- powiedziała jakaś kobieta. Była to pewnie jej matka. W tle jej głosu było jednak słychać Amelię.
-Kto to?... Mamo... Nie!... Daj!... Błagam daj mi z nim porozmawiać!....- Chodź było słychać co drugie słowo, do tego nie wyraźnie, Zayn nie mógł ich słuchać. Bolały go. Połączenie zerwało się a on rzucił komórką w fotel. Łapiąc się za tył głowy. Podjął decyzję. Może to zabrzmi głupio, ale tak jak powiedziała mu wróżba z ciasteczka "życie nie toczy się tylko pracą". Pora posłuchać tego co dyktuje mu serce. To, że opuści kilka prób nic nie zmieni, a zdanie Adriena miał w głębokim poważaniu. Na plecy narzucił ramoneskę, a przez ramię przerzucił plecak wcześniej wkładając do niego paszport, jabłko, sok, portfel i wcześniej rzuconą na fotel komórkę. Szybko włączył laptop i znalazł najbliższy samolot do Sydney. Zabukował lot. Szybko wykręcił numer do kierowcy, ten od razu odebrał i powiedział, że za pięć minut będzie pod domem. Lot miał za pół godziny, a dojazd do lotniska zajmie około piętnaście minut. Powinien zdążyć. Tym razem musi zawalczyć o to co najważniejsze. Nie był głupi, nie mógł jej stracić. Tej jedynej nie zostawia się tak po prostu.
Już w samolocie zastanawiał się nad decyzją, którą podjął. Emocje już opadły, teraz pozostała rzeczywistość. Ale to wszystko nie miało znaczenia, wiedział, ze dobrze robi, że musi ją odzyskać i że nie wytrzyma bez niej kolejnych dni ciągnących się w nieskończoność. Nagle z zamyślenia wybiła go rozmowa nastolatków. Mówili o tym, że on bardzo przypomina Zayn'a z One Direction. Automatycznie naciągnął kaptur na swoją głowę. Zwrócił wzrok do okna. Zawsze mógł się wyprzeć, że to nie on, ale czy ludzie mu uwierzą. Nie było pewności. Po chwili usłyszał komunikat, iż ma zapiąć pasy bo samolot zbliża się do lotniska. Posłusznie wykonał polecenie. Był coraz bardziej zdenerwowany. Nie miał żadnego planu, wszystko zrobił pod wpływem impulsu. Ale obiecał, obiecał, że przyjedzie.

*trochę wcześniej*
Harry zabrał Olivię do jej nowego domu. Reszta się porozjeżdżała do swoich. Joy jeszcze nie mówiła Lou o swoich planach, by zamieszkać z przyjaciółką. Podjechali z szoferem pod drzwi. Było prawie jak w bajce. Cholernie brakowało jej Amelii. W tym momencie chciała, by ona też była przy niej. Zawsze musiało się coś spieprzyć. Starała się tego nie okazywać. Kiedy wysiadła z samolotu rozejrzała się i ogarnęło ją przygnębienie, nie chciała tego tak przeżywać. To nie miało sensu. Nie mogła już wytrzymać, rozpłakała się i do tego jeszcze rozsypały się jej ołówki i kartki, na których szkicowała w trakcie podróży. Zaczęła je zbierać i przeklinać pod nosem, że wszystko się jej nie udaje. Wtem go zobaczyła, zapomniała o wszystkim. Tak bardzo za nim tęskniła. Przytulił ją i przez pewien czas wszystko było idealnie. Ze stanu błogości wytrącił ich jednak Zayn.
-Jak się podoba?- Spytał Harry zamykając drzwi domu. Objął ją od tyłu kładąc na jej ramieniu swoją brodę.
-Pięknie- powiedziała rozglądając się po jasnym salonie. Było idealnie. Harry usiadł na kanapie pod  dużym oknem.
-Idź zaklepać pokój. Tylko szybko, bo muszę Ci o czymś powiedzieć- Oliv zrobiła to co zaproponował. Weszła na piętro wybierając jeden z pokoi, co nie było zbyt trudne. Joy miała widocznie czas, by sama wybrać. Pokój przeznaczony dla niej był cudowny. Nie przypuszczała że Life zna ją na tyle dobrze, by wiedzieć w jakiej tematyce urządzić to pomieszczenie. Oliv nie miała jednak głowy do takich przemyśleń. Rzuciła swoją torebkę na duże łóżko i zbiegła na dół chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, o tym co chciał powiedzieć jej Harry.
-Siadaj- nakazał chłopak przesuwając się nieco w bok. Oliv grzecznie posłuchała uśmiechając się do niego. On nie odwdzięczył jednak uśmiechu. Był czymś zdenerwowany, a pierwsze co przyszło Olivii do głowy to sytuacja z Amelią przez co i ona się zdołowała.
-Stało się coś?- Spytała.
-Kocham Cię. Wiesz o tym prawda?- Spytał znienacka. Olivia przestraszyła się jego wyrazu twarzy. Był skoncentrowani w napięciu na nią patrzył.
-Głupio pytasz. Kocham Cię!
-Co byś zrobiła, gdybym Ci powiedział, że nie możemy się spotykać?- Spytał pocierając jedną dłonią o drugą. Oliv zastygła patrząc w jego oczy.
-Nie każ mi sobie tego wyobrażać.. Ale nie powiesz mi tego prawda?- Chłopak widocznie nie wiedział, co odpowiedzieć. Cholernie bał się tego, że może ją stracić.
-Nie. Modest tak- powiedział krótko, po czym wbił się w nią wzrokiem. Patrzyła na niego z uchylonymi ustami i wzrokiem pełnym strachu.
-Jak to?- Spytała z niewyraźną miną.
-Zdaniem menagmentu powinienem być singlem. Fanki nie chcą żebym miał dziewczynę- Powiedział łapiąc za jej dłoń. Oliv zagryzła dolną wargę powstrzymując się od wybuchu płaczu. Po jej policzku spłynęła jednak łza. Zdecydowanie za dużo się działo- ale ważniejsze jest to co ja czuję.
-Harry ja nie chcę, żeby zespół się rozpadł- powiedziała roztrzęsionym głosem- ...przeze mnie ...
-Nie rozpadnie się.
-To znaczy, że ich posłuchasz?- Spytała już całkiem zbita z tropu. W jej głowie tłoczyły się myśli typ "w co ja się wpakowałam".
-Nie- odparł stanowczo.
-Harry nie pogrywaj proszę! Jeżeli będziemy się spotykać wiesz co się stanie- odparła. Doskonale wiedziała, o co chodzi w kontrakcie. Jakby nie było Directioner wie to i owo.
-Och.. Wybacz rozmawiam z Tobą jak idiota. Chodzi o to, że mam plan. A raczej mamy- powiedział po czym wstał- Zrobiłem coś dla Ciebie- powiedział po czym ściągnął bluzę, a następnie zabrał się za koszulkę.
-Harry?- Spytała nie pewnie dziewczyna nie wiedząc, co myśleć o tej sytuacji.
-Przecież nic Ci nie zrobię głuptasie- zaśmiał się widząc jej minę, po czym zrzucił z pleców koszulkę. Oczom dziewczyny ukazały się dwie jaskółki zwrócone ku sobie.
-Harry..wow!- powiedziała delikatnie przejeżdżając opuszkami palców po jego obojczyku.
-Podobają Ci się? Ta większa to ja, a mniejsza to ty...
-Tak! I to bardzo. Ale co to ma do całej sytuacji.. Nic nie rozumiem.
-Widzisz, wpadliśmy na pewnien pomysł, a dokładniej podstęp. W umowie z modest nie ma nic wspomniane o tatuażach, chodź Adrien i reszta menagmentu nienawidzi kiedy je robimy. Tak samo z resztą jak fanki. Reasumując, będę robił tatuaże do czasu aż pozwolą nam się spotykać. Choćbym miał zatuszować sobie całą twarz- wyznał przytulając się do niej.
-Kocham Cię- Powiedziała ściskając go jak najmocniej potrafi lekko go przyduszając- Ale nie rób sobie tatuażu na twarzy dobrze?- Harry zaśmiał się cicho.
-Może oprowadzę Cię po domu?- Zaproponował.
-Ok- Odparła z uśmiechem. Choć była zmęczona nie mogła mu odmówić. Strefy czasowe to najgłupsza rzecz pod słońcem. Zwiedzanie zaczęli od górnego piętra, które było przeznaczone dla pokoi Oliv, Amelii i Joy. Wszystkie urządzone w stylu dziewczyn. Połączone były z toaletami. Następnie Parter. Przestronna kuchnia z dużym stołem jadalnym, wysepką i od mnoga sprzętami kuchennymi. Za jednymi z drzwi w salonie znajdowała się mała salka gimnastyczna z lustrami na ścianie. Oliv już widziała minę Amelii, kiedy zobaczy to pomieszczenie. Oczywiście miała nadzieję, że to nastąpi.
-Nie wierzę...- szepnęła.Wyszła na taras. Leżaki, basen, wszystko odgrodzone wysokimi choinkami. Chodź wydawało się to dość nie potrzebne i dziwne, ponieważ Londyńska pogoda nie pozwalała na tego typu wodne zabawy, wyglądało wspaniale. Chodź było nieco ponad 20 stopni, Oliv aż paliła się, aby wskoczyć do basenu. Harry zaśmiał się widząc, że dziewczyna daje mu znak, że chce skoczyć do basenu w ubraniach.
-Czekaj, czekaj. Jest jeszcze jeden pokój. Moim zdaniem najlepszy- powiedział chwytając ją za rękę i ciągnąc do drzwi domu. Były one obok szklanych drzwi wejścia na taras. Chłopak otworzył drzwi dając Olivii wejść pierwszej. Zeszła kilka stopnie w dół. Była to piwnica. Nie byle jaka. Jej ściany były obite deskami i kamieniami. Na środku pokoju znajdywał się spory basen oświetlany żółtymi lampkami. W rogu stało jacuzzi, które zaczęło bulgotać. Woda wylewała się brzegami wielkiej okrągłej wanny.
-Może miała byś ochotę na kąpiel?- spytał uwodzicielskim tonem. Oliv poczuła wypieki na twarzy.
-Z chęcią- odparła. Harry wskazał jej drzwi które były wejściem do salonu. Dziewczyna nie miała problemu z szybkim dotarciem do pokoju. Wygrzebała z torby strój kąpielowy , ręcznik i niem Harry zdołał się obejrzeć, ta była z powrotem w piwnicy.



Ciemne ulice były oświetlony jedynie przez kilka latarni. Było około godziny 3 w nocy, czego Zayn nie przewidział. W Londynie była aktualnie równa 16 jak wskazywała jego komórka Mówi się trudno. W Sydney było coś magicznego. Zayn zastanawiał się czy tylko mu się tak wydaje, ponieważ nie zna tego miasta, czy to przez nerwy zaczyna bzikować. W ręce miał jedynie skrawek kartki z adresem jej domu. Szedł mijając kolorowe bliźniacze domy zastanawiając się co jej powie gdy ją zobaczy, nagle poczuł wibracje w kieszeni spodni.
-Halo?- Spytał jeszcze raz patrząc na kartkę z adresem.
-Zayn! Jak ja się cieszę, że odebrałeś!
-Amelia!?- Chłopaka sparaliżowało. Zaczął cieszyć się jak dziecko słysząc jej głos.
-Nie mogłam spać, poszłam porozmawiać z Williamem i ukradłam jego komórkę. Przez dzień jest to trudne, bo traktuje ten durny smartfon jak swoje dziecko- powiedziała na jednym wydechu.
-Ymm....Kiedy przylatujesz?- Spytał, po czym bezgłośnie przeklął karcąc się. Skoro już tu się pofatygował to stwierdził, że zrobi jej niespodziankę.
-Nie wiem. Możliwe, że nigdy- Odparła smutno.
-Bzdury.
-A nie? Moi rodzice mnie nie puszczą.
-Zawsze ich słuchasz?- Ciągnął dalej starając się połapać w ulicach koło, których przechodził.
-W poważnych decyzjach biorę ich zdanie pod uwagę. Nie mam za bardzo wyjścia.
-Jesteś dorosłą dziewczynką.
-Dla nich nie.
-Dla nich...- zdublował- Jesteś na tyle dorosła na ile sama się czujesz- dodał szeroko się uśmiechając. Zauważył szukany przez niego adres. Patrzył na dom, w którym znajdowało się jego szczęście. Jego cel.
-Czuję się dorosła- Powiedziała po chwili ciszy. Zayn rozejrzał się wokół jej domu. Usiadł na schodach przed drzwiami.
-Ale się ich boisz- podpuszczał.
-Nie- odparła stanowczo- po prostu szanuję.
-Nie umiałabyś o siebie zawalczyć?
-Umiałabym.
-Jeżeli bym cię poprosił uciekła byś z domu?- Spytał śmiejąc się do samego siebie.
-Dla ciebie tak.
-Nawet teraz? W tym momencie?- Dopytywał.
-Tak- odparła niepewnie.
-Bałabyś się. Nie zrobiłabyś tego...- Dalej podpuszczał.
-Dlaczego mi nie wierzysz? - Zażenowała się.
-Uwierzę Ci jeżeli hmmm.. Pomyślmy. Wyjdziesz przez swój dom i wykrzyczysz na całe gardło, że mnie kochasz- Zaśmiał się.
-Skąd bierzesz takie głupie pomysły?- Zaśmiała się- Ok! Na pewno obudzę rodziców, ale to już mi wisi.. Może chociaż dojdzie do nich to, że mi na Tobie naprawdę zależy- powiedziała czule- Czekaj, już wychodzę przed dom!
-Czekam- Zayn wstał ze schodów zastanawiając się, czy się skryć, a może po prostu stanąć w drzwiach. Sumienie jednak nie pozwoliło mu na dalsze wkręcanie dziewczyny i stanął za drzwiami czekając aż Amelia wpadnie w jego ręce. Po chwili zobaczył, że klamka lekko pochyla się w dół. Było ciemno więc gdy tylko dziewczyna obróciła się by zamknąć drzwi chłopak złapał ją od tyłu zasłaniając usta by nie krzyczała. Zaczęła się jednak szarpać.
-Dobry wieczór!- wyszeptał jej do ucha po czym wypuścił. Zdezorientowana dziewczyna obróciła się szybko, po czym nabrała głęboki wdech nie mogąc uwierzyć własnym oczom, z których natychmiast popłynęły łzy szczęścia.
-..Zayn...- Płakała. W życiu nie spodziewałaby się, że po nią przyjedzie. Chłopak widząc jej radość rozpromieniał. Cały stres zszedł z jego barków.
-Obiecałem, że po Ciebie przylecę- przypomniał- zawsze dotrzymuję obietnic- Stali wtuleni w siebie przez minutę, może dwie po czym weszli do środka. Dziewczyna nadal była na tyle oszołomiona, że nie wiedziała co mu powiedzieć. Co zrobić. Mogłaby stać i po prostu się w niego wpatrywać. Stała wtulona do niego zadając mnóstwo pytań.
-Mam nadzieję, że jesteś spakowana- szepnął. Amelia trzymała ręce na jego barkach, a on swoje ręce miał zaplecione na jej tali.
-Uciekamy?- Spytała ocierając swoim nosem o jego nos.
-Amelia!- Krzyknął kobiecy głos. Na schodach prowadzących na piętro stała mama dziewczyny. W jej oczach paliła się złość- Co tu się dzieje?!- Amelia wzdrygnęła się słysząc jak krzyczy, a Zayn zamiast ją puścić przytulił ją jeszcze mocniej.
-Amelia leci ze mną do Londynu Pani Summers. Może mnie Pani podać do sądu. Niech Pani robi co chce, ale ona i tak poleci ze mną. I zostanie ze mną- To ostatnie mocno zaznaczył. Kobieta podeszła do nich łapiąc za nadgarstek dziewczynę i wyciągając z objęć chłopaka. Amelia głośno protestowała, ale matka użyła siły więc wolała się bardziej nie narażać, by nie zarobić w twarz.
-Wynoś się!- Krzyknęła w stronę Zayna. Amelia nie wiedziała co robić. Zawsze była grzeczną dziewczynką, a jej brat był tym, który uciekał z domu, balował po nocach. Była tą porządną. Bała się postawić rodzicom. Nie umiała wytłumaczyć dlaczego. Zawsze wymawiała się na to, że po prostu ich szanuje.
-Daj mi z nim jeszcze porozmawiać mamo. Proszę!- Poprosiła cała we łzach. Kobieta, że serca ze skały nie miała, zgodziła się. Spojrzała karcącym wzrokiem na Malika. Amelia podeszła do chłopaka, który patrzył na nią z wyrzutem. Z jego perspektywy wyglądało to tak, jakby się poddała. Jakby nie był dla niej wystarczająco ważny. Nachylił się do niej lekko.
-Czekaj przed domem- szepnęła do jego ucha, po czym namiętnie pocałowała go w usta. Nie chciała tego przerywać. Robiąc na złość matce nie przerywali pocałunku do czasu, gdy ta podniosła znów głos. Amelii przeszło przez myśl, że był to ich pierwszy tak pełen uczuć pocałunek. Uśmiechnęła się do niego po kryjomu zagryzając dolną wargę. Widziała, że chłopak był zmęczony. Zamknął za sobą drzwi wysyłając jej ostatni uśmiech, a dziewczyna pobiegła do pokoju. Pani Summers krzyknęła tylko, że rano dowie się jaka czeka ją kara, ale Amelii już to nie obchodziło. Nie miała zamiaru znajdywać się rano w tym budynku. Zbiegła po schodach w jej pokoju, po czym z pod łóżka wyciągnęła walizkę. Pakując się przed oczyma miała twarz zmęczonego Zayna. Nie wierzyła w to, że przeleciał dla nie cały świat. Wszystko było jak w bajce. Oklepane? Nie. Każda bajka wygląda inaczej. W każdej jest inny książę, inna królewna, koniec bajki nie zawsze jest taki sam. Tak. Amelia właśnie o tym myślała podczas pakowanie się. O tym jak to wszystko się rozwiąże. Gdy zasunęła zamek walizki przebrała się w jakieś ciuchy rzucając piżamę na łóżko. Do ręki chwyciła płaszcz domyślając się, że w Londynie nie ma zbyt wysokich temperatur nawet w lecie. Walizki położyła obok okna, po czym usiadła przy biurku chwytając do ręki długopis i kartkę papieru.

-Pora wziąć życie we własne ręce. Kocham was, ale jestem już dorosła i mogę decydować o swoim życiu. Dobrze wiecie, że marzyłam o studiach w Londynie. Poznałam też wspaniałych ludzi, z którymi mam zamiar spędzić większość swojego życia, a już na pewno z jedną z nich. Zayn`em. Pewnie myślicie, że to szczeniackie zagranie z mojej strony. Chciałabym żebyście wzięli jednak pod uwagę to, że zawsze myślę nad wszystkim minimum dwa razy zanim coś zrobię. Kocham was i mam nadzieję, że chodź trochę mnie zrozumiecie. 

Amelia położyła kartkę na przedtem pościelonym łóżku, po czym otworzyła okno swojego pokoju. Już nie raz przez nie uciekała. Zaraz pod nim znajdowały się krzaki, na które zrzuciła delikatnie walizkę, następnie sama na nie skoczyła. Wyszła z nich wyciągając z włosów kawałki małych gałązek, po czym wygramoliła walizkę. Znajdowała się na tyłach domu. Obeszła go, po czym zobaczyła palącego papierosa Zayn`a stojącego obok latarni.
-Polecę z tobą pod jednym warunkiem- powiedziała zachodząc go od tyłu. Ten obrócił się do niej chcąc ją przytulić.
-Jakim?- Spytał wyrzucając na bok wypalonego peta, a następnie wplatając palce w jej włosy mocno ją do siebie przytulił.
-Przestaniesz palić- Powiedziała wdychając perfumy pomieszane z tytoniem. Podobał jej się ten zapach, choć nienawidziła zapachu papierosów to ten tytoń, który wdychał mogła wdychać razem z nim.
-Przyrzekam- oznajmił, po czym namiętnie ją pocałował. Powoli zaczęli udawać się w kierunku miasta w poszukiwaniu taksówki na lotnisko.
-Choć tak czy siak byś poleciała, bo miałem zamiar Cię porwać- zaśmiał się.


-Już jesteśmy piękna- Amelia poczuła delikatny dotyk jego ust na płatku ucha. Szybko przebudziła się czując jak samolot uderza kołami o asfalt.
-Zapiąłeś mnie?- Chłopak potwierdził, a w odpowiedzi dostał kolejnego buziaka.
Wszystko działo się bardzo szybko. Odebrali walizki i o dziwo nie postrzeżenie dostali się do taksówki po drodze dając jeden autograf dziewczynie, która zdołała ich rozpoznać. Tym razem to w Londynie była noc. Zegarek Zayn`a wskazywał godzinę 4 nad ranem. W taksówce chłopak położył głowę na ramieniu Amelii przysypiając. Dziewczyna obudziła go tak samo jak on ją w samolocie. Uśmiechnął się szeroko.
-Będziesz mnie tak budzić codziennie?
-Będziemy to robić na zmianę- odpowiedziała z obiecującym uśmiechem i błyskiem w oku. Zapłacili kierowcy, po czym stanęli przed drzwiami domu Zayna.





TADA! Amelia i Zayn znajdują się już w Londynie. Czyżby wszystko zmierzało do happy endu? Sami się przekonacie :) Jak zawsze chciałyśmy podziękować czytelnikom <3 

13 komentarzy:

  1. aaaaaaaaaaaaaaaaa. kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o boże boże bożenko. jaki słodki rozdział! <3 Śmiało mogę stwierdzić, że jest to jedno z najlepszych opowiadań jakie czytam. :') z niecierpliwością czekam na następny *_*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że Zayn pojechał po Amellię bo jakby tego nie było w tym rozdziale to zorganizowałbym pikietę pt.: Zayn rusz tyłek do Sydney :). Cieszę się, że nie muszę.
    Rozdział genialny :) Z niecierpliwością oczekuję na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ah.. Jakie to słodkie. Zayn zachowała się bosko. :3 Kocham to opowiadanie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo *_*
    Uwierz mi, chciałam napisać coś więcej... Ale mi po prostu odebrało mowę. To było takie piękne, cudowne, boskie, genialne, świetne, znakomite, idealne, zajebiste! Mogłabym tak w nieskończoność. A i tak wydaje mi się, że te przymiotniki nie wystarczają na opisanie tego rozdziału.
    PO KROSTU KOCHAM <3
    Ahh <3
    ZAYN&AMELIA <3 To chyba moja ulubiona para <3
    Pozdrawiam
    Ciągle latająca w obłokach z jednorożcami po przeczytaniu Twojego rozdziału Merr

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział ! Ale ty ciekawie piszesz! ;) Słodko ;*

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. na samym początku chciałabym przeprosić za to, że nie skomentowałam poprzedniego rozdziału. naprawdę nie zawsze mam na to czas. nie wiem ile macie lat i czy wiecie, ale liceum dość dużo wymaga. rozdział zapewne czytałam na szybko na lekcji, albo przed snem. no i oczywiście tamta część była równie świetna jak ta!

    taaak! nawet nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo się cieszę, że Zayn pojechał po Amelię. obawiam się tylko reakcji jej rodziców. no niby mogli się tego spodziewać, ale mam nadzieję, że przyjmą to dość spokojnie, zaakceptują jej decyzję, no i że pogodzą się z tym, że nie jest już małą dziewczynką.
    no i pewnie wiecie na co będę narzekać.
    GIVE ME MORE LOUIS! c:
    nie wiem, czy dobrze zauważyłam, ale on pojawia się co drugi rozdział. mam rację?
    fajnie to jest zaplanowane :)
    no i jeszcze Harry i Olivia. mam nadzieję, że uda im się jakoś przekonać ten cały Modest, albo że przynajmniej będą próbować i się nie poddadzą.

    pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział
    @anitkaa_1D

    http://welcome-in-tomlinsons-house.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Zayebisty rozdział ! *w* W końcu Zayn i Amelia są w Londynie razem <3 Kocham te opowiadanie ;3

    Czekam na NN ;* Wenyyy <3333333

    http://hateorlovesurvives.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominuję Cię do Versatile Blogger Award.
    Szczegóły na: http://sick-with-love.blogspot.com/p/vba.html

    Pozdrawiam.
    - M.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to !
    Miśka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny !? Kocham tego bloga <333

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj dopiero zaczęłam czytać i powiem wam dziewczyny że wy jesteście zajebiste. <333
    Czekam na next'a. xx

    OdpowiedzUsuń
  13. ooo matko! jakie to wszystko słodkie i taakie kochane <3 mam nadzieję, że będzie happy end <33 uwielbiam tego bloga!
    @5BoysAreMyDream :)

    OdpowiedzUsuń