Obudziła się. Leżała pod kołdrą, otworzyła najpierw jedno, potem drugie oko. Czuła się tutaj obco, lecz po chwili ujrzała twarz chłopka, jednak nie był on tak jak dziewczyna pod kołdrą, widocznie musiał się położyć obok niej i przysnąć. Był jedynie w spodniach od dresu przez co Oliv przeszedł dreszcz. Nawet nie pamiętała jak dokładnie minęła ta noc. W jacuzzi trochę się wstawiła, a później jeszcze doszła do tego gorąca para unosząca się nad wodą. Otumaniło ją to. Usiadła na łóżku. Poparzył na niego i przypomniały jej się te wszystkie chwile z nim związane, nawet te zanim go osobiście poznała. Czuła się jednak paskudnie. Paskudnie, ponieważ zostawiła tak daleko przyjaciółkę, z którą była nierozłączna praktycznie od zawsze. Powinna to wszystko przeżywać razem z nią. To było ich wspólne marzenie. Po chwili zwlekła się z łóżka, wzięła z krzesła koc i się nim okryła. Było dość zimno, zwłaszcza, że ledwo co wyszła spod ciepłej kołdry. Podeszła do okna i odchyliła firankę, by spojrzeć na zewnątrz. Wszystko zaczynało budzić się do życia. Niebo rozjaśniało się, a trawa wydawała się coraz jaśniejsza i pełna koloru. Popatrzyła na zegarek, było około czwartej nad ranem. Nie miała pojęcia, czemu się obudziła. Harry jeszcze głęboko spał. Szczerze, to mu się nie dziwiła. Podeszła, by na niego spojrzeć i postanowiła okryć go kocem, który miała na ramionach. Gdy to zrobiła praktycznie musnęła swoimi wargami jego policzek. Wiedziała, że nie jest w stanie od czegoś takiego się obudzić, więc cicho wyszła z pokoju i skierowała się do łazienki. Znalazła tam wiszący na wieszaku szlafrok, szybko go ubrała i spojrzała w lustro. Miała rozmazany makijaż, ale nie było najgorzej. Przeczesała włosy, umyła twarz i poszła do kuchni. W lodówce nic nie było, znalazła tylko brzoskwinie w puszce. Zjedzenie tego było chyba najlepszym rozwiązaniem. Otworzyła je i nałożyła sobie do miseczki. Zjadła i zaczęła bawić się łyżeczką. Co teraz? Porozmawiałaby z Joy, ale kompletnie nie wiedziała, gdzie znajduje się dom Louisa. Nie miała pojęcia, co ze sobą zrobić. Miała dużo możliwości, ale jakoś nic sensownego nie przychodziło jej w tym momencie do głowy. Weszła na chwilę do swojego pokoju i poszperała w walizce, po chwili znalazła to, czego szukała i cicho wyszła. Ubrała klapki i wyszła w szlafroku na taras. Na szczęście był ogrodzony, więc nie było szans, by ktokolwiek mógł ją zobaczyć. Usiadła na jednym z leżaków i położyła sobie zeszyt na kolanach. Wyciągnęła ołówki i nagle odpłynęła w rozmyślaniach. Zawsze, gdy rysowała czuła się jakby w innym świecie. Po chwili spod jej ołówka zaczął wyłaniać się widok na dom, w którym miała mieszkać. To było jak na razie dla niej zbyt nierealne. Dlatego właśnie postanowiła to wszystko zapisać w swoich rysunkach. Wszystkie historie, wspomnienia miały pozostać na zawsze w jej pamięci. Częściej szkicowała, gdy była przygnębiona tym razem jednak miała skrajne uczucia i kompletnie nie wiedziała jak sobie z tym poradzić. Z jednej strony wreszcie się zakochała, znalazła swoją drugą połówkę, ale ceną rozłąki z bliskimi. Czy jest tego warte? Na razie nie wiedziała jak odpowiedzieć na to pytanie. Myśli ciągle kłębiły się w jej głowie, a śpiew ptaków budzących miasto zadziałał jak kołysanka, dzięki której zasnęła.
*w tym samym czasie*
Chłopak przekręcił klucz w drzwiach i gestem ręki wskazał dziewczynie, by weszła do środka.
- Rozgość się, ja wniosę walizki- Zajęło mu to tylko chwilę, zastawił dziewczynę patrzącą na jego zdjęcie z rodziną. Podszedł do niej i powiedział- Chodź, pokażę Ci łazienkę, pewnie chcesz się umyć?
- Szczerze to marzę o gorącej kąpieli! - poszli do łazienki, a Zayn dał jej ręcznik i szlafrok. Przedtem zdążyła jeszcze wziąć piżamę z walizki. Zayn podczas, gdy ona się kąpała poszedł do drugiej łazienki. Nie myślał o niczym innym jak położyć się obok niej w łóżku i po prostu zasnąć. Marzył tylko i wyłącznie o tym. Choć wiedział, że Paul, chłopaki i cała ekipa wychodzi ze skóry zastanawiając się gdzie się podziewa, miał to w głębokim poważaniu. Ochłodził zmęczone ciało wodą, po czym wytarł się i włożył bokserki. Ospale wyszedł z łazienki wycierając włosy ręcznikiem. Przerzucił go sobie przez ramie udając się do kuchni. Szybko przypomniał sobie dlaczego tak rzadko jada w domu. W lodówce świeciło pustką, a że nie chciało mu się taszczyć siatek z zakupami wolał wyskoczyć do pobliskiej restauracji. Teraz nie miał na to najmniejszej ochoty. Nalał do dwóch szklanek soku pomarańczowego, a z półki z pieczywem zwycięsko wyłożył na dwa talerze po croissancie. Usiadł na blacie w kuchni jak to miał w zwyczaju i nareszcie podłączył komórkę do ładowarki, która znajdowała się obok niego. Westchnął ciężko widząc ile nieodebranych połączeń i wiadomości ukazało się na ekranie wyświetlacza.
-Stało się coś?- Spytała Amelia delikatnie kładąc gołe stopy na panelach podłogi. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Nic ważnego- Odparł zeskakując z blatu. Usiedli przy stole jadalnym w kuchni. Światło z okna przy stole rzucało zimne jeszcze promienie słońca- Nie ma to jak śniadanie przed snem- podsumował.
Zjedli tyle, alby tylko nie słyszeć swoich żołądków. Na więcej nie mieli ochoty. Gdy oboje skończyli posiłek wolnym krokiem zmierzali do sypialni Zayna. Amelia nie mając za bardzo ochoty i sił na gry typu " nie będę z tobą spała w jednym łóżku" położyła się obok chłopaka, który widocznie był zadowolony jej postępowaniem. Wdrapała się pod kołdrę, a Zayn od razu objął ją od tyłu.
-Dobranoc- szepnął topiąc nos w jej włosach. Czuł słodki zapach truskawek, jej ciepło, spokojne bicie jej serca. Tyle wystarczyło. Było idealnie.
-Dobranoc- Amelia chwyciła rękę Zayna oplatającą jej talię- Zayn?- spytała chcąc usłyszeć jeszcze raz jego głos.
-Tak?
-Dziękuje- szepnęła całując jego dłoń zaplecioną na swojej.
-Jak go nie będzie, to trzeba powiadomić policję- Stwierdził Liam. Paul siedział na przednim siedzeniu vana przekrzykując się z kimś przez telefon. Nie miał w zwyczaju podnosić głosu, przez co chłopcy siedzieli w ciszy i zakłopotaniu. Niall przed oczami miał najgorsze scenariusze.
-To nie będzie potrzebne. Może chce być sam? Który z was nie byłby wściekły na jego miejscu?- Spytał Lou.
-Właśnie, jest wściekły.. mógł sobie coś zrobić- Rzucił Harry z przestraszoną miną.
-No weź.. Zayn? To nie w jego stylu- pocieszył go Tomlinson. Gdy auto zatrzymało się, chłopaki otworzyli energicznie przesuwane drzwi i jak stado popędzili w kierunku jego domu. Było około godziny szesnastej. Od dwóch dni się nie odzywał, próbowali się do niego dzwonić, pisać, ale on nie dawał znaku życia. Mieli pewną niepisaną umowę, jeżeli któryś z nich się nie odzywał- mogli wejść do jego domu. Każdy miał klucze do każdego z domów.
-Zayn!- Krzyknął Louis wchodząc jako pierwszy. Paul przepchnął się pomiędzy chłopakami wychodząc na przód. Zaczął otwierać po kolei drzwi. Łazienka, pokój gościnny, dopiero gdy wparował nerwowo do sypialni odetchnął ciężko chwytając się za tył głowy i odchodząc kilka kroków do tyłu. Chłopcy wybiegli zza jego pleców i parsknęli śmiechem wskazując na śpiącą parę. Chłopak przebudził się patrząc przestraszony na Paula, który widocznie z chęcią by go uszkodził w odwecie za nerwy. Ciemnowłosy wstał z łóżka.
-Ooo shit- szepnął zakopując się o prześcieradło, które zahaczyło się o jego nogę. Pociągnął je za sobą odkrywając spod kołdry Amelię. Spojrzała na grupkę chłopaków, Paula i ochroniarzy patrzących się na nią ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
-Wyjdźcie stąd!- krzyknął Zayn zbierając się z podłogi. Chłopcy nie mogli powstrzymać się od śmiechu widząc jak się przestraszył. Zayn zatrzasnął drzwi wypychając ze śmiechem ochroniarza, co nie było proste przy jego posturze.
-To o ich reakcje nie musisz się już martwić- Zaśmiała się Amelia poprawiając bluzkę. Wstała wygrzebując z torby jakieś ubrania. Zayn ubrał w pośpiechu jeansy i bluzkę.
-Idę z nimi pogadać, nie musisz się śpieszyć- powiedział widząc jak dziewczyna denerwuje się nie mogąc znaleźć tego co chce.
-Nie muszę, ale chcę! Chcę ich uściskać!- powiedziała podekscytowana wyciągając triumfalnie ciuch, którego szukała- Zaraz do was przyjdę!- powiedziała wbiegając do łazienki. Zayn zaśmiał się pod nosem. Nabrał głęboki wdech otwierając drzwi sypialni. Wszedł do salonu.
-No cześć- rzucił siadając obok Liama, który objął go ramieniem.
-Masz nam coś do powiedzenia- Spytał Paul. Był wściekły. Z resztą nie dziwota. Malik cmoknął.
-No, zrobiłem sobie wycieczkę do Australii, przywiozłem Amelię. To chyba tyle. Tak to tyle- powiedział zadowolony z siebie. Chłopcy patrzyli na niego z uśmiechem i niedowierzaniem, że był w stanie to zrobić. Paul cały czerwony ze złości już miał zamiar podnieść głos, gdy do pokoju wbiegła z piskiem Amelia. Chłopcy wstali ciesząc się na jej widok, a dziewczyna rzucała się im po kolei na szyje mocno ściskając.
-Dziesięć wystarczy.
-Nie, minimum czternaście!
-Nie zdążysz... Założę się..
-Czemu wszyscy się ze mną ostatnio zakładają?
-Bo rzeczy, których chcesz się podjąć są nierealne.
-Pfff... Chyba mnie nie znasz!
-Ok, ok.. Więc.. Zdążysz w tydzień nagrać jeszcze pięć kawałków?
-Yup. Pierwszy album zawsze musi być wypasiony- stwierdziła stukając ołówkiem o notes. Joy podjęła decyzję. Wydaje album. Przez ostatnie dwa tygodnie jej myśli zmierzały w złym kierunku i za radą Lou, postanowiła wydać płytę. Oczywiście nikt nie spodziewał się, że będzie chciała zrobić to tak szybko, ale nacisk mediów uważających, że jest w Londynie tylko i wyłącznie dla rozgłosu i żerowania na sławie One Direction zrobił swoje. Chciała jak najszybciej udowodnić to, że jest swoje warta i nie da się wcisnąć do rubryki celebrytów.
-Masz zezwolenie? Czy co to tam..ehh.. nie znam się ale wiem, że tak sobie nie wezmą twojej płyty i nie będą jej sprzedawać...
-Wszystko załatwione. Poo.. ymm.. śmierci taty...- zamyśliła się, ale od razu się otrząsnęła- jego kontrakt z wytwórnią Sony przeszedł na mnie. Travis wszystko załatwił. Jedyne co muszę zrobić to iść na sesję zdjęciową, wybrać okładkę, zrobić trochę szumu w prasie, ustalić termin trasy- wymieniała.
-Trasy?- Zdublowała Olivia. Dziewczyny znajdowały się w domu Louisa słuchając losowych utworów lecących na jednej ze stacji muzycznych w telewizji. Joy leżała rozciągnięta na kanapie patrząc na daty, podpunkty i inne notatki zapisane w notesie, który trzymała na kolanach. Olivia za to siedziała w fotelu trzymając nogi na małym stoliczku przed nią. Bawiła się włosami z zamyśleniem.
-No przydałoby się. Jeden z uroków pracy w muzyce.
-Ale pojedziesz w trasę z chłopakami prawda? I ze mną?- Spytała z pretensją. Joy zrobiła dzióbek z ust i wykrzywiła go kilka razy.
-Wiesz, że nie przepadam za ich muzyką.
-A Louis? Chłopcy? Nie zrobisz tego dla nich?- Spytała zdziwiona.
-Przecież menagment nie pozwoli nam jechać z nimi. A nawet jeśli... będę miała swoją trasę- ciągnęła z zamyśleniem.
-Louis o tym wie?- Olivia była w wielkim szoku. Myślała, że po przyjeździe do Londynu wszyscy będą zwartą grupą- jaja sobie robisz... Chcesz od nas uciec?
-Czemu od razu uciec? Chcę odbudować nazwisko. Ciebie nie wyzywają od ćpunów- powiedziała z zamieszaniem.
-Przecież plotki o śmierci twojego taty zostały rozwiane. Wszyscy wiedzą co tak naprawdę mniej więcej zaszło. Co chcesz udowodnić?
-Że nie jestem celebrytką, tak? To najgorsze co może być. Według magazynu The Times żeruję na sławie ojca i chłopakach. Nie mam zamiaru czytać o sobie takich bzdur. Chodź na dzień dzisiejszy jest to prawda- usiadła na sofie rzucając notes na stoliczek.
-Nie musisz niczego udowadniać, a trasa może zaczekać. Nie musisz jej rozpoczynać od razu po wakacjach jak chłopacy...
-Ludzie mnie nienawidzą- wtrąciła- Nie wiesz jak to jest.
-Może i nie wiem, ale czy opłaca się poświęcać Lou?- Joy uchyliła głowę w dół drapiąc się po rozpuszczonych włosach- Nas? Płyta nie wystarczy?
Joy wiedziała, że poświęca bardzo dużo. Wiedziała też jednak, że po wydaniu pierwszej płyty nie wystarczy się ładnie uśmiechać do kamer i aparatów. Jeżeli chce się coś osiągnąć w tej branży trzeba startować z kopyta.
-Nie mówmy o tym, do końca wakacji jest jeszcze sporo czasu- stwierdziła, choć wiedziała, że to bzdura. Trasę trzeba było planować już teraz, jednak nie miała sił na rozmowy na ten temat. Olivia lekko zbita z tropu po tym, co usłyszała nie wiedziała jak zacząć. Co teraz powiedzieć.
-Ymm..Co robiłaś przez te dwa tygodnie?- Do głowy jednak przyszła jej myśl, która dręczyła ją od przyjazdu- Mieszkałaś z Tomlinsonem!- Zaśmiała się, po czym zabawnie poruszyła brwiami. Wstała i usiadła na kanapie obok przyjaciółki. Wiedziała, że temperament Joy i Louisa nie pozwoliłby im usiedzieć spokojnie.
-Byłam tam i tu.. Nic ciekawego...- Odpowiedziała wymijająco.
-Ej! Wiesz o co mi chodzi!
-Ok, ok...- Powiedziała z zawstydzonym uśmiechem- Przez dzień spędzałam dzień z chłopakami...
-A wieczorami...- wtrąciła Oliv głupio się szczerząc.
-Wychodziłam do klubów.
-Co robiłaś?- Spytała. Zachowanie Joy było dla niej mało mówiąc dziwne- A Louis!?
-Czasami wychodził ze mną, ale gdy ja byłam za konsolą, on siedział w boksie i ... siedział w boksie. Nudził się. Oczywiście na początku wydurniał się, ale później nudziło mu się i zaczął zostawać w domu.
-Kurde! Joy! Mieszkałaś przez dwa tygodnie z Louisem Tomlinsonem pod jednym dachem i tego nie wykorzystałaś?!- Spytała bijąc ją w ramię.
-Tego nie powiedziałam- rzuciła, na co Olivia zaczęła cieszyć się jak dziecko- Ale chyba powinnam.
-Żartujesz sobie?- Powiedziała, a Joy zaczęła śmiać się z jej min. Wyraz jej twarzy zmieniał się strasznie szybko.
-Szczerze mówiąc, to zawsze kiedy jesteśmy sam na sam robi się naaaaprawdę ciepło! Ale zazwyczaj jest to czas, w którym chłopcy postanawiają nas odwiedzić. Zauważyłam, że nie potrafią bez siebie żyć- zaśmiała się- Czas, w którym ja i Lou jesteśmy sam na sam to jakaś godzina. Do tego złapałam jakiegoś dołka, nie wiem. Wole o tym nie mówić, bo i tak wszystko zmierza do tego samego tematu.
-Tata?
-Taa...
Dziewczyny postanowiły obejrzeć jakiś film. Miały do oplotkowania dwa tygodnie rozłąki. Olivia opowiedziała Joy o ostatniej nocy z Harrym i obie dochodziły do tego, czy coś się wydarzyło, czy też nie. Przy wszystkim było tyle śmiechu, że Olivię rozbolał brzuch i położyła się na podłodze rozprostowana, a Joy masowała zmęczone policzki. Dochodziła godzina dwudziesta, co oznaczało, że chłopaki wrócą za kilka minut z próby. Z powodu tego, że Louis miał najbardziej przestrzenny dom, kolację i wspólne posiłki zawsze jadali u niego. Olivia dyrygowała Joy. Wyciągnij to, pokrój tamto, pomieszaj. Joy nie mając pojęcia o gotowaniu z uznaniem patrzyła jak Olivia radzi sobie za blatem kuchni. Przygotowywały spaghetti. Po kilku minutach usłyszały głos chłopaków i przekręcanie kluczy w drzwiach.
-Żarcie!- Krzyknął Niall wchodząc jako pierwszy, za nim Liam starając się kopnąć go w tyłek, na co blondyn podskoczył jak dziewczynka uciekając za Olivię, za nimi Harry śmiejący się z czegoś z Louisem, a za nimi Zayn z czymś kimś na plecach. Louis wrócił się, by zamknąć za nim drzwi. Rozeszli się po pokoju, każdy miał widok na każdego, ale najważniejsza w tym momencie była reakcja Oliv i Joy. Na plecach Zayna siedziała jakaś dziewczyna, co można było poznać po szczupłych nogach i damskim obuwiu. Głowę i całą resztę ciała miała jednak przykryta kocem, który podskakiwał z powodu, albo płaczu, albo śmiechu. Dziewczyny podejrzewały jednak to drugie, ponieważ Malik ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
-Masz jakąś narośl na plecach- Stwierdziła Joy ze śmiechem. Oliv zaczęła piszczeć i podskakiwać w miejscu. Szybko przytuliła się do Harrego, który stał koło niej, po czym podbiegła do Zayna zrzucając z nieznajomej koc. Amelia zaczęła się głośno śmiać i zanim zdążyła zeskoczyć z pleców Zayna, Olivia pociągnęła ją za ręce i Amelia wylądowała na niej.
-Summers!- Krzyknęła Joy. Przez kilka minut w pokoju, choć dużym, zrobiło się ciepło jak w łaźni. Dużo ruchu, skakania, śmiania się, ściskania.
-Dream team znów razem!- Krzykną Niall bezsensownie skacząc po Harrym.
-Zbiorowy miś!- Zarządził Liam szeroko rozkładając ręce. Wszyscy zbiegli się jak dzieci do taty rozdającego cukierki.
-Harry, gnieciesz mi jaja - jęknął Louis.
-Sorry- chrypnął przyduszony przez Oliv i Nialla Harry.
-Ałałał Zayn nadepnąłeś mi na palec głupku- Warknął Niall.
-To nie ja bucu- odparł.
-Miłość- zaśmiał się Liam- Wszędzie miłość.
Po nietypowym okazywaniu sobie uczuć wszyscy w śmiechu zasiedli przy stole. Joy i Oliv nałożyli do stołu.
-Starczy kotku- Powiedział Louis wtapiając w Joy słodkie spojrzenie, które odwdzięczyła.
-Jeszcze, jeszcze, jeszcze, jeszcze....- powtarzał Niall, gdy Joy nakładała mu porcje makaronu. Patrzyła na niego ze zdziwieniem i krzywym uśmiechem.
-Co z ciebie za kelnerka? Nałóż mi porządną porcję!- Powiedział władczo Niall. Chciał za wszelką cenę, żeby mu się odgryzła- W kuchni nie będziesz miał z niej pożytku- dodał patrząc na Louisa. Ten zaśmiał się widząc minę Joy.
-Grabisz sobie Horan- powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Nakładając ostatnią porcję Liamowi.
-Dziękuję- podziękował- Nasza pierwsza w Londynie wieczerza rodzinna- dodał.
-Ale następnym razem niech nie gotuje Joy....Przesoliłaś sos!- Wytknął Niall śmiejąc się. Był w stanie wymyślić największą głupotę, byleby tylko wyszła z równowagi.
-Ja gotowałam sos- powiedziała poważnie Olivia, na co wszyscy oprócz Nialla parsknęli śmiechem.
-Może tylko mi się wydaje- dodał również po czasie się śmiejąc. Joy widząc, że Horan nie da za wygraną i nie da wytatuować sobie jej twarzy na tyłku stwierdziła, że zagra w jego grę.
-Niall, spróbuj mojego sosu- powiedziała znienacka rzucając w jego twarz wiązką makaronu pomieszanego z sosem pomidorowym.
-Ooooo!- rozległ chórek po chwili wpadając w napad śmiechu. Blondyn otarł jedną ręką twarz.
-Nie mówiliśmy nic o ręko czynach przyjacielu- Stwierdziła Joy. Horan zaśmiał się drwiąco oblizując majestatycznie dłoń, po czym szybkim ruchem chwycił za makaron na swoim talerzu i rzucił w Life, która przewidując, że będzie chciał się odwdzięczyć uchyliła się, a jedzenie wylądowało na ziemi za nią.
-Ha!- krzyknęła krótko, jednak radość nie trwała krótko, ponieważ Louis stwierdził, że należy jej się nauczka i uderzył ją w twarz swoją porcją. Liam chwycił się za tył głowy widząc do czego to zmierza. Joy oblizała usta i tak jak Niall zrzuciła z twarzy resztę makaronu. Niall śmiał się jak opętany. Joy chwyciła porcję z miski przed sobą i wylała na głowę Tomlinsona. Amelia widząc, że Zayn śmieje się z zamkniętymi oczyma postanowiła też się zabawić. Jej porcja wylądowała na jego twarzy, oczywiście skończyło się odwetem.
-Nie! Przestańcie! Kto to posprząta!- Krzyczał Liam widząc jak walka na jedzenie się rozkręca. Narzekanie przerwała mu porcja lądująca przez przypadek w okolicy jego krocza.
-Sorry!- Krzyknęła Olivia momentalnie po tym napadnięta przez Harrego. Leżeli na ziemi smarując się sosem po twarzy ze śmiechem. Niall gonił za Zaynem próbując wrzucić mu do spodni makaron. Totalny bałagan.
-Nie waż się!- powiedziała Joy widząc jak Louis schyla się pod stół.
-Odważę się. Miał być koniec z tchórzostwem- przypomniał podchodząc do niej na czworaka wzdłuż stołu.
-Cholera!- Zaśmiała się. Zbierając do rąk makaron leżący wokół niej. Chłopak podszedł do niej. Dzielił ich metr- Rozejm spytała wyciągając do niego rękę. W drugiej nadal trzymała amunicję. Tomlinson spojrzał na nią nieufnie.
-Ale jeżeli jeszcze raz we mnie rzucisz to będzie kara!- Zagroził wysuwając w jej stronę palec. Joy wtopiła spojrzenie w jego palec będący tuż przed jej nosem, po czym powoli oblizała go od sosu. Louis patrzył na to otumanionym wzrokiem. Wyglądał jak pod wpływem ekstazy. Joy widząc jego wyraz twarzy brnęła dalej. Oblizała jego nos od sosu, a następnie wpiła się w jego usta, co on zachłannie się odwdzięczył.
Tym razem krótko. Nie jesteśmy zadowolone z tego rozdziału.... Wybaczcie przynudzanie, ale tym razem pisało się ciężko :/ W nagrodę mamy do was informację, że za tydzień w niedzielę (31 marca) pojawi się kolejny post z dalszymi perypetiami naszej kochanej paczki, który będzie zawierał także rozwiązanie konkursu na okładkę płyty! Okładki jako tako możecie wysyła do soboty :) Kochamy i pozdrawiamy xx
*w tym samym czasie*
Chłopak przekręcił klucz w drzwiach i gestem ręki wskazał dziewczynie, by weszła do środka.
- Rozgość się, ja wniosę walizki- Zajęło mu to tylko chwilę, zastawił dziewczynę patrzącą na jego zdjęcie z rodziną. Podszedł do niej i powiedział- Chodź, pokażę Ci łazienkę, pewnie chcesz się umyć?
- Szczerze to marzę o gorącej kąpieli! - poszli do łazienki, a Zayn dał jej ręcznik i szlafrok. Przedtem zdążyła jeszcze wziąć piżamę z walizki. Zayn podczas, gdy ona się kąpała poszedł do drugiej łazienki. Nie myślał o niczym innym jak położyć się obok niej w łóżku i po prostu zasnąć. Marzył tylko i wyłącznie o tym. Choć wiedział, że Paul, chłopaki i cała ekipa wychodzi ze skóry zastanawiając się gdzie się podziewa, miał to w głębokim poważaniu. Ochłodził zmęczone ciało wodą, po czym wytarł się i włożył bokserki. Ospale wyszedł z łazienki wycierając włosy ręcznikiem. Przerzucił go sobie przez ramie udając się do kuchni. Szybko przypomniał sobie dlaczego tak rzadko jada w domu. W lodówce świeciło pustką, a że nie chciało mu się taszczyć siatek z zakupami wolał wyskoczyć do pobliskiej restauracji. Teraz nie miał na to najmniejszej ochoty. Nalał do dwóch szklanek soku pomarańczowego, a z półki z pieczywem zwycięsko wyłożył na dwa talerze po croissancie. Usiadł na blacie w kuchni jak to miał w zwyczaju i nareszcie podłączył komórkę do ładowarki, która znajdowała się obok niego. Westchnął ciężko widząc ile nieodebranych połączeń i wiadomości ukazało się na ekranie wyświetlacza.
-Stało się coś?- Spytała Amelia delikatnie kładąc gołe stopy na panelach podłogi. Uśmiechnęła się do niego ciepło.
-Nic ważnego- Odparł zeskakując z blatu. Usiedli przy stole jadalnym w kuchni. Światło z okna przy stole rzucało zimne jeszcze promienie słońca- Nie ma to jak śniadanie przed snem- podsumował.
Zjedli tyle, alby tylko nie słyszeć swoich żołądków. Na więcej nie mieli ochoty. Gdy oboje skończyli posiłek wolnym krokiem zmierzali do sypialni Zayna. Amelia nie mając za bardzo ochoty i sił na gry typu " nie będę z tobą spała w jednym łóżku" położyła się obok chłopaka, który widocznie był zadowolony jej postępowaniem. Wdrapała się pod kołdrę, a Zayn od razu objął ją od tyłu.
-Dobranoc- szepnął topiąc nos w jej włosach. Czuł słodki zapach truskawek, jej ciepło, spokojne bicie jej serca. Tyle wystarczyło. Było idealnie.
-Dobranoc- Amelia chwyciła rękę Zayna oplatającą jej talię- Zayn?- spytała chcąc usłyszeć jeszcze raz jego głos.
-Tak?
-Dziękuje- szepnęła całując jego dłoń zaplecioną na swojej.
-Jak go nie będzie, to trzeba powiadomić policję- Stwierdził Liam. Paul siedział na przednim siedzeniu vana przekrzykując się z kimś przez telefon. Nie miał w zwyczaju podnosić głosu, przez co chłopcy siedzieli w ciszy i zakłopotaniu. Niall przed oczami miał najgorsze scenariusze.
-To nie będzie potrzebne. Może chce być sam? Który z was nie byłby wściekły na jego miejscu?- Spytał Lou.
-Właśnie, jest wściekły.. mógł sobie coś zrobić- Rzucił Harry z przestraszoną miną.
-No weź.. Zayn? To nie w jego stylu- pocieszył go Tomlinson. Gdy auto zatrzymało się, chłopaki otworzyli energicznie przesuwane drzwi i jak stado popędzili w kierunku jego domu. Było około godziny szesnastej. Od dwóch dni się nie odzywał, próbowali się do niego dzwonić, pisać, ale on nie dawał znaku życia. Mieli pewną niepisaną umowę, jeżeli któryś z nich się nie odzywał- mogli wejść do jego domu. Każdy miał klucze do każdego z domów.
-Zayn!- Krzyknął Louis wchodząc jako pierwszy. Paul przepchnął się pomiędzy chłopakami wychodząc na przód. Zaczął otwierać po kolei drzwi. Łazienka, pokój gościnny, dopiero gdy wparował nerwowo do sypialni odetchnął ciężko chwytając się za tył głowy i odchodząc kilka kroków do tyłu. Chłopcy wybiegli zza jego pleców i parsknęli śmiechem wskazując na śpiącą parę. Chłopak przebudził się patrząc przestraszony na Paula, który widocznie z chęcią by go uszkodził w odwecie za nerwy. Ciemnowłosy wstał z łóżka.
-Ooo shit- szepnął zakopując się o prześcieradło, które zahaczyło się o jego nogę. Pociągnął je za sobą odkrywając spod kołdry Amelię. Spojrzała na grupkę chłopaków, Paula i ochroniarzy patrzących się na nią ze zdziwieniem i niedowierzaniem.
-Wyjdźcie stąd!- krzyknął Zayn zbierając się z podłogi. Chłopcy nie mogli powstrzymać się od śmiechu widząc jak się przestraszył. Zayn zatrzasnął drzwi wypychając ze śmiechem ochroniarza, co nie było proste przy jego posturze.
-To o ich reakcje nie musisz się już martwić- Zaśmiała się Amelia poprawiając bluzkę. Wstała wygrzebując z torby jakieś ubrania. Zayn ubrał w pośpiechu jeansy i bluzkę.
-Idę z nimi pogadać, nie musisz się śpieszyć- powiedział widząc jak dziewczyna denerwuje się nie mogąc znaleźć tego co chce.
-Nie muszę, ale chcę! Chcę ich uściskać!- powiedziała podekscytowana wyciągając triumfalnie ciuch, którego szukała- Zaraz do was przyjdę!- powiedziała wbiegając do łazienki. Zayn zaśmiał się pod nosem. Nabrał głęboki wdech otwierając drzwi sypialni. Wszedł do salonu.
-No cześć- rzucił siadając obok Liama, który objął go ramieniem.
-Masz nam coś do powiedzenia- Spytał Paul. Był wściekły. Z resztą nie dziwota. Malik cmoknął.
-No, zrobiłem sobie wycieczkę do Australii, przywiozłem Amelię. To chyba tyle. Tak to tyle- powiedział zadowolony z siebie. Chłopcy patrzyli na niego z uśmiechem i niedowierzaniem, że był w stanie to zrobić. Paul cały czerwony ze złości już miał zamiar podnieść głos, gdy do pokoju wbiegła z piskiem Amelia. Chłopcy wstali ciesząc się na jej widok, a dziewczyna rzucała się im po kolei na szyje mocno ściskając.
-Dziesięć wystarczy.
-Nie, minimum czternaście!
-Nie zdążysz... Założę się..
-Czemu wszyscy się ze mną ostatnio zakładają?
-Bo rzeczy, których chcesz się podjąć są nierealne.
-Pfff... Chyba mnie nie znasz!
-Ok, ok.. Więc.. Zdążysz w tydzień nagrać jeszcze pięć kawałków?
-Yup. Pierwszy album zawsze musi być wypasiony- stwierdziła stukając ołówkiem o notes. Joy podjęła decyzję. Wydaje album. Przez ostatnie dwa tygodnie jej myśli zmierzały w złym kierunku i za radą Lou, postanowiła wydać płytę. Oczywiście nikt nie spodziewał się, że będzie chciała zrobić to tak szybko, ale nacisk mediów uważających, że jest w Londynie tylko i wyłącznie dla rozgłosu i żerowania na sławie One Direction zrobił swoje. Chciała jak najszybciej udowodnić to, że jest swoje warta i nie da się wcisnąć do rubryki celebrytów.
-Masz zezwolenie? Czy co to tam..ehh.. nie znam się ale wiem, że tak sobie nie wezmą twojej płyty i nie będą jej sprzedawać...
-Wszystko załatwione. Poo.. ymm.. śmierci taty...- zamyśliła się, ale od razu się otrząsnęła- jego kontrakt z wytwórnią Sony przeszedł na mnie. Travis wszystko załatwił. Jedyne co muszę zrobić to iść na sesję zdjęciową, wybrać okładkę, zrobić trochę szumu w prasie, ustalić termin trasy- wymieniała.
-Trasy?- Zdublowała Olivia. Dziewczyny znajdowały się w domu Louisa słuchając losowych utworów lecących na jednej ze stacji muzycznych w telewizji. Joy leżała rozciągnięta na kanapie patrząc na daty, podpunkty i inne notatki zapisane w notesie, który trzymała na kolanach. Olivia za to siedziała w fotelu trzymając nogi na małym stoliczku przed nią. Bawiła się włosami z zamyśleniem.
-No przydałoby się. Jeden z uroków pracy w muzyce.
-Ale pojedziesz w trasę z chłopakami prawda? I ze mną?- Spytała z pretensją. Joy zrobiła dzióbek z ust i wykrzywiła go kilka razy.
-Wiesz, że nie przepadam za ich muzyką.
-A Louis? Chłopcy? Nie zrobisz tego dla nich?- Spytała zdziwiona.
-Przecież menagment nie pozwoli nam jechać z nimi. A nawet jeśli... będę miała swoją trasę- ciągnęła z zamyśleniem.
-Louis o tym wie?- Olivia była w wielkim szoku. Myślała, że po przyjeździe do Londynu wszyscy będą zwartą grupą- jaja sobie robisz... Chcesz od nas uciec?
-Czemu od razu uciec? Chcę odbudować nazwisko. Ciebie nie wyzywają od ćpunów- powiedziała z zamieszaniem.
-Przecież plotki o śmierci twojego taty zostały rozwiane. Wszyscy wiedzą co tak naprawdę mniej więcej zaszło. Co chcesz udowodnić?
-Że nie jestem celebrytką, tak? To najgorsze co może być. Według magazynu The Times żeruję na sławie ojca i chłopakach. Nie mam zamiaru czytać o sobie takich bzdur. Chodź na dzień dzisiejszy jest to prawda- usiadła na sofie rzucając notes na stoliczek.
-Nie musisz niczego udowadniać, a trasa może zaczekać. Nie musisz jej rozpoczynać od razu po wakacjach jak chłopacy...
-Ludzie mnie nienawidzą- wtrąciła- Nie wiesz jak to jest.
-Może i nie wiem, ale czy opłaca się poświęcać Lou?- Joy uchyliła głowę w dół drapiąc się po rozpuszczonych włosach- Nas? Płyta nie wystarczy?
Joy wiedziała, że poświęca bardzo dużo. Wiedziała też jednak, że po wydaniu pierwszej płyty nie wystarczy się ładnie uśmiechać do kamer i aparatów. Jeżeli chce się coś osiągnąć w tej branży trzeba startować z kopyta.
-Nie mówmy o tym, do końca wakacji jest jeszcze sporo czasu- stwierdziła, choć wiedziała, że to bzdura. Trasę trzeba było planować już teraz, jednak nie miała sił na rozmowy na ten temat. Olivia lekko zbita z tropu po tym, co usłyszała nie wiedziała jak zacząć. Co teraz powiedzieć.
-Ymm..Co robiłaś przez te dwa tygodnie?- Do głowy jednak przyszła jej myśl, która dręczyła ją od przyjazdu- Mieszkałaś z Tomlinsonem!- Zaśmiała się, po czym zabawnie poruszyła brwiami. Wstała i usiadła na kanapie obok przyjaciółki. Wiedziała, że temperament Joy i Louisa nie pozwoliłby im usiedzieć spokojnie.
-Byłam tam i tu.. Nic ciekawego...- Odpowiedziała wymijająco.
-Ej! Wiesz o co mi chodzi!
-Ok, ok...- Powiedziała z zawstydzonym uśmiechem- Przez dzień spędzałam dzień z chłopakami...
-A wieczorami...- wtrąciła Oliv głupio się szczerząc.
-Wychodziłam do klubów.
-Co robiłaś?- Spytała. Zachowanie Joy było dla niej mało mówiąc dziwne- A Louis!?
-Czasami wychodził ze mną, ale gdy ja byłam za konsolą, on siedział w boksie i ... siedział w boksie. Nudził się. Oczywiście na początku wydurniał się, ale później nudziło mu się i zaczął zostawać w domu.
-Kurde! Joy! Mieszkałaś przez dwa tygodnie z Louisem Tomlinsonem pod jednym dachem i tego nie wykorzystałaś?!- Spytała bijąc ją w ramię.
-Tego nie powiedziałam- rzuciła, na co Olivia zaczęła cieszyć się jak dziecko- Ale chyba powinnam.
-Żartujesz sobie?- Powiedziała, a Joy zaczęła śmiać się z jej min. Wyraz jej twarzy zmieniał się strasznie szybko.
-Szczerze mówiąc, to zawsze kiedy jesteśmy sam na sam robi się naaaaprawdę ciepło! Ale zazwyczaj jest to czas, w którym chłopcy postanawiają nas odwiedzić. Zauważyłam, że nie potrafią bez siebie żyć- zaśmiała się- Czas, w którym ja i Lou jesteśmy sam na sam to jakaś godzina. Do tego złapałam jakiegoś dołka, nie wiem. Wole o tym nie mówić, bo i tak wszystko zmierza do tego samego tematu.
-Tata?
-Taa...
Dziewczyny postanowiły obejrzeć jakiś film. Miały do oplotkowania dwa tygodnie rozłąki. Olivia opowiedziała Joy o ostatniej nocy z Harrym i obie dochodziły do tego, czy coś się wydarzyło, czy też nie. Przy wszystkim było tyle śmiechu, że Olivię rozbolał brzuch i położyła się na podłodze rozprostowana, a Joy masowała zmęczone policzki. Dochodziła godzina dwudziesta, co oznaczało, że chłopaki wrócą za kilka minut z próby. Z powodu tego, że Louis miał najbardziej przestrzenny dom, kolację i wspólne posiłki zawsze jadali u niego. Olivia dyrygowała Joy. Wyciągnij to, pokrój tamto, pomieszaj. Joy nie mając pojęcia o gotowaniu z uznaniem patrzyła jak Olivia radzi sobie za blatem kuchni. Przygotowywały spaghetti. Po kilku minutach usłyszały głos chłopaków i przekręcanie kluczy w drzwiach.
-Żarcie!- Krzyknął Niall wchodząc jako pierwszy, za nim Liam starając się kopnąć go w tyłek, na co blondyn podskoczył jak dziewczynka uciekając za Olivię, za nimi Harry śmiejący się z czegoś z Louisem, a za nimi Zayn z czymś kimś na plecach. Louis wrócił się, by zamknąć za nim drzwi. Rozeszli się po pokoju, każdy miał widok na każdego, ale najważniejsza w tym momencie była reakcja Oliv i Joy. Na plecach Zayna siedziała jakaś dziewczyna, co można było poznać po szczupłych nogach i damskim obuwiu. Głowę i całą resztę ciała miała jednak przykryta kocem, który podskakiwał z powodu, albo płaczu, albo śmiechu. Dziewczyny podejrzewały jednak to drugie, ponieważ Malik ledwo powstrzymywał się od śmiechu.
-Masz jakąś narośl na plecach- Stwierdziła Joy ze śmiechem. Oliv zaczęła piszczeć i podskakiwać w miejscu. Szybko przytuliła się do Harrego, który stał koło niej, po czym podbiegła do Zayna zrzucając z nieznajomej koc. Amelia zaczęła się głośno śmiać i zanim zdążyła zeskoczyć z pleców Zayna, Olivia pociągnęła ją za ręce i Amelia wylądowała na niej.
-Summers!- Krzyknęła Joy. Przez kilka minut w pokoju, choć dużym, zrobiło się ciepło jak w łaźni. Dużo ruchu, skakania, śmiania się, ściskania.
-Dream team znów razem!- Krzykną Niall bezsensownie skacząc po Harrym.
-Zbiorowy miś!- Zarządził Liam szeroko rozkładając ręce. Wszyscy zbiegli się jak dzieci do taty rozdającego cukierki.
-Harry, gnieciesz mi jaja - jęknął Louis.
-Sorry- chrypnął przyduszony przez Oliv i Nialla Harry.
-Ałałał Zayn nadepnąłeś mi na palec głupku- Warknął Niall.
-To nie ja bucu- odparł.
-Miłość- zaśmiał się Liam- Wszędzie miłość.
Po nietypowym okazywaniu sobie uczuć wszyscy w śmiechu zasiedli przy stole. Joy i Oliv nałożyli do stołu.
-Starczy kotku- Powiedział Louis wtapiając w Joy słodkie spojrzenie, które odwdzięczyła.
-Jeszcze, jeszcze, jeszcze, jeszcze....- powtarzał Niall, gdy Joy nakładała mu porcje makaronu. Patrzyła na niego ze zdziwieniem i krzywym uśmiechem.
-Co z ciebie za kelnerka? Nałóż mi porządną porcję!- Powiedział władczo Niall. Chciał za wszelką cenę, żeby mu się odgryzła- W kuchni nie będziesz miał z niej pożytku- dodał patrząc na Louisa. Ten zaśmiał się widząc minę Joy.
-Grabisz sobie Horan- powiedziała ze sztucznym uśmiechem. Nakładając ostatnią porcję Liamowi.
-Dziękuję- podziękował- Nasza pierwsza w Londynie wieczerza rodzinna- dodał.
-Ale następnym razem niech nie gotuje Joy....Przesoliłaś sos!- Wytknął Niall śmiejąc się. Był w stanie wymyślić największą głupotę, byleby tylko wyszła z równowagi.
-Ja gotowałam sos- powiedziała poważnie Olivia, na co wszyscy oprócz Nialla parsknęli śmiechem.
-Może tylko mi się wydaje- dodał również po czasie się śmiejąc. Joy widząc, że Horan nie da za wygraną i nie da wytatuować sobie jej twarzy na tyłku stwierdziła, że zagra w jego grę.
-Niall, spróbuj mojego sosu- powiedziała znienacka rzucając w jego twarz wiązką makaronu pomieszanego z sosem pomidorowym.
-Ooooo!- rozległ chórek po chwili wpadając w napad śmiechu. Blondyn otarł jedną ręką twarz.
-Nie mówiliśmy nic o ręko czynach przyjacielu- Stwierdziła Joy. Horan zaśmiał się drwiąco oblizując majestatycznie dłoń, po czym szybkim ruchem chwycił za makaron na swoim talerzu i rzucił w Life, która przewidując, że będzie chciał się odwdzięczyć uchyliła się, a jedzenie wylądowało na ziemi za nią.
-Ha!- krzyknęła krótko, jednak radość nie trwała krótko, ponieważ Louis stwierdził, że należy jej się nauczka i uderzył ją w twarz swoją porcją. Liam chwycił się za tył głowy widząc do czego to zmierza. Joy oblizała usta i tak jak Niall zrzuciła z twarzy resztę makaronu. Niall śmiał się jak opętany. Joy chwyciła porcję z miski przed sobą i wylała na głowę Tomlinsona. Amelia widząc, że Zayn śmieje się z zamkniętymi oczyma postanowiła też się zabawić. Jej porcja wylądowała na jego twarzy, oczywiście skończyło się odwetem.
-Nie! Przestańcie! Kto to posprząta!- Krzyczał Liam widząc jak walka na jedzenie się rozkręca. Narzekanie przerwała mu porcja lądująca przez przypadek w okolicy jego krocza.
-Sorry!- Krzyknęła Olivia momentalnie po tym napadnięta przez Harrego. Leżeli na ziemi smarując się sosem po twarzy ze śmiechem. Niall gonił za Zaynem próbując wrzucić mu do spodni makaron. Totalny bałagan.
-Nie waż się!- powiedziała Joy widząc jak Louis schyla się pod stół.
-Odważę się. Miał być koniec z tchórzostwem- przypomniał podchodząc do niej na czworaka wzdłuż stołu.
-Cholera!- Zaśmiała się. Zbierając do rąk makaron leżący wokół niej. Chłopak podszedł do niej. Dzielił ich metr- Rozejm spytała wyciągając do niego rękę. W drugiej nadal trzymała amunicję. Tomlinson spojrzał na nią nieufnie.
-Ale jeżeli jeszcze raz we mnie rzucisz to będzie kara!- Zagroził wysuwając w jej stronę palec. Joy wtopiła spojrzenie w jego palec będący tuż przed jej nosem, po czym powoli oblizała go od sosu. Louis patrzył na to otumanionym wzrokiem. Wyglądał jak pod wpływem ekstazy. Joy widząc jego wyraz twarzy brnęła dalej. Oblizała jego nos od sosu, a następnie wpiła się w jego usta, co on zachłannie się odwdzięczył.
Tym razem krótko. Nie jesteśmy zadowolone z tego rozdziału.... Wybaczcie przynudzanie, ale tym razem pisało się ciężko :/ W nagrodę mamy do was informację, że za tydzień w niedzielę (31 marca) pojawi się kolejny post z dalszymi perypetiami naszej kochanej paczki, który będzie zawierał także rozwiązanie konkursu na okładkę płyty! Okładki jako tako możecie wysyła do soboty :) Kochamy i pozdrawiamy xx
kocham..........
OdpowiedzUsuńKońcówka najlepsza. :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział. :3
Świetne! Najlepsza bitwa na żarcie!<3 Nie mogę doczekać się next!
OdpowiedzUsuńiamabigtrouble.blogspot.com //Jul.
Cudowne <3
OdpowiedzUsuńI nie jestem w stanie nic więcej napisać. Jesteście jednymi w najgenialniejszych osób, jakich czytam opowiadania! Po prostu zajebiste, a jeszcze ta akcja na końcu... Cudo <333
Czemu trzeba czekać aż do niedzieli/!/!?!?!??!?! Zlitujcie się i wstawcie wcześniej <333
Merr
Superrrr.!! Dalej. <333
OdpowiedzUsuńNajlepsza bitwa na żarcie EVER!!!
OdpowiedzUsuńWięcej momentów <3 Joy+Lou <3
hahaha dobra bitwa zawsze spoko :D czekam na następny xx
OdpowiedzUsuń@5BoysAreMyDream
Zayebisty rozdział ! Końcówka poprostu rozwaliła system ! :DD Nie wiem czemu nie jesteście zadowolone z tego rozdziału ;o Jest świetny ! ;
OdpowiedzUsuńCzekam na NN ;* Wenyyy <333333
http://hateorlovesurvives.blogspot.com/
Wow, cudny rozdział. Moja para Nr 1 to Zayn i Amelia - kocham ich. _ Akcja rzucania jedzeniem - genialny pomysł. No i tu przeuroczy Lou i Joy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Wasze opowiadanie czekam na następny :)
Co tu dużo mówić, rewelacja jak zawsze ;-)
OdpowiedzUsuńPatt ;)
Kocham te pikantniejsze momenty Joy i Louis`ego :D TAAAKIE ZAJEBISTE! Myślę że nie tylko mi się podobają ;d Życze weny i z niecierpliwością czekam na niedzielny post!
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na nastepny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuń